Kiedy pan wyjeżdża do Bukowiny (rozmawiamy w czwartek rano)?
Za godzinę.
Rowerem?
(Śmiech) No, chyba z tydzień musiałbym jechać. Jedziemy autem, tak żeby wieczorem oglądać metę czwartkowego etapu. A w piątek o godz. 10 sami startujemy.
Tegoroczny etap Tour de Pologne dla amatorów jest wymagający - start i meta u podnóża Tatr, a pomiędzy - prawie 60 km górskich tras.
Jedziemy jedną pętlę całego etapu. Do pokonania mamy 56 kilometrów w tym cztery górskie punkty m.in. Sierockie (to druga co do wysokości miejscowość w Polsce - przyp. red), Ząb. Bukowinę.
Rok temu, gdy jechałem po raz pierwszy, bez przygotowania, w swojej kategorii wiekowej M6 (powyżej 60. roku życia - przyp. red) byłem 12 na ponad 20 zawodników. Ta kategoria to już taka końcówka... (śmiech)
A teraz gdzie pan celuje?
Chciałbym być w dziesiątce.
Tour de Pologne, choć teoretycznie dla amatorów, budzi emocje i adrenalinę jak podczas dawnych wyścigów, w których brał pan udział?
Pewnie, choć technicznie to wszystko jest na dużo wyższym poziomie. Wtedy, w latach 70. to była prowizorka w porównaniu do tego wyścigu, który przygotowuje Czesław Lang. Dla mnie to też okazja do spotkań np. w tamtym roku jechał Rysiu Szurkowski, Janek Brzeźny. Ciekawe, kto przyjedzie z zagranicy. Łącznie startuje 1.500 osób, wyobraża pani to sobie? Ja cały rok czekam na ten start. Od pierwszego wyścigu nie było dnia, żeby nie myślał kiedy następny...
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?