Bełchatów wraca do Matusiaka

W Bełchatowie poważnie rozważają wypożyczenie Radosława Matusiaka z Heerenveen. PGE GKS jest w kryzysie, a lekarstwem na zło ma być pozyskanie napastnika, który doprowadził drużynę do wicemistrzostwa kraju. W przerwie zimowej drużyna będzie się wzmacniać. Po co ryzykować zakup napastnika, który może nie spełnić naszych oczekiwań - mówią w Bełchatowie. Lepiej wrócić do starego, sprawdzonego systemu gry z Ma-tusiakiem w roli głównej.

Proszący o anonimowość przedstawiciel sponsora bełchatowskiego klubu twierdzi, że sprawa jest do załatwienia. Matusiak w Heerenveen zarabia 450 tys. euro rocznie, choć nie jest w tym klubie postacią wiodącą i na razie niezbędną, bo dopiero przechodzi aklimatyzację. Budżet klubu jest jednak obciążony wynagrodzeniem dla zawodnika.

- Zaproponujemy działaczom Heerenveen wypożyczenie Matusiaka, gwarantując mu pensję w wysokości ok. 200 tys. euro - twierdzi nasz informator. - Resztę pokrywać będą Holendrzy, ale to dla nich i tak jest korzystne, bo przez rok zaoszczędzą ok. 200 tys. euro. Oni nie ryzykują, natomiast jest wielce prawdopodobne, że Bełchatowie Radek odbudowałby swoją formę, pomógłby nam i w wysokiej dyspozycji wrócił do Heerenveen. Rozważamy roczne wypożyczenie.

Transferowe zamieszanie, później kontuzje sprawiły, że Radek częściej siedzi na ławce, a musi grać. Inaczej z gwiazdy stanie się zmarnowanym talentem. W Heerenveen na razie nie może przebić się do podstawowego składu. Podobnie było zresztą w Palermo. Matusiak w Bełchatowie czuje się jak ryba w wodzie.

W styczniu Radek podpisał kontrakt z Palermo. Włosi zapłacili za niego 2,1 mln euro. Była wielka feta, wielkie powitanie na Sycylii i nadzieje. Zadebiutował wchodząc w końcówce meczu z Milanem. Po jednej stronie on w koszulce Palermo, po drugiej słynny Ronaldo w koszulce Milanu. Bezbramkowy wynik pozwalał na optymizm. Na Sycylii łatwiej jednak robią karierę gangsterzy niż zawodnik z Polski. Radek zagrał jeszcze tylko w dwóch meczach i choć strzelił gola w spotkaniu z Ascoli, nie zyskał zaufania trenera Franceso Guidolina. Zapadła decyzja o sprzedaży Matusiaka.

Propozycję zatrudnienia reprezentanta Polski przyjęli działacze Heerenveen. W sier-pniu zapłacili za Radka 3 mln euro. Za Matusiaka ręczył sam Leo Beenhakker. Legendzie holenderskiego futbolu się nie odmawia. Trener Gertjan Verbeek też nie odmówił. Zapowiadał, że Matusiak to zawodnik, którego potrzebuje. Co innego jednak mówił, co innego robił. Radek czekał na debiut, tymczasem w Heerenveen szczyt formy osiągnął reprezentant Brazylii Alfonso Alves. W meczu z Herculesem strzelił siedem goli.

Właśnie Alves może stać się podwójnym przekleństwem Matusiaka. Strzelecki rekord Brazylijczyka odbił się szerokim echem w całej Europie. Już pojawiły się propozycje odkupienia Alvesa z Heerenveen. Jego cena na futbolowej giełdzie osiąga 25 mln euro. Jeśli Brazylijczyk zostanie sprzedany, zwolni się miejsce w ataku Heerenveen i z wypożyczenia Radka do Bełchatowa mogą wyjść nici. A może za uzyskane ćwierć setki mln euro Holendrzy kupią innego Latynosa i znów Polak będzie czekał na swą szansę...

Matusiak nie podejmuje jeszcze tematu powrotu do Beł-chatowa, bo oficjalna propozycja ma zostać przekazana 2 listopada. - Dopiero wówczas skomentuję tę informację - twierdzi Matusiak.

Reprezentant Polski zadowolony jest z pobytu w Holandii, chociaż ostatnio popsuły się jego stosunki z trenerem Verbeekiem. To bardzo zazdrosny szkoleniowiec, który nie może znieść, gdy komuś powodzi się lepiej niż jemu. Lubił napastnika z Polski do momentu, kiedy Radek kupił dom w willowej dzielnicy miasta. Przyjaźń się skończyła. Coś więcej na temat trenera Heerenveen może opowiedzieć Arkadiusz Radomski, który też popadł w konflikt ze szkoleniowcem. Brak porozumienia Matusiaka z trenerem też może działać na korzyść Bełchatowa.