Transport z pomocą dla Ukrainy wyruszył z Piotrkowa i Sulejowa, 14/15.01.2023 - ZDJĘCIA
- Transportów było już kilkanaście. Jeździły do wielu miast: Charków, Kijów, Iwano-Frankowsk. Często jeden transport jedzie w kilka miejsc. Organizowane są też w różnych konfiguracjach, ten był wysłany przez ekipę z magazynu przy piotrkowskiej Piomie - mówi Sebastian Domaradzki.
Darczyńcami byli mieszkańcy Sulejowa i Piotrkowa. Zebrano ponad 300 kg żywności, trochę domowej chemii oraz 300 świec okopowych, które ze starych świec przekazanych przez piotrkowian wytwarzają mieszkający w Piotrkowie Ukraińcy pochodzący z Charkowa - Olga i jej tata Sergiej Krasnoselski.
Tym razem samochód z pomocą od sulejowian i piotrkowian jedzie do Swiatohirska (Świętogórska) za Iziumem (ok. 1450 km) oraz w inne miejsca, w które nie mają szans dojechać większe transporty. Za kierownicą Stanisław Łopuszyński, klawesynista i pianista z Warszawy. Przerwy między koncertami, które daje na całym świecie, wykorzystuje, by jeździć z pomocą na Ukrainę. Angażuje własne środki, a gdy ich brakuje, robi na ten cel zrzutki.
Przejechał już 80 tys. kilometrów, 40 razy przekraczając ukraińską granicę i jeżdżąc najczęściej w okolice przyfrontowe. Ostatnio był w Chersoniu, by dowieźć jedzenie tam, gdzie wcześniej nie dotarło, zaś wcześniej - podczas rosyjskiej ofensywy - wywoził ludzi z terenów ostrzeliwanych.
- Jak to się zaczęło? Wróciłem z projektu Zamość - Odessa Tour, który łączył wszystkie rzeczy, którymi się zajmuję. Polegał na tym, że jechałem rowerem z Zamościa do Odessy i po drodze grałem koncerty na klawesynie, fortepianie i organach dla lokalnych społeczności - polskich, ukraińskim i mołdawskich. Trwało to 21 dni, a 24 lutego 2022 roku byłem przypadkowo na Westerplatte przed wielkim napisem "Nigdy więcej wojny" i się okazało, że jednak ta wojna wybuchła... Dwa dni później byłem już w drodze do przejścia granicznego Rawa Ruska - Hrebenne i tam czekałem na pierwsze osoby, które od dwóch dni stały w kolejkach przed granicą. Ta historia trwa do dzisiaj - opowiada Stanisław Łopuszyński.
Ostatnie doniesienia wskazują, że Ukraina także dla wolontariuszy z pomocą humanitarną jest śmiertelnie niebezpieczna.
- Jestem przygotowany na najgorsze, mam świadomość, że coś może mi się stać, natomiast robię wszystko, żeby zapobiec nieszczęściu - zapewnia muzyk - wolontariusz. - Jestem przygotowany, aby móc się opatrzeć stazami taktycznymi (turnikietami), do tego kamizelka kuloodporna, hełm, apteczka medyczna.
Pytany o poczucie strachu, posługuje się zaskakującym porównaniem...
- Na froncie, w terenie działań wojennych, gdzie rzeczywiście dookoła są wybuchy, czuję się jak na scenie jako muzyk. To w 100 procentach takie samo odczucie - muszę być skupiony, nie mogę nic zepsuć, nie mogę pozwolić sobie na żaden błąd. Ten stres jest o tyle dobry, że daje gigantyczną trzeźwość umysłu - uszy i oczy mam szeroko otwarte. Jeżeli zepsujesz, to cię nie zaproszą na kolejny koncert, a w tym przypadku - po prostu możesz oberwać...
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?