Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć pracownika Piotrkowskich Sklejek. Znamy przyczynę, ale jak do niej doszło?

Karolina Wojna
W zakładzie jest monitoring, nagrania zabezpieczono w śledztwie, są analizowane przez policję. Co na nich widać?
W zakładzie jest monitoring, nagrania zabezpieczono w śledztwie, są analizowane przez policję. Co na nich widać? Dariusz Śmigielski
Wiadomo, co było przyczyną śmierci pracownika Piotrkowskich Sklejek, ale wciąż nie wiadomo, jak do tego doszło. Przez rutynę?

1 lipca było gorąco i duszno. Szczególnie mogli odczuwać to pracownicy Piotrkowskich Zakładów Przemysłu Sklejek Sp. z o.o., gdzie nie ma klimatyzacji. Tego dnia w zakładzie przy obsłudze tzw. przejezdnego wciągnika linowego zginął 32-letni pracownik. Ponad trzy miesiące odwypadku prokurator wciąż wyjaśnia okoliczności tragedii.- Znamy przyczynę zgonu, ale jeszcze jednoznacznie nie udało się ustalić, co było jego powodem - przyznaje Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.

Jak wykazała sekcja, 32-latek zmarł w wyniku zachłyśnięcia się treścią pokarmową. Zdaniem śledczych, to możliwe przy dużym spożyciu alkoholu lub przy poważnym stanie chorobowym. - Ale pracownik był trzeźwy i nie chorował - dodaje prokurator. Śledczy wskazują na jeszcze trzecią, bardzo prawdopodobną przyczynę, tzn. porażenie prądem, ale... na ciele ofiary nie było śladów poparzenia. W wyjaśnieniu przyczyn wypadku ma pomóc opinia dwóch biegłych z zakresu patomorfologii oraz BHP. Policja na zlecenie prokuratury analizuje także zapis monitoringu zakładu w dniu wypadku.

Zaskoczony bezpośrednią przyczyną śmierci pracownika jest Witold Maćkowiak, prezes zarządu Sklejek, który czeka na wyjaśnienie okoliczności wypadku. - Wiem, że pracownik miał chorobę wieńcową, może to był zawał? - mówi. Do tej pory Maćkowiak był przekonany, że powodem śmierci było porażenie prądem. Pracownik manipulował przy zmiażdżonym sterowniku do wciągarki, wciągniętym wcześniej w łuszczarkę. A robił to przy włączonym zasilaniu i bez pomocy elektryka.

Tak też wypadek wyjaśniła Państwowa Inspekcja Pracy. Jak informuje Kamil Kałużny, rzecznik PIP w Łodzi, zmarły nie tylko obsługiwał pod napięciem uszkodzony sterownik, czym lekceważył zasady bezpieczeństwa, ale i nie miał kwalifikacji do obsługi wciągnika. Efektem kontroli PIP był mandat karny dla osoby kierującej pracą.

Po wypadku w zakładzie wprowadzono m.in. system automatycznego odłączania zasilania prądem.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto