Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczenięta w króliczej klatce... Emeryt oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami

Aleksandra Tyczyńska
Emeryt z Piotrkowa przed sądem oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami
Emeryt z Piotrkowa przed sądem oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami Tyka
Przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie stanął 67-letni piotrkowianin oskarżony o znęcanie się nad swoimi zwierzętami m.in. poprzez trzymanie ich w warunkach rażącego zaniedbania i niechlujstwa w pomieszczeniach uniemożliwiających im normalne poruszanie się, nie zapewnienie dostępu do światła, pożywienia i wody. Emerytowi grozi do dwóch lat więzienia.

Do interwencji inspektorów piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, powiatowego lekarza weterynarii oraz policji i straży miejskiej na zagraconym podwórku przy ul. Wieniawskiego doszło w czerwcu ub. roku. Lekarz weterynarii nie miał wątpliwości, że warunki, w jakich przebywają zwierzęta zagrażają ich zdrowiu i życiu. Wtedy, w ciągu dwóch dni z podwórka zabrano pięć kóz, trzy psy i królika.

Interwencja była skutkiem szeregu zgłoszeń od sąsiadów, którzy mieli dość smrodu od zaniedbanych zwierząt i patrzenia na ich udrękę oraz wcześniejszych wizyt inspektorów zobowiązujących właściciela zwierząt do poprawy warunków ich bytowania - od listopada 2015 r. Śledztwo potwierdziło, że zwierzęta żyły w fatalnych warunkach, a właściciel ich nie poprawił.

Oskarżony przed sądem tłumaczył, że jest miłośnikiem zwierząt, dlatego też przygarnął dwa szczeniaki, które ktoś mu przerzucił przez płot. Kozy natomiast kupił, bo kiedy zachorowała jego żona, lekarz zalecił jej pić kozie mleko. Oskarżony podkreśłał, że ma wiedzę na temat hodowli kóz i królików. Nie poczuwa się do winy - sąd przekonywał, że zwierzęta miały u niego dobrze, przejeżdżał do nich regularnie, karmił a cała sprawa jest wynikiem zawiści sąsiadów.

Już jednak pierwsze zeznania świadków przeczą zapewnieniom oskarżonego. Maria Mrozińska, inspektor piotrkowskiego TOZ zeznała, że widok był wstrząsający. Dwa rude szczenięta były na wpół zdziczałe i zamknięte w klatce po królikach (wygryzły niewielki otwór, który był ich jedynym oknem na świat), suka owczarka niemieckiego stała w kojcu we własnych odchodach, a kozy (dwie matki, dwoje koźląt i kozioł zauważony dopiero później, by przykuty łańcuchem na tyłach prowizorycznej zagrody) nie mogły nawet swobodnie się wyprostować wśród desek i drutów. Podczas wizyty w czerwcu w klatce po królikach był już tylko jeden psiak, a drugi... był zamknięty w ciemnej budzie stojącej w kojcu. Nie było śladów jedzenia, ani świeżej wody.

- Kiedy odbieraliśmy zwierzęta były zestresowane, nie przyzwyczajone do światła mrużyły oczy, chwiały się na łapach. Psy pozbawione ruchu miały przerośnięte pazury, a kozy racice - mówiła Maria Mrozińska dodając, że o tym jak wynędzniałe i zaniedbane były te zwierzęta świadczy zarówno dokumentacja zdjęciowa, jak i weterynaryjna sporządzona po oględzinach.

Kolejny świadek, jeden z sąsiadów mówił, że właściciel zwierząt niejednokrotnie nawet przez kilka dni nie pojawiał się na działce. Wtedy kozy beczały rozpaczliwie, a suka owczarka niemieckiego w czasie upałów aż piszczała. - Jego nie było, a zwierzęta cierpiały - mówił dodając, że szczenięta były w króliczej klatce, bo... właściciel chciał wyhodować z nich jamniki.

Zarówno obrońca oskarżonego, jak i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - TOZ, zamierzają złożyć nowe wnioski dowodowe i powołać nowych świadków. Kolejna rozprawa w maju.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto