Budynek obecnego liceum w Sulejowie? Pałacyk w Bujnach? A może coś zupełnie innego, np. dwa-trzy kupione nowe jednorodzinne domy? To tylko hipotetyczne nowe siedziby Domu Dziecka, który od lat mieści się w Sulejowie przy ul. Kubusia Puchatka.
Jaki adres placówka będzie miała za 9 lat, nie wiadomo. Wiadomo, że obecna siedziba jest za droga dla utrzymującego ją starostwa i za duża dla dzieci, których - według nowej ustawy o wspieraniu rodziny i opieki zastępczej - w Domu Dziecka będzie mogło być maksymalnie czternaścioro.
Tymczasem potężny gmach był stworzony z myślą o 30 wychowankach. Koszty jego utrzymania już dziś są wysokie i nie obniżają się wraz z mniejszą liczbą podopiecznych. Dziś miesięcznie jeden wychowanek DD ,,kosztuje" 4.600 zł, do tego dochodzą inne koszty, np. remont dachu, na co starostwo już przeznaczyło 20o tys. zł.
- Ta ustawa bardzo ogranicza nasze możliwości i możliwości tego domu, w który dużo zainwestowaliśmy, żeby doprowadzić go do wymaganych standardów. A te są bardzo wysokie - mówi Paweł Giler, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, któremu podlega sulejowska placówka.
Te ograniczenia wiążą się m.in. z zakazem prowadzenia w tym samym budynku dwóch placówek o charakterze opiekuńczo-wychowawczym, a i taki pomysł chodzi urzędnikom starostwa po głowie.
- Te kilka lat, które mamy do czasu pełnego obowiązywania ustawy, to nie jest długi okres - zauważa Giler, który nawiązując do promowanej przez ustawę idei zastępowania dużych domów dziecka formami rodzinnej opieki zastępczej zwraca się do pracowników domu w Sulejowie.
- Na terenie powiatu nie mamy jeszcze rodzinnych domów dziecka - zauważa. - To my czekamy na inicjatywę starostwa - kwituje Marek Stanik, dyrektor Domu Dziecka w Sulejowie.
On na razie nie widzi powodów do obaw, tak związanych z koniecznością szukania nowego adresu czy z redukcją personelu.
Dziś w Sulejowie pracuje 28 osób. Wychowanków jest 30.
- 28 osób może statystycznie wygląda na dużo, ale dzieci nie mogę zmusić do sprzątania czy gotowania, a powierzchnia użytkowa domu to 2.300 m kwadratowych - mówi Marek Stanik i dodaje, że 9 lat na wprowadzenie zmian to dużo czasu.
Z drugiej strony nie ukrywa, że wprowadzane stopniowo przepisy już niedługo postawią go przed problemem nadwyżki etatów w stosunku do potrzeb.
W 2014 roku część pracowników z karty nauczyciela ,,przejdzie" na kodeks pracy, co oznacza, że zamiast 26 godzin będzie ich obowiązywał 40-godzinny tydzień pracy.
- Trzech wychowawców stanie się zbędnych - kwituje dyrektor Stanik, który ma nadzieję, że docelowo Dom Dziecka uda się zatrzymać pod obecnym adresem. Starostwo tylko musiałoby znaleźć placówce ,,współlokatora".
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?