MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na głęboką wodę z płytką wyobraźnią

Karolina Wojna
Tak skaczą młodzi chłopcy na piotrkowskim Bugaju
Tak skaczą młodzi chłopcy na piotrkowskim Bugaju
Młody piotrkowski ratownik, chciał się popisać przed dziewczynami. Skoczył „na Indianina”, z rękami przy tułowiu. Teraz jeździ na wózku inwalidzkim. Wystarczył ten jeden skok.

Młody piotrkowski ratownik, chciał się popisać przed dziewczynami. Skoczył „na Indianina”, z rękami przy tułowiu. Teraz jeździ na wózku inwalidzkim. Wystarczył ten jeden skok.

– W ubiegłym roku mieliśmy dwa takie przypadki – mówi Krzysztof Pruszyński, kierownik działu rehabilitacji Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego. – W Piotrkowie około 10 osób resztę życia spędzi na wózku w wyniku nierozważnych skoków do wody.

A zaczyna się niewinnie. – Młodzi ludzie skaczą często rozgrzani, po opalaniu wbiegają do zimnej wody czego skutkiem jest szok termiczny – mówi Witold Skrodzki, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Piotrkowie. – Następuje przyśpieszenie pracy serca, jeżeli do tego dochodzi nagły skurcz, skoczek nawet nie dopłynie do brzegu.

Taki przypadek, zresztą tragiczny w skutkach, zdarzył się w ubiegłym roku na Pilicy. Ulubionym miejscem amatorów skakania jest także most na Bugaju, oraz Zalew Sulejowski.

– Co roku ostrzegamy, że wszędzie tam, gdzie nie znamy wody, skakać nie wolno – mówi Witold Skrodzki. – Przy słabym stanie przejrzystości wody, nie widać dna, na którym mogą być druty kolczaste, zatopine kłody drewna, fragmenty starych mostów.

– Może się skończyć na gorsecie ortopedycznym, na narastającym i odnawiającym się krwiaku – tłumaczy Krzysztof Pruszyński. – Stopień paraliżu zależy od odcinka uszkodzenia kręgosłupa, a dokładniej od miejsca i stopnia uszkodzenia rdzenia kręgowego. Im niżej tym większa szansa przeżycia.

W przypadku uszkodzenia rdzenia na wysokości drugiego czy trzeciego kręgu nawet nie ma o czym mówić.

– Ustaje praca serca i układu oddychania – dodaje Krzysztof Pruszyński. – Jest to podobne do wieszania na szubienicy, następuje natychmiastowe uduszenie.

Właśnie w ten sposób reaguje organizm podczas zderzenia ciała z wodą przy tak popularnych skokach „na główkę”. Siła uderzenia przenosi się na kręgosłup, który nawet jeśli organizm jest młody, nie ochroni przed skutkiem głupoty i braku wyobraźni. – Pierwszym zagrożeniem, jeżeli skoczek się nie utopi od razu, jest tzw. „szok rdzeniowy”, czyli zaburzenia oddychania, krążenia – wyjaśnia Krzysztof Pruszyński. – Organizm po prostu głupieje.

Dopiero po wyprowadzeniu ofiary z szoku i ocenie stopnia uszkodzenia kręgosłupa można przystąpić do rehabilitacji.

Ale i tak najczęściej kończy się na paraliżu kończyn dolnych i niedowładzie ramion. Dłonie już nigdy nie będą zdolne do wykonywania czynności wymagających precyzji. Do tego dochodzi problem kontroli czynności wydalania, częściowo wyłączający z życia społecznego osobę dotkniętą paraliżem.

Niestety mimo ostrzeżeń takie smutne przypadki się zdarzają co wakacje. Policjanci z posterunku wodnego w Bronisławowie oraz „woprowcy” w tym roku już rozpoczęli akcję informacyjną. Jeżdżą z odczytami do szkół, spotykają się z głodną mocnych wrażeń młodzieżą.

– Staramy się wyjaśnić, jak niebezpieczne są wszystkie rodzaje skoków – mówi Witold Skrodzki. – Mówimy, że skoki są albo dla ludzi robiących to zawodowo, albo dla ludzi pozbawionych wyobraźni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja radzi jak zaplanować podróż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto