Bez ściemniania... Felietonista od siedmiu boleści

Co 7 lat podobno zmieniamy się tak gruntownie, iż stajemy się kimś całkiem innym. Zmienia nam się charakter, węch i smaki, a nawet polityczne zapatrywania. 7 lat trwa proces całkowitej wymiany naszych komórek (prócz nerwowych i jajowych), co oznacza, że po siedmiu latach stajemy się praktycznie nowym człowiekiem. Niektórzy to nawet żonę sobie zmieniają co 7 lat! Wokół cyfry „7” dzieje się sporo: siedem cudów świata, grzechów głównych, sakramentów, kolorów tęczy. Siedmiu mędrców starożytności, sen faraona o siedmiu tłustych i siedmiu chudych krowach, bajki za siedmioma górami i za siedmioma lasami oraz western „Siedmiu wspaniałych”. No i nasz tygodnik 7 Dni Piotrków! Wyróżniająca się bogatą symboliką cyfra „7” uważana wręcz za mistyczną, to w religiach świata i mitologiach znak całości, dopełnienia i związku czasu z przestrzenią. Ubiegłotygodniowym felietonem nr 364 – po zrzuceniu skóry jak jaszczurka – a właściwie jaszczur, wylewając siódme poty, zamknąłem siódmy rok odwalania kawału dobrej, lecz nikomu niepotrzebnej roboty, a dzisiaj rozpoczynam ósmy sezon swojej orki na ugorze. Na tapecie 550-lecie Parlamentaryzmu Rzeczypospolitej, bo to Piotrków Trybunalski – kolebka polskiego parlamentaryzmu, jest gospodarzem krajowych obchodów 5-6 października. Kolejne wyzwanie po ogólnopolskich Dniach Przyjaźni Polsko-Węgierskiej z jubileuszem 800-lecia miasta w tle. Trudno byłoby przyćmić tamte wydarzenia z koncertem „Omegi” na czele, ale uroczystości mogłoby zwieńczyć widowisko z rozmachem typu światło, laser, ogień i dźwięk, jakiego jeszcze nad Strawą nie oglądaliśmy. Podpowiadam też, by tym razem wydać mniej ulotek czy broszur, a w to miejsce wybić okolicznościową monetę czy choćby medal, coś trwałego, co byłoby też łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. Skóra cierpnie, że „medyczna” hochsztaplerka planowała swój spęd w murach liceum. Szarlataneria dostała potężne narzędzie w postaci social mediów i skutecznie robi chorym ludziom wodę z mózgu, przy całkowitej bierności państwa wobec skali tego przestępczego procederu. Dzięki przytomności umysłu dyrektora Henryka Michalskiego, aula w „Chrobrym” nie została jednak wynajęta na panel uzdrawiaczy. Brawo! Znachorzy musieli obradować w domu weselnym.