Biegli (odnosząc się do stanowiska oskarżonego utrzymującego, że to błędne wskazania semaforów doprowadziły do tego, że w miejscu, gdzie powinien jechać 40 km/h, jechał z prędkością prawie czterokrotnie większą) zeznali, że według powszechnie stosowanej zasady, jeżeli przed zdarzeniem nie stwierdza się usterki urządzeń, nie ma ich też po zdarzeniu, to przyjmuje się z dużym prawdopodobieństwem, że tej usterki nie było w trakcie zdarzenia. Podkreślali również, że spadki napięcia na linii i późniejsze błędne wskazania semaforów na stacji Baby nie miały z katastrofą z sierpnia 2011 r. nic wspólnego. Zwrócili jednak uwagę, że dobrą praktyką byłoby, gdyby maszyniści, poza wskazaniami semaforów, mogli też liczyć na dyżurnych ruchu uprzedzających o zmianie toru ruchu.
Tomaszowi G. prokuratura zarzuca nieumyślne spowodowanie katastrofy przez znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości, w wyniku której dwie osoby zmarły, a 160 zostało oraz rannych. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?