Potężna tablica przedstawiająca przebieg planowanej obwodnicy, a odsłonięta z pompą w minioną środę przez prezydenta Waldemara Matusewicza z udziałem parlamentarzystów, stwarzała śmiertelne niebezpieczeństwo. W sobotę z hukiem runęła prosto na jezdnię. Wystarczył podmuch wiatru…
– To był moment, zerwał się wiatr i tablica w ułamkach sekundy runęła na jezdnię – opowiada Grażyna Sadziak, która mieszka w pobliżu miejsca przy ul. Dmowskiego, gdzie umieszczono wielki billboard.
– Szczęście, że nic nie jechało, bo doszłoby do takiej tragedii, że aż strach pomyśleć. Tym bardziej że przed tablicą gromadziły się tłumy gapiów.
Okoliczni mieszkańcy zawiadomili policję, która z kolei wezwała na miejsce straż miejską. Strażnicy sami nie dali jednak rady ruszyć ciężkiej metalowej konstrukcji i wezwali na pomoc straż pożarną. Potrzebnych było ośmiu mężczyzn, aby przenieść tablicę na trawnik, na którym jeszcze wczoraj leżała.
Tablicę odsłonięto w minioną środę. Przedstawia południowo-zachodnią część miasta z lotu ptaka z planowanym przebiegiem obwodnicy i wymienionymi nazwiskami czterech parlamentarzystów „wspierających ideę budowy”, którzy podczas uroczystości złożyli na niej swe autografy. Jak informował rzecznik prezydenta Marcin Pampuch, stanęła ona dla mieszkańców, bo w ten sposób miasto chce docierać z informacją o planach i zamierzeniach na przyszłość.
Dyżurny straży pożarnej pamięta, że już w czwartek był telefon ostrzegający o tym, że tablica jest niestabilna. Z kolei straż miejska przyjęła interwencję w tej sprawie w piątek. Kolejne zgłoszenie było w sobotę, ale już o tym, że konstrukcja runęła na jezdnię.
– Trudno mi wyrokować, jaka była przyczyna, ale jeśli tablica przewróciła się bez udziału osób trzecich, to wnioski nasuwają się same… – mówi Paweł Ciszewski, nadzorujący straż miejską szef referatu zarządzania kryzysowego i obrony Urzędu Miasta w Piotrkowie.
Brak odpowiedniego zabezpieczenia potężnego billboardu nie był jedynym problemem. Od samego początku stała ona niezgodnie z prawem, stwarzając poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Ustawiono ją bowiem, blokując całą szerokość chodnika.
– Piesi musieli wchodzić na jezdnię, by ominąć tablicę, a kierowcy się denerwowali i ciągle trąbili – mówi Grażyna Sadziak. – Zrobiono to wszystko na wariackich papierach, ale ktoś przecież wziął za to pieniądze i powinien ponieść odpowiedzialność.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?