Wyrok na dyrektora banku w Piotrkowie. Sąd: Piotr B. przywłaszczył prawie 35 milionów złotych

Wyrok na dyrektora banku w Piotrkowie. Sąd: Piotr B. przywłaszczył prawie 35 milionów złotych

Prokuratura postawiła Piotrowi B. dwa zarzuty obejmujące 243 czyny (operacje polegające na przywłaszczeniu pieniędzy z zaciąganych na klientów banku pożyczek i podwyższenia ich limitów kredytowych). Pieniądze te przelewał na różne konta - swoje i klientów banku, by spłacić zadłużenie.

Sąd Okręgowy w Piotrkowie skazał go na trzy lata więzienia, 5-letni zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych w bankach. Były bankowiec ma też zapłacić 10 tys. zł grzywny, 20 tys. zł kosztów sądowych oraz zwrócić bankowi blisko 7 mln 473 tys. zł.

Piotr B. pierwszy kredyt na obcą osobę zaciągnął 5 lipca 2011 roku. Pożyczył 35 tys. zł. Miesiąc później wziął - na innych klientów - kolejny kredyt, tym razem 53,5 tys. zł. A potem były następne. Np. w październiku 2014 roku zaciągnął kredyt w wysokości 2,65 mln zł, wykorzystując dane klienta banku (był to kredyt udzielony firmie klienta), później na dane tego samego przedsiębiorcy zaciągnął kredyt w wysokości 2,66 mln zł. Udokumentowany przez śledczych proceder trwał do 23 października 2015 roku.

Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie i Prokuratura Regionalna w Łodzi (przejęła śledztwo w 2016 r.) policzyły, że Piotr B. przeprowadził 148 operacji przywłaszczenia pieniędzy z kredytów i pożyczek na łączną kwotę ponad 34 mln 697 tys. zł.

Ponieważ większość pieniędzy przelewał na spłaty wcześniejszych pożyczek, kredytów i limitów zadłużeń, szkoda banku była niższa - wyniosła ponad 7,4 mln zł.

Dyrektor przyznał się do winy

Na podejrzaną działalność dyrektora Piotra B. w końcu zwrócił uwagę zarząd banku i zawiadomił prokuraturę (gdy sprawa wypłynęła, zarząd zapewniał, że sprawa dyrektora nie ma wpływu na sytuację banku i jego klientów). Dyrektora Piotra B. aresztowano, a na jego kontach zablokowano ponad 5 mln 36 tys. zł.

Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów. Opisał też dokładnie mechanizm swojego działania. Zaproponował dobrowolne poddanie się karze - trzy lata więzienia.

Prokuratura przystała na to, ale potem wycofała swoją zgodę. Ostatecznie domagała się ośmiu lat więzienia. Sąd uznał, że to zbyt dużo. „Kara w wymiarze ośmiu lat to kara zbliżona do kary orzekanej choćby za zabójstwo” - uzasadniał.

Ceniony jako uczciwy szef

Sędzia Magdalena Zapała-Nowak wzięła pod uwagę wcześniejszą niekaralność Piotra B. a także to, że próbował wyjść z zadłużenia.

- Miał dobrą, jeśli nie znakomitą, opinię pośród pracowników, którzy cenili go jako uczciwego przełożonego - uzasadniała Magdalena Zapała-Nowak.

Na niekorzyść oskarżonego przemawiało z kolei to, że wykorzystał on pozycję zawodową i znajomość systemów bankowych, dzięki czemu - mimo kontroli i audytów - mógł zaciągać kolejne kredyty.

- Piotr B. nadużył stanowiska - podkreśliła sędzia i dodała, że sprawa naraziła bank na straty wizerunkowe, a klientów na utratę zaufania do instytucji bankowych.

„Sąd z pewnym zdziwieniem stwierdził, że nie trzeba być hakerem i włamywać się na cudze konto, by można poprzez zwykłe oznaczenie przez pracownika banku statusu kredytu jako »niewidocznego« dla klienta doprowadzić do tego, by ten ostatni nie miał świadomości, że za pośrednictwem jego konta, są zaciągane kredyty” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie jest nieprawomocny.

ZOBACZ TAKŻE: Dyrektor EsBanku w Piotrkowie przywłaszczył 8 milionów złotych?