Wywalczyła prawie 70 tysięcy złotych za koszmar po porodzie w Matce Polce

Zamiast radości z narodzin pierwszego dziecka był ból i strach. Tę krzywdę mieszkanki powiatu piotrkowskiego, która rodziła w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi Sąd Okręgowy w Piotrkowie wycenił na ponad 60 tys. zł.

Młoda kobieta zgłosiła się na porodówkę Instytutu CZMP w Łodzi 18 sierpnia 2011 r. Poród przebiegał bez większych komplikacji. jej pierwsze dziecko, synek przyszedł na świat zdrowy. Niestety, pacjentka po porodzie czuła się coraz gorzej. Przebywając na na oddziale położniczym zgłaszała lekarzom silne bóle krocza, ale ci zbywali jej skargi i tłumaczyli, że to normalne objawy.

Po powrocie do domu było coraz gorzej - kobieta słabła, nie była w stanie zająć się synkiem, ani go karmić. Opiekę nad dzieckiem musieli przejąć mąż kobiety, jej matka, babcia i teściowa. Bóle nie ustępowały, zgłosiła się więc do lekarza ginekologa, który prowadził jej ciążę. Przepisane antybiotyki i środki przeciwbólowe jednak nie pomagały i kobieta wreszcie trafiła do szpitala w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie okazało się, że w CZMP po porodzie źle zostało zszyte krocze pacjentki. Zabieg został poprawiony, a młoda matka powoli zaczęła dochodzić do zdrowia. Niestety, nie mogła już wrócić do naturalnego karmienia dziecka, ani - mimo pomocy psychologicznej, z której zdecydowała się skorzystać - wyzbyć się niechęci do kontaktów seksualnych z mężem i lęku przed kolejną ciążą. Wcześniej planowali z mężem posiadanie dwójki dzieci, ale kobieta już nie wyobrażała sobie ponownie narażać się na podobne komplikacje.

Młoda mieszkanka powiatu piotrkowskiego zgłosiła szkodę do Instytutu CZMP i jego ubezpieczyciela, ale ci odrzucili jej roszczenia. Wystąpiła więc na drogę cywilną. Pozwany szpital wnosił o oddalenie powództwa podnosząc, że w trakcie połogu nie stwierdzono nieprawidłowości, a urazy i zapalenie tkanek miękkich po szyciu krocza są typowymi powikłaniami dla tego zabiegu.

Sędzia SO w Piotrkowie Alina Gąsior rozpatrująca pozew zwróciła uwagę, że choć zdarzają się przypadki nieprawidłowego zszycia krocza po porodzie, to obowiązkiem lekarzy jest późniejsza kontrola zaopatrzenia rany i ewentualne poprawienie szycia, co zapobiega późniejszym powikłaniom. W tym wypadku zaniedbano tego, a z dokumentacji medycznej nie wynikało nawet, czy szwy zakładał lekarz, czy stażysta lub położna. Tymczasem, jeśli nie zrobił tego lekarz specjalista, to takowy tym bardziej powinien skontrolować zabieg wykonany przez inną osobę.
Wprawdzie pacjentka nie doznała długotrwałego uszczerbku na zdrowiu (choć nadal odczuwa ból, np. podczas siedzenia), to jednak doznała uszczerbku na zdrowiu pod postacią olbrzymiego bólu, cierpienia i urazu psychicznego spowodowanego lękiem o własne zdrowie i niemożnością zajmowania się nowo narodzonym synkiem - zauważyła sędzia Alina Gąsior.

„Niewątpliwym jest, że zakład opieki zdrowotnej ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez pracującego w nim lekarza lub inną osobę z personelu medycznego i odpowiada wówczas jak przełożony za podwładnego. W niniejszej sprawie postępowanie dowodowe wykazało bezspornie, że szkoda pówdki w postaci powstania stanu zapalnego krocza i doznanych dolegliwości bólowych jest wynikiem postępowania personelu medycznego (...), przy czym obojętne jest, która z osób personelu medycznego dopuściła się zaniedbania” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd zasądził od pozwanych - CZMP i ubezpieczyciela na rzecz pokrzywdzonej 40 tys. zł zadośćuczynienia, 20 tys. zł za naruszenie praw pacjenta, 5 tys. zł za opiekę osób trzecich, 1,5 tys. zł za sztuczne karmienie dziecka oraz blisko 3 tys. zł tytułem zwrotu kosztów leczenia. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.