Bez ściemniania... Panegiryk na cześć wirtuoza samorządu

Felieton

O tym, z jak skutecznym mamy do czynienia strategiem, świadczy najlepiej to, że na 23 głosujących radnych aż 20 z nich swego szefa widzi w Marianie Błaszczyńskim - skromnym i spełnionym zawodowo lekarzu pulmonologu - i zarazem genialnym strategu oraz twardym negocjatorze od politycznych puzzli.

Jednocześnie pan doktór ma wrażliwe serce, a już tylko wtajemniczeni wiedzą, z jaką maestrią potrafi wygrywać dowolne melodie na fortepianie bądź pianinie! Po raz enty wyniósł on w iście olimpijskim stylu na piedestał nie tylko siebie, ale wcześniej w głosowaniu, tym dokonanym przez nas, zapewnił Krzysztofowi Chojniakowi wynik wyborczy, pozwalający mu zasiąść czwarty raz z rzędu i to od razu aż na 5 lat, w Gabinecie Owalnym (choć prostokątnym).

Więc nie ma teraz co obrażać się na rzeczywistość, demokracja zadziałała i chociaż to najgorszy system, ale nie wymyślono dotąd nic lepszego. A że demokracja to rządy hien nad osłami? Trudno, tak wybraliśmy i już. Inna rzecz - co powtarzam od lat już do znudzenia: dla tej ekipy po prostu nie ma w naszym mieście alternatywy, co bezlitośnie obnażyły również październikowo-listopadowe wybory. I tak jak pisałem przed tygodniem, każdy z nas - widzów, ponieważ od teraz te spektakle z ratusza możemy już oglądać na żywo w telewizji - znajdzie coś dla siebie: emocje i uczucia, kłótnie i rozejmy, pyskówki i wersal, przyjaźnie i zdrady. I rzeczywiście, inauguracyjna sesja lokalnego rządu rozpoczęła się jak w filmach Hitchcocka, od trzęsienia ziemi, czyli właśnie zdrady dwojga aktorów i to jeszcze debiutujących w 8. sezonie tego niekończącego się serialu.

A czy napięcie będzie później narastać? Tu wiele zależeć będzie od mózgu wszystkich miejskich operacji, czyli właśnie Mariana Błaszczyńskiego, który wraz z sekretarzem Bogdanem Munikiem - móżdżkiem - są specjalistami od przygotowywania prezydentowi gruntu pod jego wszelkie działania. Czy taka większościowa koalicja ma szanse przetrwać dłużej?