Strażnicy leśni, policjanci z Grabicy i strażacy z Lubanowa i Lutosławic uratowali rannego bielika. Ptak trafił do osady leśnej w Kole
To była bardzo sprawnie przeprowadzona akcja ratunkowa. Gdy policjanci dostali sygnał od mieszkańców wsi o rannym bieliku, natychmiast przekazali informację straży leśnej. Na miejsce do Lutosławic przyjechały też dwie jednostki OSP - wszystko po to, żeby jak najlepiej zabezpieczyć teren.
Bielik był ranny i zmęczony. Mimo prób, nie mógł się wzbić w powietrze. Choć były obawy, że ptak zaatakuje, to jednak na widok podchodzących ludzi wycofywał się i uciekał.
- Wziąłem ze sobą z domu narzutę, udało się go zakryć i już był nasz - relacjonuje Rafał Taranowski, komendant Straży Leśnej Nadleśnictwa Piotrków, który złapał ptaka. - Jak dojechałem, to wszystko trwało może 10-15 minut.
Jak dodaje, swój wielki udział w uratowaniu bielika mieli mieszkańcy Lutosławic, którzy od razu powiadomili służby oraz policjanci z KP w Grabicy, którzy rozpoznali drapieżnika i też od razu wezwali leśne wsparcie.
- Mamy dużo sygnałów o bielikach, ale najczęściej są fałszywe, bo wiele osób myli je z myszołowami czy jastrzębiami - przyznaje Rafał Taranowski.
Bielik trafił do woliery, w której został przetransportowany do Leśnego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Nadleśnictwa Piotrków w Kole. Tam został opatrzony przez weterynarza.
- Bielik został porażony prądem, co spowodowało zaciśnięcie szponów. Dlatego nie mógł chodzić i podpierał się skrzydłem - opowiada Paweł Kowalski, leśnik prowadzący ośrodek.
Do porażenia mogło dojść w niedzielę, na szczęście uziemionemu bielikowi nie zagroziły inne drapieżniki np. lisy. Jak ocenia Paweł Kowalski, ptak nie usiadł na przewodach, bo miałby poparzone szpony, ale musiał w nie przypadkiem uderzyć. Dostał kroplówkę i antybiotyk i już w poniedziałek poczuł się znacznie lepiej, a przede wszystkim stanął na nogach.
- W niedzielę był spokojny, mogliśmy go obejrzeć, nie protestował, ale już dziś chciał nas zjeść, co mnie bardzo cieszy, bo znaczy, że jest dobrze - opowiada ze śmiechem Paweł Kowalski.
CZYTAJ TEŻ O TYM, JAK STRAŻNICY LEŚNI Z NADLEŚNICTWA PIOTRKÓW ODNALEŹLI SKRADZIONE GNIAZDO JASTRZĘBI
Znaleziony w Lutosławicach drapieżnik to samiec w wieku między 6 a 8 lat. Prawdopodobnie swoje gniazdo ma w okolicach Kolumny, choć na terenie powiatu piotrkowskiego bieliki mają swoje gniazda m.in. na terenie gm. Gorzkowice.
W najbliższych dniach, jak zapowiada Paweł Kowalski, drapieżnik zostanie wypuszczony.
- Ale z miejsca, w którym został znaleziony, bo gdybyśmy go wypuścili tutaj, znalazłby się w rewirze innego bielika - wyjaśnia. Jak dodaje, pośpiech jest wskazany, bo bielik czuje się coraz lepiej, jest okazem zdrowia i nie podoba mu się życie w zamknięciu. - No i żona czeka...
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?