Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psy z Windugi zaginęły. Co się z nimi stało?

Karolina Wojna
Suka Sara, wyraźnie chora w momencie przyjazdu policji i przedstawiciela TOnZ, była w starej szopie. Nikt nie wie, co się stało z jej  szczeniętami. Pies trafił do schroniska w Bełchatowie, tam okazało się, że ma gorączkę
Suka Sara, wyraźnie chora w momencie przyjazdu policji i przedstawiciela TOnZ, była w starej szopie. Nikt nie wie, co się stało z jej szczeniętami. Pies trafił do schroniska w Bełchatowie, tam okazało się, że ma gorączkę Dariusz Śmigielski
Sulejowscy policjanci przez dwa dni szukali psów. Zdaniem inspektora TOnZ, były one zaniedbywane przez właściciela.

Winduga, kilka domów w środku lasu, w tym część należy do letników - zimą droga do nich nie jest nawet odśnieżana. Jak się zna adres, GPS się nie gubi, ale kierowca i tak mu nie dowierza.

Wieczorem, o tym, że ktoś tu mieszka, świadczy tylko szczekanie psów. Na terenie posesji Janusza G. do niedzieli było ich ponad 10, w tym kilka szczeniąt od dwóch suk. Teraz zniknęły prawie wszystkie - zostały zabrane przez gminę, bo krótko wcześniej z posesji po prostu zginęły szczeniaki. Akcja, z udziałem policji, przedstawiciela gminy i przedstawicielki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Piotrkowie odbyła się w niedzielny wieczór.

Wywołali ją sąsiedzi G., którzy od dwóch lat dokarmiają zwierzęta, ufundowali im budy, pokrywali też koszty leczenia psów. Jeden z nich właśnie w niedzielę zauważył brak piątki szczeniąt i chorą, zalegającą w starej szopie - może właśnie z powodu braku małych - ich matkę.

Dla Beaty Kilanowskiej, społecznego inspektora TOnZ w Piotrkowie, to był sygnał, że trzeba działać natychmiast. Sprawę zna od kilku tygodni, tydzień temu była tu na kontroli stwierdzając, że zwierzęta są zaniedbane i że trzeba je zabrać. Przeszkodą w uratowaniu szczeniąt, po których ślad zaginął, była, jej zdaniem, opieszałość gminy.

- Tu jest obok rzeka, wszystko się mogło zdarzyć. Od trzech tygodni dzwonię do urzędu miejskiego w Sulejowie, bo to jego zadaniem jest sprawa bezdomności, czy zaniedbania zwierząt, a to właśnie taki przypadek - podkreśla Beata Kila-nowska, która do niedzieli nie doczekała się żadnej reakcji urzędników. Teraz zarzuca im lekceważenie problemu.
- Byłem tu, podczas wcześniejszej interwencji stwierdziłem, że psy nie są zaniedbane - tak na zarzuty odpowiada Jerzy Śliwa z UM w Sulejowie.

- Nie są, bo są dokarmiane przez sąsiadów, to oni im zrobili budy - denerwuje się Beata Kilanowska. - Co to znaczy, że nie są zaniedbane? Mają pełne miski? Rozumiem, że pan nie zna przepisów dotyczących zwierząt, ale jestem przekonana, że nawet nie był pan na tej posesji... Gdyby pan był, to ta suka by pana nie wpuściła...

Cztery dorosłe psy od jakiegoś czasu mieszkały w nowych budach, ale wcześniej za "budę" robiła oparta o ścianę domu właściciela płyta popękanego eternitu. Do starych bud przyczepione były także krótkie, choć mocne łańcuchy. - Przypięty, jak dla krowy - pokazuje oburzona Beata Kilanowska. Zwierzęta karmione są kościami, których pełno zalega na posesji. W jednej z misek w wodzie pływają trociny. - Już jest i tak posprzątane, w czwartek było tego pełno - mówi Michał Filipiak, sąsiad, który regularnie zagląda do czworonogów.

Najpierw go atakowały, ale teraz reagują na niego bardzo pozytywnie - to dzięki niemu, na teren posesji wchodzi m.in. policja. - Nie są agresywne, bo dostają jeść - podkreśla Beata Kilanowska. Nie są, ale bywają. Odczuła to jedna z mieszkanek Windugi, którą pogonił jeden z psów pana G. Odczuli to też letnicy, którym pies z posesji G. zdechł pod bramą. Właściciel psów, jak mówią sąsiedzi nie zaniedbuje zwierząt celowo. Mieszka sam, nadużywa alkoholu. Dba o nie, tak jak dba o siebie. Podczas pierwszej kontroli wprost powiedział inspektorowi TOnZ, że może zabrać psy.

- Usłyszałam, że zamiast tych "gudłajów" znajdzie sobie lepsze - opowiada B. Kilanowska, która teraz zamierza skierować sprawę do sądu. - To nie jest niestety pierwszy miot, który zaginął. Jak pytaliśmy, pan G. tłumaczył, że może uciekły, może lis je zabrał. Najgorsze, że gmina nic nie zrobiła - mówi jedna z sąsiadek właściciela psów, która obawia się, że wkrótce sytuacja się powtórzy i pojawią się kolejne, tym bardziej, że jak wspomina pan Michał, na posesji były wcześniej inne psy.

W poniedziałek Beata Kilanowska złożyła na policji zawiadomienie w sprawie psów przetrzymywanych na posesji, a potem odebranych G. Powód - znęcanie się nad zwierzętami.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto