18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy nowy sąd wyjaśni zagadkę śmierci Andrzeja Żabickiego?

Marek Obszarny, współpraca kw
W pierwszym dniu nowego procesu zeznawali m.in. ojciec i żona ofiary
W pierwszym dniu nowego procesu zeznawali m.in. ojciec i żona ofiary Marek Obszarny
Od tragedii w Budkowie (gm. Wola Krzysztoporska) minęły już 3 lata i 4 miesiące, ale proces - dziś 21-letniego Kamila K., domniemanego sprawcy śmierci 26-letniego Andrzeja Żabickiego - rozpoczął się od nowa. Tym razem oskarżonemu grozi nie do 5, ale do 12 lat więzienia.

Andrzej Żabicki zmarł nagle po bójce z Kamilem K. przed barem w Budkowie w sierpniu 2008 r. Prokuratura oskarżyła K. o nieumyślne spowodowanie śmierci, bo sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na pytanie o przyczynę zgonu, nie wyjaśniały jej ślady na ciele ofiary ani badania toksykologiczne. Pierwszy proces toczył się przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie, ale po przeprowadzeniu wszystkich dowodów, sąd uznał, że mogło dojść do zbrodni. Na taką ocenę sądu rejonowego wpłynęły nowe okoliczności przedstawione przez świadków. Zeznali oni, że podczas szarpaniny K. kopnął ofiarę w klatkę piersiową, a biegli stwierdzili, że gwałtowne obrażenie mogło doprowadzić do śmierci, choć nie zostawiło śladów. W takim przypadku w grę wchodzi przestępstwo znacznie poważniejsze niż nie-umyślne spowodowanie śmierci, czyli ciężkie uszkodzenie ciała ze skutkiem śmiertelnym. Dlatego skierowano sprawę do sądu okręgowego.

Kamil K., kawaler z wykształceniem średnim, odpowiada z wolnej stopy. Od lat ćwiczy na siłowni, wyciska - jak chwalił się śledczym - 100 kg na sztandze. Do winy się nie przyznaje. Podczas pierwszej rozprawy zgodził się odpowiadać tylko na pytania swego obrońcy. Wyjaśniał, że do baru przyjechał nietrzeźwy. Jego linia obrony sprowadza się do twierdzenia, że to on został zaczepiony i zaatakowany przez Żabickiego i jego wuja, a sam bił pięściami wyłącznie w obronie własnej.
Inaczej zdarzenie pamiętają świadkowie, z ich relacji wynika, że Kamil K. przysiadł się nieproszony i prowokował ofiarę. Doszło do szarpaniny, która przeniosła się przed lokal. Andrzej upadł i uderzył głową o zaparkowany samochód. Potem K. miał jeszcze kopać leżącego.

Sprawie od początku towarzyszyło wiele niejasności, począwszy od podwójnej karty zgonu wydanej przez biegłego. Ten najpierw stwierdził zatrucie alkoholem, a po interwencji rodziny wydał drugą kartę i napisał w niej o nagłej śmierci w trakcie pobicia. Po ujawnieniu tego faktu przez "Dziennik Łódzki", sprawą zajęła się prokuratura, zarzucając Ludwikowi K. poświadczenie nieprawdy. W październiku ub.r. przed Sądem Rejonowym w Łasku zapadł w tej sprawie wyrok skazujący, a prokuratury okręgu piotrkowskiego od tego czasu nie korzystają z usług tego biegłego.

W poniedziałek kolejna rozprawa w procesie Kamila K.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto