Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotrkowianin chce się zrzec ojcostwa. Prokurator odmawia, choć wie kto jest tatą

Karolina Wojna
Dla pana Macieja wynik badań DNA był  jak wyrok. Pan Bartek badania wykonywał dwukrotnie, mimo to żona nadal twierdziła, że córka jest jego
Dla pana Macieja wynik badań DNA był jak wyrok. Pan Bartek badania wykonywał dwukrotnie, mimo to żona nadal twierdziła, że córka jest jego Archiwum Polskapresse
Życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze. Maciej P. , gdyby o swojej historii usłyszał kilka lat temu, pomyślałby, że to wymysły autorów jakieś kiepskiej telenoweli. Wtedy był świeżo upieczonym ojcem maleńkiej Sylwii.

Dziewczynka urodziła się jako drugie dziecko w małżeństwie z Anną. Dziś pan Maciej ma byłą żonę i alimenty orzeczone na rzecz 9-letniej dziewczynki, która, jak okazało się krótko po rozwodzie pary, nie jest jego biologiczną córką.

Co więcej, była żona nie ukrywa, że wie kto jest prawdziwym tatą Sylwii.

Postawny mężczyzna zapada się w fotel, gdy mówi o całej sprawie. Intymne szczegóły jego życia stały się publicznie pranymi brudami, odkąd dowiedział się prawdy. A ta na początku wydawała się bardzo nieprawdopodobna.

- Zaraz po rozwodzie znajomym otworzyły się usta i zaczęli mówić, żebym sprawdził, czy córka jest rzeczywiście moja - opowiada pan Maciej.

Sąd rozpad małżeństwa P. orzekł wiosną ubiegłego roku, w sierpniu pan Maciej wziął Sylwię do pracy i tam dał jej patyczek, na którym pobrał próbkę do badań DNA.
Wynik był jak wyrok. Wykonywane w Bydgoszczy badania jednoznacznie wykluczyły, że pan Maciej może być ojcem Sylwii. - Moja była żona okazała się człowiekiem, którego nie znałem - mówi dziś mężczyzna.

Jak opowiada, szybko się okazało, że dla byłej już żony to wcale nie była tajemnica. Dziewczynka została poczęta, gdy pan Maciej pracował na dwuletnim kontrakcie w Niemczech.

Żona przyjechała do niego na koniec, wcześniej - o czym dowiedział się z lektury zeznań byłej małżonki w prokuraturze - kochankowi mówiła, że mają kryzys.

- Gdybym wtedy wiedział, że to o to chodzi - mówi na wspomnienie wizyty żony. Potem urodziła się Sylwia, ale ostatecznie nie scementowała związku. Według pana Macieja, winną rozstania jest była żona, która go nadal zdradzała, na co sam znalazł dowody.

Z wynikami badań genetycznych i prawdą o ojcu Sylwii usłyszaną od żony pan Maciej poszedł do piotrkowskiej prokuratury. Chciał skorzystać z prawa zaprzeczenia ojcostwa. Wydawało mu się, że gra dobrymi kartami.

Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie nie podzieliła jednak jego zdania. Fakt, że matka dziewczynki podała do protokołu nazwisko biologicznego ojca Sylwii i fakt, że ten potwierdził ich romans, nie wystarczyły, żeby w ocenie śledczych zwolnić pana Macieja z bycia ojcem nie swojego dziecka.

Jak tłumaczy Witold Błaszczyk, zastępca rzecznika Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie, na decyzję prokuratury, która odmówiła panu Maciejowi zaprzeczenia ojcostwa, wpływają wykluczające się wersje rodziców dziewięcioletniej dziś dziewczynki.

Matka twierdzi, że pan Maciej od początku wiedział, że Sylwia nie jest jego dzieckiem, z kolei mężczyzna podkreśla, że dowiedział się o tym dopiero po rozwodzie.

W ocenie prokuratury, w świetle zebranych materiałów, w sytuacji, w której prawdopodobny biologiczny ojciec dziewczynki, wskazany przez matkę, odmawia poddania się badaniom DNA, dziecko zostałoby bez taty.

I bez alimentów, które teraz płaci były mąż Anny P. Zdaniem pana Macieja, to o to chodzi jego byłej żonie. Jak dodaje, dziewczynka, której on powiedział prawdę, i tak nie ma w tym momencie ojca. Dlatego pan Maciej nie rozumie decyzji śledczych podjętej "w interesie dziecka".

- Nie wiedziałem, że to nie moje dziecko, gdybym wiedział od razu wziąłbym rozwód. To było ukartowane od początku - zaznacza. - Dlaczego tak jest, że prokurator sobie decyduje o czyichś losach?

Wygląda na to, że jednak nie wszystko zostało przesądzone. Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie, po naszych pytaniach dotyczących sprawy, zdecydowała się przeanalizować ją ponownie.

Jak poinformował we wtorek prokurator Witold Błaszczyk, teoretycznie zamknięte postępowanie zostało objęte nadzorem Prokuratury Okręgowej, która po przeanalizowaniu materiału podejmie decyzję o ewentualnym uzupełnieniu materiału dowodowego przez Prokuraturę Rejonową.

Dobrą jaskółką dla pana Macieja może być inna, bardzo podobna sprawa o zaprzeczenie ojcostwa, w której prokuratura także najpierw wydała odmowną decyzję. Mimo to, także po publikacji w Dzienniku Łódzkim, śledczy postanowili wykonać dodatkowe czynności. Jak się dziś okazuje, już przyniosły drobny przełom.

Historia pana Bartka różni się tylko tym, że jego żona (nie mają jeszcze rozwodu), mimo wykonanych dwukrotnie badań wykluczających jego ojcostwo względem 5-letniej Lidki, nie chciała wyjawić, kto może być biologicznym ojcem dziewczynki.

Nie chciała, ale jak informuje prokurator Witold Błaszczyk, ostatnio zmieniła zdanie i podczas kolejnego przesłuchania przyznała, że przed poznaniem pana Bartka spotykała się z innym mężczyzną.

Prokurator już go przesłuchał.

- Mężczyzna nie wyklucza, że może być ojcem i jest gotów poddać się badaniom DNA - mówi Witold Błaszczyk. Co z tego wynika dla sprawy?

- W przypadku potwierdzenia jego ojcostwa ten mężczyzna jest gotowość wziąć odpowiedzialność prawną za swoje dziecko - dodaje prokurator i przyznaje, że teoretycznie to może skutkować wydaniem pozytywnej decyzji dla pana Bartka, który z Lidką i jej matką zerwał dwa lata temu wszelkie kontakty.

Imiona bohaterów tekstu zostały zmienione

Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie od maja ubiegłego roku zajmuje się trzecią podobną sprawą. Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa w stosunku do trzech synów złożył mieszkaniec Piotrkowa, który wprost napisał, że od dawna wie, że to nie jego dzieci. Powództwo wpłynęło w momencie, gdy małżeństwo wystąpiło o rozwód, a matka dzieci o alimenty. Para łącznie wychowywała pięciu synów - w stosunku do dwóch najstarszych piotrkowianin nie ma wątpliwości, że jest ich ojcem. Sprawa jest w toku. Jak przyznaje prokuratura, postępowanie jest dość skomplikowane, bo jak wynika ze zgromadzonych już materiałów w grę wchodzi aż dwóch biologicznych ojców wskazanych przez matkę dzieci. Jeden z nich jest za granicami Polski, ale potwierdza, że jest tatą 8-letniego chłopca, najmłodszego z całej trójki. Drugi biologiczny ojciec dwóch starszych chłopców jest poszukiwany przez prokuraturę, bo matka nie ma z nim od dawna kontaktu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto