Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tydzień Mediacji w sądzie w Piotrkowie. Rozmowa z SSO Pawłem Lasoniem, koordynatorem ds. mediacji

Karolina Wojna
Rozmowa z SSO Pawłem Lasoniem, koordynatorem ds. mediacji w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie
Rozmowa z SSO Pawłem Lasoniem, koordynatorem ds. mediacji w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Dariusz Śmigielski
- Mediacja jest dla ludzi, nie dla sądów - mówi SSO Paweł Lasoń, koordynator ds.mediacji w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie.

Kończy się Tydzień Mediacji, podczas którego promowana jest ta forma rozwiązywania sporów. Jak się ona sprawdza na przykładzie spraw rozstrzyganych przez sądy w Piotrkowie? Jeszcze kilka lat temu, procent spraw kierowanych do mediacji, był skromny.

Na pewno mediacja coraz szerzej dociera do społeczeństwa, ale liczby nadal mnie nie zadowalają. Dla wielu jest to nadal zupełna nowość. Tłumaczymy ludziom, że mogą mieć wpływ na wyrok, że sami mogą być autorami rozstrzygnięcia sądowego, bo taka jest właśnie istota mediacji. Strony mogą same wypracować rozwiązanie problemu, sąd może nadać temu porozumieniu skutki prawomocnego wyroku. Mamy rozwiązanie, tak samo, jak po przeprowadzeniu całego postępowania, ze wszystkimi jego skutkami. Mamy rozwiązanie, które można wyegzekwować. Świetna rzecz, ale trudna do wytłumaczenia stronom.

Dlaczego trudna?

Kiedy zachęcam strony do jej przeprowadzenia, ludzie słuchają trochę z niedowierzaniem i często nie rozumieją jej istoty. Przykład z jednej z moich ostatnich spraw: Ona chce rozwodu, on nie. Wysyłam tych ludzi do mediatora, a pani mówi: "Ale jak? To ja się muszę pogodzić? Muszę zrobić jak mąż chce?". "Ale jak to, przecież ja nie chcę być jego żoną? To sąd tego nie rozumie?". Mediacja to nie tylko pogodzenie się stron. Jej celem wcale nie musi być utrzymanie małżeństwa. Chodzi o to, żeby małżonkowie znaleźli rozwiązanie tej sytuacji, żeby dowiedzieli się, jak z niej wyjść. Jeżeli każdy zostanie przy swoim stanowisku, to sąd będzie musiał badać czy w ogóle możliwe jest orzeczenie rozwodu, a jeśli tak to kto ponosi winę rozkładu pożycia, rozstrzygać o kwestii władzy rodzicielskiej, ustalać przy kim ma być dziecko, będzie ustalać kontakty z dzieckiem, alimenty, sposób korzystania z mieszkania. A przecież to sprawy, które ludzie powinni uzgodnić sami, i sami najczęściej są w stanie zrobić to najlepiej.

Temu właśnie ma służyć mediacja. Bardzo ciężko to wytłumaczyć ludziom, bo w naszym społeczeństwie nie ma kultury do poszukiwania rozwiązań. Widzę, że ludziom często się wydaje, że jak kierują sprawę na policję czy do prokuratora "to już tam wszystkim się zajmą". A wcale tak nie jest, bo i policja, i prokuratura zajmuje się tylko wycinkiem karnym problemów, które ci ludzie mają. Jest jeszcze droga cywilna, z której trzeba korzystać, gdy ktoś chce wyrównać szkody, które ktoś inny wyrządził przestępstwem.

Czyli ludzie wolą się kłócić jak Kargul z Pawlakiem, niż dogadać i pogodzić?

Chyba trochę tak jest, że ta mentalność zwycięża, w szczególności, kiedy dojdzie do silnego konfliktu, gdy pozwoli się dojść stronom do sytuacji, w której pojawiają się złe emocje, złośliwości i dyskredytowanie przeciwnika za wszelką cenę. Czasem mam wrażenie, że ludzie skłonni są nawet zaryzykować przegraną, bo chęć zrobienia krzywdy przeciwnikowi, przeważa nad rozsądkiem. Natomiast sama istota mediacji, jest taka, żeby znaleźć rozwiązanie, które są w stanie zaakceptować obie strony, mimo że ich interesy są sprzeczne. To wcale nie musi oznaczać pełnej zgody. Chodzi o wyjście z sytuacji, w której się znalazły.

Znów wracam do przykładu: żona żąda rozwodu, bez orzekania o winie, a mąż nie chce i podaje za tym mnóstwo argumentów. Pojawi się pytanie: jakie korzyści osiągnie mąż z oddalenia powództwa?. Czy to rozwiąże problemy męża? Na ogół nie rozwiąże. To małżonkowie powinni znaleźć wyjście z tej sytuacji, bo sąd im go nie da. Oczywiście, przykładając ich sprawę do regulacji prawnych, sędzia będzie w stanie określić, czy są podstawy do orzeczenia rozwodu czy nie, czy dobro dzieci nie sprzeciwia się orzeczeniu rozwodu. Często mam świadomość, że oddalenie powództwa tych problemów nie rozwiąże, tylko je odsunie w czasie. One wrócą, pewnie ze zdwojoną siłą, być może nawet jeszcze w trakcie trwania procesu. Jest tak wiele elementów prawnych, które nakładają się na sytuację stron, że gdy sąd się nimi zajmuje, to siłą rzeczy konflikt eskaluje na bardzo wielu płaszczyznach. Jeżeli jednak strony do konfliktu podejdą konstruktywnie, to być może, od razu będą w stanie ustalić warunki polubownego rozstania. Niestety gdy już zaczną - w toku postępowania - robić sobie krzywdę, to każde z nich na późniejszym etapie konfliktu może już nie mieć szansy uzyskania dla siebie tego, co byłoby w stanie uzyskać przed eskalacją konfliktu.

Zdarzają się osoby, które chcą same skorzystać z mediacji, czy raczej strony trzeba do tego namawiać?

Coraz częściej pojawiają się takie wnioski samych stron, z czego bardzo się cieszę. Wzrasta także świadomość pełnomocników prawnych, choć oczywiście nadal wielu adwokatów i radców prawnych, uważa, że mediacje to jest zawracanie głowy, że oni świetnie sami stronom pomogą i że doprowadzą do ugody. Coraz więcej jest pełnomocników, którzy sami występują z takim wnioskiem, i nie robią tego, po to, żeby przedłużyć postępowanie.

A tak się zdarza?
Czasem się zdarza, że jest taka motywacja ich postępowania, którą przynajmniej podejrzewamy. Niemniej jednak coraz częściej mamy do czynienia z wnioskami, które mają swoje rzeczywiste podstawy i pochodzą właśnie od pełnomocników. To się bardzo zmieniło i idzie ku lepszemu. Mamy wsparcie i coraz rzadziej zdarzają się pełnomocnicy, którzy eskalują spory.

W których kategoriach spraw mediacja się sprawdza?

Najczęściej są to sprawy cywilne. Wielu z nas, sędziów, posiada umiejętność wpływania na stronę czy łagodzenia konfliktów, ale na sali rozpraw mamy mniej narzędzi ku temu niż ma mediator. Po pierwsze jest to czas, atmosfera sali sądowej, nie ma spotkań indywidualnych i indywidualnego podejścia do problemu. A problem na ogół jest wielowarstwowy i to co jest w pozwie jest to tylko emanacja tego problemu. Bardzo często jego źródło tkwi w elementach, które na ogół nie interesują sądu, bo nie mają znaczenia dla treści rozstrzygnięcia. Bardzo często jest tak, że sąd zajmuje się tylko wycinkiem problemu, a w sprawie pojawiają się rzeczy, o których ludzie nie chcą mówić, jakieś zaszłości. Okazuje się, że ważniejsze dla powoda czy pozwanego to nawet nie jest to co on napisał w pozwie, ale żeby wyrównać starą krzywdę, to co kiedyś się wydarzyło.

Czyli chodzi o sytuacje typu " bo wujo to kiedyś powiedział...", dawne animozje?

Tak. "Bo wtedy on był dla mnie taki niemiły i teraz mam okazję się na nim odegrać".

Mediacja pomaga w sprawach rozwodowych?

Sprawy rozwodowe to jest kategoria, w której mediacja występuje stosunkowo często, sędziowie piotrkowscy często po nią sięgają.

W cywilnych sprawach, poza rozwodowymi, sporo mediacji jest w sprawach rodzinnych. To zupełnie naturalne, bo to sprawy stworzone do mediacji, bo orzeczenia sądowe w sprawach rodzinnych nie są w stanie rozwiązać wielu kwestii. Sąd rozstrzyga tylko kwestię kontaktów, albo alimentów, a problem może być wielowątkowy np. związany z zaangażowaniem rodzica. Sąd nie jest w stanie orzec w wyroku, że jakość spotkań z dzieckiem ma się poprawić. Za to w czasie mediacji strony mogą wypracować sposoby poprawienia tych relacji, mogą się zobowiązać, że będą częściej korzystać z pomocy psychologa.

A postępowanie karne - tu mediacja zdaje egzamin?

W postępowaniu karnym ustawodawca sam troszkę ograniczył możliwość prowadzenia mediacji. Był taki przepis, który pozwalał warunkowo umarzać postępowanie karne w sytuacji, gdy sprawca pojednał się z ofiarą, wynagrodził jej krzywdę. Politycy potraktowali to jako unikanie osądzenia przez przestępców, jako kupowanie sobie niekaralności. Tymczasem wyrównanie szkody to przejaw sprawiedliwości naprawczej, gdzie na pierwszym planie jest poszkodowany i zadośćuczynienie jego krzywdzie. Odchodząc od realizowania sprawiedliwości naprawczej, w efekcie robi się krzywdę pokrzywdzonym, bo oskarżony nie ma w tej chwili żadnego interesu w zadośćuczynieniu szkodzie. Ten przepis zlikwidowano, co drastycznie ograniczyło możliwość mediowania w sprawach karnych.

Wydawałoby się, że mediacja to często rozwiązanie idealne. Czemu jednak ciągle tak mało powszechne? Co może to zmienić?
Mediacja jest dla ludzi. Oczekiwanie, że mediacja rozwiąże problemy sądów jest naiwna, tak się nie stało nigdzie na świecie. Duży odsetek mediacji jest w USA, ale w Europie jest gorzej, jesteśmy na poziomie średniej. Inaczej jest we Włoszech, gdzie wprowadzono mediacje przymusową w pewnych kategoriach spraw. Mediatorzy się na to trochę irytują, bo dla nich najważniejsze jest, że mediacja jest dobrowolna. Jest dobrowolna, ale gdyby "zmusić" strony, żeby sobie porozmawiały z mediatorem, to nic by się im nie stało. Do ugody nikt ich nie zmusza. A obowiązek porozmawiania o spornych kwestiach, w mojej ocenie, byłby bardzo pomocny.

Przykład włoski świetnie pokazuje, że można zaoszczędzić wielu procesów. Mediacje czasem kończą się wypracowaniem jedynie częściowego porozumienia, pozostawiając jakąś kwestię do rozstrzygnięcia sądowi. Ale to już jest olbrzymi sukces, bo ci ludzie niwelując spór na jakiejś płaszczyźnie, polepszają jakość swojego życia.

U nas nie ma klimatu na takie zmiany, więc musimy wykonać pracę u podstaw i edukować społeczeństwo. Problem jest taki, że nikt tego nie robi - od 25 lat nikt nie uznaje za stosowne, aby edukować młodzież chociażby w zakresie podstaw prawa. Nie ma takiego przedmiotu! Dziwię się temu, bo przecież prawo otacza nas z każdej strony i jesteśmy mu podporządkowani niemal w każdej dziedzinie życia.

TYDZIEŃ MEDIACJI

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto