Jak dodaje Agnieszka Kuźnicka, zastępca prokuratora rejonowego w Piotrkowie, sprawa alarmu bombowego w Szkole Podstawowej w Gorzkowicach (pow. piotrkowski), jeszcze w marcu lub na początku kwietnia zakończy się aktem oskarżenia.
Do zdarzenia doszło 18 listopada, tuż po krwawym zamachu w Paryżu, dlatego dyrektor podstawówki anonimowy telefon o podłożeniu bomby potraktował bardzo poważnie. Ewakuowano wszystkich uczniów - około 1000 osób - a szkoła została sprawdzona przez policję i pirotechników. Bomby nie znaleziono, za to po dwóch tygodniach policja znalazła sprawcę fałszywego alarmu.
31-letni Piotr D. to mieszkaniec gminy Gorzkowice. Zadzwonił do szkoły korzystając z nowej karty i aparatu własnego dziecka. Wpadł, bo chciał sprawdzić, czy numer dobrze działa i... zadzwonił z niego także na swój telefon. Jak tłumaczył później śledczym, wywołał alarm bombowy, bo jego syn był nieprzygotowany do lekcji. Te wyjaśnienia zastanowiły śledczych, bo uczeń jest pierwszoklasistą w podstawówce. Dlatego, jak informował Sławomir Mamrot, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie, decyzja o skierowaniu ojca ucznia na badania psychiatryczne. Mężczyzna usłyszał zarzut fałszywego zawiadomienia o podłożeniu bomby i przyznał się do winy. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?