Dawniej MZK słynął z generowania kolejnych strat i rosnącego zadłużenia, dziś mówi się o zyskach, choć to przecież nie jest działalność dochodowa. Skąd ta zmiana?
Jesteśmy spółką użyteczności publicznej, nie jesteśmy nastawieni na dochód, bo w przeciwnym wypadku bilet kosztowałby 3 zł. A mamy jedne z najniższych cen biletów w kraju, biorąc pod uwagę miasta porównywalnej większości z pewnością najniższe. Gdy przyszedłem do spółki, miała 2 mln zł straty za 2006 rok, w 2007 roku udało się ograniczyć straty do ok. 600 tys. zł, a od 2008 roku odnotowujemy rok w rok zyski rzędu 20-30 tys. zł.
Jakoś wcześniej w MZK nikt nie potrafił znaleźć recepty na wydobycie spółki z długów, a przecież pan nie jest magikiem i nie dokonał cudu. Jak się to udało?
A dlaczego pan mówi, że to nie cud? Zrobiłem cuda jednak (śmiech!). Żartuję oczywiście. Trzeba było wykonać kilka ruchów, w tym i kadrowych. Zatrudnienie ograniczyliśmy z około 220 do do 127 osób, zrezygnowaliśmy z wynajmu rozlatującego się taboru 9 autobusów i uzupełniliśmy je zakupem własnych. Wiele rzeczy zaczęliśmy robić sami zamiast zlecać i zamawiać na zewnątrz - to są naprawy, ale i choćby pokrowce na siedzenia, które sami szyliśmy. Wydatki udało się ograniczyć.
Jest nowy rozkład MZK, ale nie wszyscy są z niego zadowoleni...
Nie ma ludzi niezadowolonych. Do obsługi tego rozkładu mamy dodatkowo 3 kierowców i 2 autobusy, jest możliwość jeszcze pewnych korekt, ale nie można tworzyć rozkładu dla jednej czy dwóch niezadowolonych osób.
Kolejne plany?
Chcielibyśmy kupić autobusy o lepszym standardzie, klimatyzowane.
Są na to szanse?
Chyba są.
Chyba?
W naszym układzie trudno być pewnym czegokolwiek.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?