Kandydatów na kierowców przybywa, egzaminatorów brakuje

Tylko co piąty kandydat na egzaminatora nauki jazdy zdaje egzamin. Wcześniej zaliczyć musi pięciomiesięczny kurs, wykładając na niego z kieszeni 3,5 tys. zł. Pensja na początek wynosi około 2,3 tys. zł. Nieopłacalny interes? Najwyraźniej tak. Ośrodki ruchu drogowego bezskutecznie szukają egzaminatorów. Tymczasem większa ich liczba oznacza krótsze czekanie na egzamin.

Na kurs prawa jazdy zapisała się właśnie Izabella Jaworska z okolic Piotrkowa. - Słyszałam, że teraz na egzamin czeka się grubo ponad miesiąc - mówi. - Na pewno jest to problem. Będę chciała zaplanować sobie tak godziny jazdy, aby nie mieć dłuższej przerwy przed samym egzaminem. Zawsze dobrze być na bieżąco.

Michał Pytloch pod piotrkowskim ośrodkiem trzymał kciuki za swoją koleżankę Joannę Zarzycką. Jak mówi, temat zna doskonale, bo wielu jego znajomych właśnie jest w trakcie kursu.

- Długie terminy są też dlatego, że wszyscy na hurra idą na kurs w wakacje - mówi Pytloch. - Kiedy zdawałem nieco ponad roku temu, czekałem niecałe trzy tygodnie, a i to już wydawało mi się długo - mówi.

Rozwiązanie jest, wydawałoby się, proste. Więcej egzaminatorów - krótszy czas oczekiwania na egzamin - twierdzą niemalże jednogłośnie dyrektorzy ośrodków z województwa. W Piotrkowie czeka się na egzamin ponad 30 dni. Niedawno zatrudniono dwóch egzaminatorów na pół etatu, ale to luki nie zapełniło do końca. Bogusław Kulawiak, dyrektor WORD w Piotrkowie, mówi, że zatrudniając egzaminatorów można się spodziewać, że czas oczekiwania na egzamin się skróci, ale to nie będzie efekt od jutra.

W Skierniewicach, gdzie czeka się także ponad miesiąc, kolejki powinny się zmniejszyć. Od dzisiaj kadrę ośrodka zasili dodatkowo dwóch egzaminatorów. Jeden na pełnym, drugi na połowę etatu. W sumie da to 15 etatów, ale jak mówi Stefan Mierzejek, zastępca dyrektora WORD w Skierniewicach, mimo to ośrodek gotowy jest dać pracę jeszcze trzem egzaminatorom. W Sieradzu, choć w tej chwili nie ma problemu, można by zatrudnić także trzech egzaminujących. Na razie jednak nie ma wystarczającej liczby aut.

Dlaczego o chętnych tak trudno? Początkujący egzaminator, mający uprawnienia do egzaminowania na prawo jazdy kategorii B, zarobić może około 2,3 tys. zł, jeśli zdecyduje się na doszkalanie, jego pensja może urosnąć do 4 tys. zł. Ale wymagania nie są małe. Aby egzaminować kandydatów na kierowców, trzeba mieć wykształcenie wyższe, prawo jazdy co najmniej od 6 lat i wykazać się niekaralnością za przestępstwo lub wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Stefan Mierzejek, przekonuje przy tym, że praca do łatwych nie należy, jest stresująca.

- Egzaminator to fachowiec i interpretator przepisów, on wydaje werdykt, czy kursant może samodzielnie wyjechać na ulicę. Większość chce pracować dorywczo, najczęściej na pół etatu lub jedną trzecią - mówi Mierzejek.

Do ostatniego egzaminu dla kandydatów na egzaminatorów, który odbył się w Poznaniu, przystąpiło z całej Polski 111 osób, w tym 30 z woj. łódzkiego. Egzamin zdało 31 osób (10 z woj. łódzkiego). Zdawalność wynosi około 30 proc., z tego tylko połowa zdających decyduje się na pracę.

- Najwięcej osób oblewa test - przyznaje Łukasz Jeziorski, przyszły egzaminator w WORD w Łodzi, szczęśliwiec, który zdał egzamin organizowany w Poznaniu. - Bardzo chciałem zostać egzaminatorem. Traktuję to jak awans. Kurs to bardzo wysoki koszt i masa wyrzeczeń - dodaje.