Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Część dzieci z Ukrainy już uczy się w szkołach w Bełchatowie. Jak organizowana jest nauka?

Magdalena Buchalska-Frysz
Magdalena Buchalska-Frysz
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Arch. Polska Press
Do Bełchatowa wciąż napływają uchodźcy z Ukrainy. Przywożeni są tu w zasadzie od początku wojny w tym kraju. Na terenie powiatu bełchatowskiego jest już ponad 800 uchodźców, głównie kobiet z dziećmi. Część z nich zdecydowała się posłać już swoje pociechy do szkół czy przedszkoli

Ukraińscy uchodźcy powoli zaczynają szukać dla swoich dzieci miejsca w szkołach i przedszkolach w Bełchatowie. Na razie nie są to duże liczby, jednak sytuacja jest dynamiczna.

W miejskich szkołach i przedszkolach w Bełchatowie na tę chwilę uczy się 23 dzieci uchodźców z Ukrainy, w tym dwoje uczęszcza do przedszkoli. Sytuacja jest dynamiczna, a liczby ciągle się zmieniają, jeszcze we wtorek było to w sumie 13 dzieci. Ukraińcy uczęszczają do kilku podstawówek, a także jednego liceum prowadzonego przez miasto.

Dzieci są kierowane do istniejących już klas, placówki w miarę możliwości starają się korzystać z pomocy nauczycieli czy innych osób, które porozumiewają się w języku ukraińskim czy rosyjskim.

Szkoły starają się reagować na bieżąco, tym bardziej, że czasami rodzice zgłaszają dziecko, a na drugi dzień okazuje się, że sprawa jest już nieaktualne, bo rodzina wyjechała z Bełchatowa. Tak było np. w Szkole Podstawowej nr 13 na os. Przytorze. Na razie uczy się tam jedno dziecko, które przyjechało niedawno z Ukrainy. To 8-letni chłopczyk, który chodzi do drugiej klasy. Jego mama znalazła w tej szkole pracę jako woźna i deklaruje chęć pomocy, choćby w tłumaczeniu

- Jesteśmy przygotowani, otwarci, zdeterminowani - mówi Urszula Dudek-Nitecka, dyrektor SP 13. - Oprócz języków, rosyjskiego, czy ukraińskiego, którego nie znamy, na pewno posługujemy się językiem serca, co jest najważniejsze - podkreśla. - Mama tego chłopca mieszkała we Lwowie, więc nie mamy wielkich problemów z porozumiewaniem się.

Chłopczyk jest jeszcze wystraszony wszystkim tym, co dzieje się ostatnio wokół niego, ale powoli aklimatyzuje się w szkole.

- My jesteśmy gotowi, mamy dla niego książki, obiad, chłopiec ma też ze sobą książki z Ukrainy - mówi dyrektor SP 13. - W razie potrzeby będziemy tworzyć karty pracy w języku polskim i ukraińskim, korzystać z translatora, możliwości jest dużo - zapewnia. - Jesteśmy świadomi, że dziecko nie nauczy się od razu czytać czy mówić po polsku, ale na chwilę obecną chcemy, by przede wszystkim poczuło się bezpiecznie. Może z czasem bardziej się otworzy, mamy też psychologa z którego można skorzystać. Dziś chłopczyk poszedł z klasą do kina.

Jak dodaje w szkole jest kilka osób, które posługują się językiem rosyjskim, w razie potrzeby można też skorzystać z osób będących na liście tłumaczy-wolontariuszy zgłoszonych do miejskiego sztabu zarządzania kryzysowego.

Dziś do "trzynastki" miała przyjechać grupa pięciorga dzieci, ale do godziny 14 jeszcze nikt się nie zgłosił. Jak podkreśla dyrektor, sytuacja jest zmienna, zdarzyło się też, że mama, Ukrainka, pytała o możliwość zapisania dzieci do szkoły, a później odezwała się do niej rodzina z Austrii i postanowiła wyjechać z dziećmi.

Powoli do szkół zacznie się też zapewne zgłaszać większa liczba dzieci. Na razie nie wszystkie są na to gotowe.

- Wiemy, że są inne dzieci na terenie naszego obwodu, które przyjechały z Ukrainy - mówi dyrektor SP 13. - Dzwonią jednak czasami opiekunowie u których te rodziny mieszkają i mówią, że dzieci są badaniu psychologicznym, które wykazało, że nie są jeszcze gotowe, by przyjść do szkoły.

Rówieśnik także z Ukrainy

Jak mówi Łukasz Politański, wiceprezydent Bełchatowa ds. oświaty, miasto stara się kierować ukraińskie dzieci do tych szkół, w którym dzieci z Ukrainy uczyły się już przed wojną. W sumie było ich ponad 30.

- Staramy się tak kojarzyć, by dzieci z Ukrainy, które teraz znalazły się w Bełchatowie i idą do szkoły, miały jakieś pierwsze wsparcie w rówieśniku, który już w danej klasie się znajduje - mówi wiceprezydent. - Udaje się to robić.

Na razie, jak zapewnia wiceprezydent Politański, daleko jest do górnej granicy miejsc, jak miasto może zapewnić w szkołach i przedszkolach.

- W przypadku przedszkoli to np. kilkadziesiąt miejsc, a mamy tylko dwie zgłoszone osoby - podkreśla Łukasz Politański.

Do szkół średnich prowadzonych przez powiat w Bełchatowie i w Zelowie nie zgłosił się dotąd żaden uczeń. Podobnie sytuacja wygląda w gminie Bełchatów, tam jednak liczba dzieci uchodźców jest spora. Duża grupa uchodźców - w sumie ponad 300 osób - przebywa obecnie w ośrodkach Słok i Wawrzkowizna położonych na terenie gminy Bełchatów. W najbliższym czasie w gminie odbyć ma się spotkanie z przedstawicielami szkół, by sprawdzić, jakie są możliwości w tym zakresie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto