Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sędzia Tomasz Ignaczak z Sądu Okręgowego w Piotrkowie skazuje literackim językiem

Marek Obszarny
Marek Obszarny
Tomasz Ignaczak, sędzia Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim
Tomasz Ignaczak, sędzia Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim Dariusz Śmigielski
Łączy prozę życia z poezją słowa - podkreślają adwokaci. Sędzia Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim Tomasz Ignaczak zadziwia swymi wyrokami całe środowisko prawnicze. I podsądnych...

Sędzia Tomasz Ignaczak z Sądu Okręgowego w Piotrkowie skazuje literackim językiem

Na sali sądowej bywa jak w anegdocie. Strona wysłuchuje wyrok, po czym podchodzi do sędziego i pyta: - Wygrałam czy przegrałam? Prawniczy język jest niezrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego i tak specyficzny, że nierzadko sami prawnicy mają problem z interpretacją intencji, jakie przyświecały kolegom po fachu. Tu tkwi źródło wielu nieporozumień, skarg, odwołań, apelacji, nerwów, straconego czasu i pieniędzy. W efekcie - braku społecznego zaufania.

Czy inaczej nie można? Można! Udowadnia to Tomasz Ignaczak, sędzia IV Wydziału Karnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim, który - jak podkreślają sami przedstawiciele palestry - łączy mądrość życiową ze swadą językową. Nikt tak jak on nie uzasadnia wyroków i nie przełamuje stereotypów hermetycznej - wydawałoby się - prawniczej nowomowy.

Gdy sędzia Ignaczak uznaje za bezzasadną apelację obrony kobiety, która potrąciła rowerzystę i nie udzieliła mu pomocy, pisze m.in. tak:

„Cóż bowiem można zrobić przez 6 sekund? - wymienić z kimś krótki męski uścisk dłoni (czego zresztą obwiniona nie zrobiła), klepnąć kogoś po ramieniu (co zresztą nie miało miejsca), zaciągnąć się papierosem (co nie miało miejsca i akurat dobrze, wszak palenie szkodzi, a potrącony rowerzysta był niepełnoletni) - jednak takie zachowania i tak nie byłyby udzielaniem niezwłocznej pomocy ofierze wypadku”

Sędzia liczy na palcach jednej ręki nieostrożnego drwala

Metafory, porównania, epitety - niemal w każdym uzasadnieniu wyroku podpisanym przez sędziego Ignaczaka znajdujemy pełen wachlarz środków stylistycznych.

Przykłady można mnożyć:

„Wszak oskarżony mógł dźwigać składający się na tę kwotę bilon, bo cieszył go słodki ciężar pieniędzy, mógł wypychać banknotami materac, bo usypiał tylko słysząc ich powabny szelest, mógł wreszcie po prostu co wieczór patrzeć na rosnący stos żywej gotówki, bo parafrazując słowa pewnej reklamy, widok pieniędzy (nawet nie swoich) go uspokaja”.

W innym uzasadnieniu pisze, że „świadków, którzy potwierdzali linię obrony oskarżonej, można policzyć na palcach jednej ręki nieostrożnego drwala”. A sprawę, w której dowodem miało być niewiarygodne, zdaniem sądu, oświadczenie, kwituje tak:

„Dokument ma być jak przejrzysta i nienaruszona tafla wody - wpatrując się w nią, można dociekać, co kryje się na dnie. Jednak nie będzie to możliwe, gdy ktoś już na wstępie tę wodę zmąci, wzburzy jej toń, a już tym bardziej, gdy celowo umyje w niej swoje brudne ręce, zmieniając jej barwę i przejrzystość”.

Od Homera do Kurosawy

Sędzia Tomasz Ignaczak nierzadko daje wyraz swojemu obyciu z kulturą i sztuką i chętnie podpiera swoje wyroki argumentacją inspirowaną dziełami literatury światowej czy filmu:

„Każde z tych osobowych źródeł dowodowych przedstawiło nieco inną historię, co jeszcze nie dziwi, albowiem każdy człowiek widzący jakieś zdarzenie z innej perspektywy może odebrać je inaczej (niczym w filmie Akiro Kurosawy pt. „Rashōmon”). Aby dojść do prawdy, należy wysłuchać każdej z tych opowieści, spróbować odnaleźć wspólny ich rdzeń i zastanowić się, czy relacja któregoś z uczestników tych wydarzeń może służyć jako obiektywny punkt odniesienia. W ww. filmie (arcydziele światowego kina) okazuje się to niemożliwe, albowiem każdy z uczestników zajścia demonizuje innych, wybiela siebie i ma ukryty motyw, aby kłamać. Jednak w przedmiotowej sprawie na szczęście jest inaczej”.

Innym razem, gdy nie daje wiary żonie, która wzięła na siebie winę za pijanego męża, pisze tak:

„Na początku tej historii A. M. jawi się jako kochająca, uczynna i dobroduszna żona, dla której nocna wycieczka po papierosy dla pijanego męża to nic nadzwyczajnego i niczym Penelopa jest gotowa do poświęcenia się dla małżeństwa. Co prawda przywołana mityczna postać miała na męża czekać wiernie przez 20 lat, odpierając zaloty adoratorów, gdyż w tym czasie ten walczył na wojnie trojańskiej, a potem przemierzał morza, zmagając się z losem i wolą bogów, a A. M. miała tylko pojechać po papierosy, bo jej pijany mąż miał taką zachciankę, ale jakie czasy, taki Odyseusz i Penelopa (o tempora, o mores, jakby zakrzyknął Cyceron). Nadmienić należy, że wszystkie te mity (Iliadę, Odyseję oraz historię wspólnego pojechania przez małżonków M. po papierosy) Sąd Okręgowy uznaje za równie mało prawdopodobne, przy czym Homerowi oddać należy, że stworzył dzieła wybitne i nieocenione pod względem wpływu na kulturę i sztukę, a małżonkowie M. na szczęście nie”.

Prawnicy podziwiają talent

Na prowadzonym przez adwokatów blogu Palestra Polska, gdzie znajdujemy bogaty wybór uzasadnień sędziego Ignaczaka, jest on nazywany kwiatem polskiego sądownictwa. "Po ich lekturze człowiek odzyskuje jako taką wiarę w wymiar sprawiedliwości" - piszą autorzy bloga i proponują Ministerstwu Sprawiedliwości wydanie książki z uzasadnieniami sędziego z Piotrkowa.

Talent sędziego doceniają także oskarżyciele publiczni. - Czysty język prawniczy jest na tyle niezrozumiały dla nieprawników, że czasami wymaga pewnego ukwiecenia. Uatrakcyjnienie jego formy wpływa pozytywnie na wiedzę i świadomość prawną społeczeństwa, czyni działania prokuratur, sądów bardziej zrozumiałymi, zbliżonymi do codziennych problemów każdego człowieka - uważa Tomasz Retyk, zastępca prokuratora rejonowego w Piotrkowie. Przyznaje, że sam jest miłośnikiem uzasadnień pisanych przez sędziego Ignaczaka.

Jego zdaniem, ich język nie wykracza poza granice dobrego smaku i nikogo nie powinien razić.

- To inteligentne i przemyślane operowanie językiem świadczy o bardzo dużym poziomie erudycji pana sędziego i o niekwestionowanym wręcz talencie językowym, bo nie każdy potrafi tak sformułować swój wywód dotyczący prawa i okoliczności dowodowych. On w każdym miejscu jest bardzo trafny, zmierza do wyjaśnienia przyczyn, które legły u podstaw danego rozstrzygnięcia - zachwyca się prokurator.

Przyznaje, że nie zna i nie spotkał się z innym sędzią, który formułowałby wyroki w podobnie sugestywnym stylu.

Z uzasadnienia sędziego Ignaczaka:

„Na temat postaci zamiaru, z jakim można dokonać przestępstwa w stadium usiłowania, wylano już morze atramentu, niejedna osoba zrobiła doktorat, a woluminy z dziełami dotyczącymi tego zagadnienia zdobią półki księgarń, bibliotek i co lepszych kancelarii prawniczych, więc Sąd nie będzie uprawiał tu grafomanii i ograniczy się jedynie do stwierdzenia, że podziela te poglądy”.

O ile jednak talent sędziego Ignaczaka zyskuje sławę wśród adwokatów czy prokuratorów, to w środowisku samych sędziów nie jest jeszcze tak rozpoznawalny.

- Z ręką na sercu powiem, że coś do mnie doszło, natomiast nigdy nie czytałem, bo po prostu nie mamy czasu siebie nawzajem czytać - mówi, znany również ze stosunkowo luźnego, zrozumiałego dla podsądnych języka sędzia Grzegorz Krogulec, kierownik sekcji penitencjarnej i nadzoru nad wykonaniem orzeczeń karnych w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie. Dodaje, że zna sędziego i uważa go za mądrego człowieka.

- Znając Tomka Ignaczaka, to on to robi w ten sposób, żeby wyrok dotarł do strony, a jednocześnie żeby nie przekroczyć pewnej granicy, która jest zastrzeżona dla uzasadnienia sądu - szacuje sędzia Krogulec, ale zastrzega, że uzasadnień kolegi po fachu nie czytał. Gdy przytaczamy mu fragment, w którym sędzia Ignaczak parafrazuje Homera, wybucha śmiechem...

- O Boże! No nie wiem, nie wiem, naprawdę. Słowo daję, że pierwszy raz to słyszę. Gdzie tego szukać, słowo daję, chętnie poszukam. To się ubawiłem! - reaguje spontanicznie sędzia Krogulec. - Uważam, że to wtręty może filozoficzne, ale jednocześnie dające obraz wiedzy ogólnej fachowca, który wraca do meritum i argumentuje w sposób zrozumiały. To jakieś novum i mnie jako stronę by to nawet rozbawiło.

Przyznaje jednak, że sam na taki język uzasadnień „raczej by się nie zdecydował”, ale uważa, że taki styl należy chwalić, dopóki nie przekracza granic dobrego smaku.

- Jak się czyta moje uzasadnienia, to adwokaci mówią, że piszę je bardzo życiowo, ale to też zależy od sprawy, bo nie w każdej można sobie na to pozwolić. Generalnie dawniej pokutowało przeświadczenie, że uzasadnienie pisze się pod sąd wyższej instancji, a nie pod człowieka - przyznaje Grzegorz Krogulec. - My oczywiście dążymy do tego, żeby jednak to było dla strony, dla człowieka, żeby on zrozumiał. Ale z drugiej strony, każda sytuacja, jak w życiu, tak i z wyrokami, jest inna. Bo np. jak wyrok skarży sam prokurator, to piszemy w granicach wniosku pod prokuratora i wtedy może być użyty inny język, bo on takowy zna. Natomiast co do zasady, przyznaję rację w 100 procentach - człowiek nie powinien się zagubić. W sądzie powinien mieć jasny przekaz, formułowany językiem prostym, jasnym, bez skomplikowanych, górnolotnych, nawet stricte prawniczych słów. Żebyśmy się nie pogubili w ich znaczeniu.

Prokurator Retyk zauważa:

- Wydaje mi się, że pan sędzia uchyla pewną taką maskę, jaką my na siebie zakładamy na sali sądowej...

Uchylanie maski

Sam sędzia Ignaczak to skromny człowiek. Na wywiad dla gazety nie dał się namówić, ale odmówił bardzo kulturalnie.

- Uprzejmie dziękuję za zainteresowanie i docenienie moich uzasadnień, ale nie chcę udzielać wywiadów, bo uważam, że jako sędzia nie powinienem tego robić

- odpowiedział Tomasz Ignaczak na prośbę „Dziennika Łódzkiego”. Dodał, że miał już podobną propozycję od dziennikarki z innej ogólnopolskiej gazety i też uprzejmie podziękował.

- Taką strategię przyjąłem, bo jestem zwolennikiem koncepcji, że sąd nie powinien być aktywny poza sądem i wychodzić poza obowiązki służbowe - tłumaczy. I dodaje: - A swoją drogą, anonimowość pomaga mi w funkcjonowaniu w pracy i poza nią, bo mogę wyjść w sandałkach do sklepu i nikt mnie nie kojarzy z Wysokim Sądem. Ta anonimowość ułatwia codzienne życie, zwłaszcza że mieszkam w innym mieście i orzekam w innym.

Sędzia Ignaczak ma 41 lat (tyle miał w dniu publikacji materiału, w 2018 r.). Z urodzenia jest wielunianinem, ale - co możemy wyczytać z jego oświadczenia majątkowego - mieszka w 78-metrowym mieszkaniu na łódzkich Bałutach. Do pracy w Piotrkowie Trybunalskim jeździ toyotą avensis.

Ponieważ sam o sobie mówić nie chce, niechaj przemówi głosem uzasadnienia jednego z wyroków, które wydał:

„Oczywiście zdarzają się uzasadnienia Sądów, które przypominają swoisty skrypt z przepisów i komentarzy, bo większość tekstu stanowią cytaty z aktów prawnych i opracowań - i Sąd Okręgowy czytelnikowi pozostawi ocenę, czy są to uzasadnienia dobre”.

Artykuł ukazał się w "Dzienniku Łódzkim" w styczniu 2018 roku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto