Taboret, kuchenka mikrofalowa, butla gazowa, krzesło, radio, szafka i kawa – te rzeczy, należące do niechcianego lokatora, Grzegorz Sowa wniósł dziś do magistratu. Formalnie, zgodnie z treścią swojego pisma, Sowa "przekazał rzeczy lokatora gminie w celu zakwaterowania go w mieszkaniu zastępczym".
Tymczasem lokator, w związku z bezprawnym opróżnieniem zajmowanego przez siebie mieszkania, wezwał policję.
To nie pierwsze doniesienie na działania G. Sowy. W ubiegłym tygodniu właściciel kamienicy przy ul. Żeromskiego, po wielomiesięcznych nieskutecznych próbach namówienia lokatora do dobrowolnego opuszczenia mieszkania, chciał go samodzielnie "eksmitować". Wyłamanie łomem drzwi skończyło się, po grzecznej dyskusji, zabraniem obu panów przez policję. Lokator, w związku z nielegalnym wejściem do mieszkania, złożył wyjaśnienia – sprawa "naruszenia jego miru domowego" zostanie przekazana do sądu.
– To oczywiście jest sprawa cywilna – podkreśla Małgorzata Mastalerz, rzecznik KMP w Piotrkowie.
Dzisiejsze wyniesienie swoich rzeczy z mieszkania, lokator, pan Marek, nazywa włamaniem.
– Wszystko wyniósł, siostra pojechała na policję, to włamanie – mówi mężczyzna, który w mieszkaniu jest zameldowany legalnie. Mieszka tu, jak twierdzi, od 40 lat, a podstawą jest umowa-przydział lokalu dla ojca pana Marka. Umowa została sporządzona 50 lat temu, G. Sowa nowej z lokatorem nie podpisywał.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?