Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W kamienicach setki piotrkowian żyją w podłych warunkach

A. Tyczyńska K. Wojna
Rodziny z Toruńskiej 3. Nie mają wody, gazu, ogrzewania, prądu na klatce schodowej. Takimi metodami, ich zdaniem, właścicielka chce się ich pozbyć
Rodziny z Toruńskiej 3. Nie mają wody, gazu, ogrzewania, prądu na klatce schodowej. Takimi metodami, ich zdaniem, właścicielka chce się ich pozbyć fot. Dariusz Śmigielski
Spękane ściany, stropy, podłoga uginająca się przy każdym kroku. Lodowata woda, a czasem i jej nawet nie ma.

Brak centralnego ogrzewania, prawie publiczna ubikacja, bo nie dość, że na korytarzu to jeszcze przypadająca na kilka rodzin. Wypadające z futryn drzwi, okna uszczelniane gałganami. Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku ludzie jeszcze tak mieszkają. Historie piotrkowskich rodzin są jednak prawdziwe.

Zielińscy zamieszkali w jednej z kamienic przy ulicy Narutowicza w latach 70. ubiegłego stulecia - "ze skierowania od miasta" - jak mówią. Mieszkają od strony podwórza w budynku, który od tamtego czasu nie przeszedł żadnego większego remontu.

- O naprawę dachu parę lat temu musieliśmy się wykłócać, a teraz to może lepiej byłoby zburzyć tę ruderę, a ludzi stąd wyprowadzić - mówi z goryczą Stanisław Zieliński, który żyje z żoną w dwóch izbach, z czego jedna służy za kuchnię. Mieszkanie nie tyle z powodu swojej powierzchni budzi klaustrofobiczne uczucia, co z powodu wysokości. Pan Stanisław, który nie należy do szczególnie wysokich, po wyciągnięciu ręki może dotknąć belek sufitu.

Dach nad głową to w zasadzie jedyna "wygoda", jaką mają Zielińscy i kilkunastu innych lokatorów. O centralnym ogrzewaniu mogą tylko pomarzyć. Po wodę - zimną tylko - trzeba schodzić na dół, do ubikacji też. Jedna jest na trzy rodziny.

- Zimą musimy pilnować, żeby zawsze drzwi wejściowe były dobrze zamknięte, żeby woda nie zamarzła - tłumaczy pan Stanisław.

Te "niewygody" to niejedyny problem mieszkańców. Głównym są pustostany w kamienicy. Nieogrzewane powodują nie tylko dodatkowe wychłodzenie, ale też wilgoć. Walka z nią przypomina walkę z wiatrakami.

- Co roku usuwam grzyb, maluję, żeby choć jakoś mieszkać jak człowiek, ale on znowu wyłazi - dodaje pan Stanisław.

Zielińscy poprosili o interwencję radnego Jana Dziemdziorę. Odpowiedź wiceprezydenta miasta i prezesa spółki Towarzystwo Budownictwa Społecznego nie pozostawia w zasadzie żadnej nadziei na poprawę ich warunków.

Wynika z niej, że kamienica należy do osób prywatnych, a miasto jedynie "ma ją w posiadaniu". Roszczenia do nieruchomości zgłosiło wielu spadkobierców, a wszelkie próby dojścia z nimi do porozumienia - jak wyjaśnia TBS - spełzły dotąd na niczym.

Konflikty uniemożliwiają miastu, czyli TBS przejęcie zarządu nad kamienicą. "Współwłaściciele nie wyrażają zgody na żadne remonty, nie pozwalają zasiedlać zwalnianych lokali ani dokonywać zamiany lokali (...). Ponieważ koszty utrzymania nieruchomości przekraczają wpływy, nie jest możliwe wykonywanie remontów, które wpłynęłyby na poprawę warunków zamieszkania. Wykonywane są jedynie remonty gwarantujące bezpieczeństwo mieszkańcom".

Marcin Rączkowski od kilku tygodni nie ma nawet zimnej wody. Nie ma gazu ani prądu na klatce schodowej. Nie ma wjazdu na podwórze. Ma za to... dziurę w murze. Przez zastawiony dyktą otwór może np. pomachać sąsiadowi na dworze.

Bez dziury, ale z takimi samymi "wygodami" przy ul. Toruńskiej 3 mieszkają jeszcze cztery rodziny, także z małymi dziećmi. Najpierw były zakazy wykonywania remontów w lokalach, gdzie niektóre ściany aż o to błagają. Woda i gaz zostały odłączone sukcesywnie, potem lokatorzy dostali pismo o zakazie korzystania z butli gazowych. I nakaz demontażu anten - telewizyjnych, satelitarnych, suszarek okiennych. Powód: tynk sypiący się na głowy. Od czasu pisma i montażu taśmy odgradzającej od niebezpiecznych murów, tynk jak leciał, tak leci. W międzyczasie brakło światła na klatce. Ostatnio właścicielka zamknęła na stałe wjazd na podwórze. Wcześniej brama była otwarta na oścież.

- Choć prosiliśmy, żeby zrobić zamykanie, bo przecież tu dzieci biegają - mówi Agnieszka Szymczyk. - Teraz mamy tak zamknięte, że nawet karetka nie wjedzie.

- Ani straż - dodaje Ewa Lenarcik, kolejna lokatorka.

Ale ta ostatnia służba, mimo złgoszenia nie pofatygowała się jeszcze, jak twierdzą ludzie, żeby to sprawdzić.

To chyba najbardziej boli mieszkańców Toruńskiej 3. Przeszli już wszystkie możliwe ścieżki w mieście - i do prokuratury, i na policję, i do straży miejskiej, i do magistratu. Policja i prokuratura przyjęły zgłoszenie, mieszkańców przyjął też prezydent. Wszyscy kiwają głowami nad losem lokatorów. I to wszystko, bo sprawa dotyczy konfliktu z prywatną właścicielką kamienicy. A to przekracza, jak słyszą, kompetencje urzędów, instytucji.

Według zastrzegającej dane właścicielki kamienicy, lokatorzy nie tylko nie są lokatorami w świetle prawa (,,są to osoby bezumownie zajmujące lokale, nie mają tytułu prawnego do lokalu" - z pisma od właścicielki), ale i zalegają z czynszem, co zaskutkowało już nakazami płatniczymi i pozwami o eksmisję. Stąd, jak twierdzi, mieszkania ,,do czasu eksmisji sądowej (...) spełniają wymogi dla lokalu tymczasowego z dostępem do prądu oraz wody w lokalu nr 7 na posesji".

- Ile baniaków wody nosimy? Zależy jakich, my mamy takie 20-litrowe. To tak ze 4 lekko na dzień - mówi Ewa Lenarcik.

Dla niej i dla pozostałych lokatorów działania nowej, bo od 2009 r., właścicielki mają na celu wykurzenie ich z posesji. Stąd, jak twierdzą pokazując dokumenty, naliczone wstecznie (i za inny metraż) czynsze, które mają być ich długami, np. Lenarcik mieszka od stycznia 2010, a ma zaległość od 2009 r. Stąd też nękanie poprzez odcięcie mediów.

- Tu mieszkają dzieci. Jak długo można tak żyć bez wody, gazu, ogrzewania? - pyta kobieta.

Danuta Siwak, 67-letnia Romka z Piotrkowa w miejskiej kamienicy przy placu Zamkowym mieszka od 13 lat i jak sama mówi, straciła tu zdrowie. Na potwierdzenie pokazuje pokaźnych rozmiarów torbę foliową wypełnioną lekami.

- 400 zł zasiłku i z czego niby miałabym sama tu coś zrobić, tyle mogę, co okna, które wypadają, pouszczelniać na zimę gałganami - mówi pani Danuta.

Do mieszkania pani Danuty na drugim piętrze prowadzą schody, na których dla własnego bezpieczeństwa trzeba stawiać stopy bokiem. To między innymi dlatego pani Danuta od dłuższego czasu praktycznie nie schodzi na dół. Na szczęście mieszka z synem, który może z piwnicy przynieść węgiel. A ten potrzeby jest do starej kuchni, która służy też do ogrzewania mieszkania.

Jeszcze do niedawna pani Danuta po wodę musiała chodzić na półpiętro, gdzie był kran. Teraz wreszcie ma kran i zlewozmywak - choć tyle doczekała się od miasta.

- Jestem chora i za wysoko tu dla mnie wchodzić, poza tym człowiek ciągle żyje w strachu, że albo się podłoga pod nim zarwie, albo w końcu ściany z sufitem posypią się na głowę - mówi Romka, dla której marzeniem są szczelne drzwi wejściowe (obecne dostała od przedszkola), wanna z ciepłą wodą i choćby piec kaflowy.

- Nie powiem, są w Piotrkowie Romowie, którzy lepiej mieszkają, ale jak miasto im remontowało, to mogło wszystkim, a nie większość tak zostawić jak nas - mówi zdenerwowany Władysław Siwak. - Żeby żądać od ludzi jakiś pieniędzy za mieszkanie, to trzeba najpierw dać warunki.

Piotrków po raz pierwszy w ubiegłym roku w ramach "Programu na rzecz społeczności romskiej w Polsce" odremontował 6 mieszkań rodzin romskich. Wymieniono m.in. ogrzewanie gazowe lub piec kaflowy, kuchnię gazową, drzwi wejściowe, okna, sanitariaty. Na remonty wydano ponad 50 tys. zł, z czego 31,5 tys. zł pochodziło z dotacji. W tym roku miasto ponownie wystąpiło o dotację na remonty mieszkań zajmowanych przez Romów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto