Tajemnicza śmierć 18-letniej Angeliki z Bogusławic. Są wyniki sekcji zwłok, ale prokuratura nadal nie zna przyczyny zgonu nastolatki
Opinia do prokuratury trafiła z dużym opóźnieniem. Niestety, nie odpowiada na pytanie, z jakiego powodu zmarła 18-letnia Angelika z Bogusławic.
CZYTAJ WIĘCEJ: 18-LETNIA ANGELIKA ZMARŁA W DOMU PO WIZYCIE POGOTOWIA. CO SIĘ STAŁO?
- Z tej opinii nie wynika w sposób jednoznaczny, jaka jest przyczyna zgonu - mówi Krzysztof Bukowiecki, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi, która przejęła śledztwo ws. śmierci maturzystki od Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie.
Jak dodaje, prokurator zajmujący się sprawą, wystąpi o uzupełniające przesłuchanie biegłych przeprowadzających sekcję zwłok zmarłej. Prokuratura chce także uzupełnić materiały o dodatkowe zeznania personelu medycznego, który udzielał pomocy nastolatce oraz przejrzeć dokumentację medyczną zmarłej z wcześniejszych lat.
Zostaną także zlecone badania toksykologiczne.
O konieczności ich przeprowadzenia mówiła już prokurator rejonowa w Piotrkowie jeszcze w na początku lutego, gdy śledczy otrzymali wstępne wyniki sekcji zwłok, które nie pozwalały odkreślić jednoznacznie przyczyny śmierci. W tym miały pomóc właśnie badania toksykologiczne potwierdzające lub wykluczające, że dziewczyna przyjmowała jakieś leki lub była pod wpływem środków odurzających.
Dlaczego do tej pory nie zostały wykonane?
- Nie odpowiem na to pytanie, to będzie przedmiotem badania i uzupełniającej opinii - dodaje prokurator Bukowiecki.
18-letnia Angelika zmarła w nocy z 29 na 30 stycznia. Dziewczyna źle się poczuła już w szkole.
Późnym wieczorem do nastolatki bliscy wezwali karetkę. Mowa była o upadku z powodu omdlenia. Na miejsce przyjechał zespół podstawowy z Wolborza. Ratownicy rozpoznali... kolkę nerkową i zalecili kontakt z lekarzem rodzinnym. Podali też leki, ale dziewczyna nie chciała jechać do szpitala - jak informowała Aneta Baranowska, zastępca dyrektora Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie, odmowa została potwierdzona podpisem 18-latki.
Jak ustaliliśmy w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, ratownicy odjechali z Bogusławic o 23.56. Godzinę później (godz. 1.02) zaniepokojony dziadek dziewczyny znów wzywał pogotowie. Dyspozytor miał usłyszeć, że 18-latce jest słabo i uznał, że opis nie wskazuje na stan nagłego zagrożenia życia. Odmówił wysłania karetki i polecił wezwać nocną pomoc.
O godz. 1.08 dziadek dodzwonił się do szpitala w Piotrkowie. Do pacjentki pojechała lekarka nocnej pomocy lekarskiej.Gdy zespół dotarł na miejsce, lekarz pogotowia stwierdził, że pacjentka jest w ciężkim stanie ogólnym i wymaga przewiezienia do szpitala. Wezwano też karetkę transportową. Jednak stan Angeliki pogorszył się - doszło do utraty przytomności i zatrzymania krążenia. Lekarka podjęła resuscytację (o godz. 2.30 - red.) i o godz. 2.36 wezwała zespół ratownictwa medycznego
Podczas gdy lekarka reanimowała dziewczynę, dotarł zespół transportowy, za nim karetka „P” z Wolborza a na koniec karetka „S” z Tomaszowa. Ale na pomoc było za późno. O godz. 3.35 zakończono reanimację.
Sprawca napadu na studentkę w Łodzi zatrzymany. Prokuratura zbada ewentualne zaniedbania policji
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?