Jesteś bardzo zapracowanym człowiekiem. Pracujesz jako aktor filmowy, kabareciarz a ostatnio nawet reżyser. Jak to wszystko ze sobą godzisz?
To nie wygląda aż tak tragicznie, bo nie robi się tego wszystkiego naraz. W tej chwili rzeczywiście jestem bardziej kabareciarzem, ale też producentem filmowym. W ciągu ostatnich dwóch lat wyprodukowałem dwa filmy. Jeden to "Weekend", mój debiut pełnometrażowy, a drugi film to "Sztos 2", który jeszcze teraz jest na ekranach kin. Ta działalność mnie również pochłonęła. To zarządzanie firmą, która ma duże pieniądze i musi je odpowiednio ulokować. Tak je musimy wykorzystać, aby odnieść sukces. Ale sukces, jak to można powiedzieć, na pstrym koniu jeździ. Dlatego różnie to bywa. Sukces zależy od publiczności, a nie od widzimisie filmowców. Dlatego jest jak jest. A zapytałeś, jak to wszystko godzę ze sobą? Jakoś widocznie da się to pogodzić, bo to robię.
Dawniej występowałeś również w teatrze. Porzuciłeś już tę działalność?
Chciałbym wrócić do teatru. Taki mam zamiar i plany, ale jeszcze nie wiem, co to będzie, bo jestem w trakcie rozmów.
A nie myślisz może, żeby wyreżyserować jakąś sztukę teatralną?
Nie. Tego na razie nie chciałbym się podejmować, bo nie za bardzo wiem, jak.
Wydaje mi się, że Twoim powołaniem jest występowanie w komediach…
Uwielbiam komedie i uważam, że to jest najtrudniejszy gatunek sztuki. Umiejętność rozśmieszania widza jest rzadkim darem. Cieszę się, że Pan Bóg coś takiego mi dał i staram się tego nie roztrwonić. Dlatego jeżdżę po Polsce i z radością patrzę na uśmiechnięte twarze widzów. Gorzej gdybym na scenie robił z siebie wariata, a publiczność patrzyłaby na mnie jak na jakieś dziwadło. Ja już kiedyś chciałem zrezygnować z komedii, bo moja dorosła już córka była bezwzględna w ocenach i czasem mówiła: "Tato, proszę cię, nie rób mi już obciachu". A ja wtedy spoglądałem na metrykę i myślałem, że chyba rzeczywiście muszę przerzucić się na poważniejsze role. Ale z drugiej strony moi przyjaciele twierdzą, że fajnie rozśmieszam, dobrze to robię, więc dlaczego mam z tego zrezygnować? Jednak jest w człowieku pewien hamulec. Wiem, że jest jakaś granica wygłupu i żartu.
Obowiązkowo chyba musimy poruszyć Twoje związki rodzinne z ziemią piotrkowsko-tomaszowską.
Wychowałem się w Niewiadowie. Mój tata pochodzi ze Studzianek. Niedaleko Wolborza w Chorzęcinie mam na cmentarzu pochowanych dziadków oraz pradziadków. Tomaszów Mazowiecki to miasto, w których chodziłem do liceum i tam pierwszy raz wystąpiłem na scenie. Na Podklasztorzu koło Sulejowa miałem praktyki zawodowe. A w Piotrkowie mam mnóstwo rodziny, tutaj mieszka moja siostra cioteczna i matka chrzestna mojego brata, ciocie, wujkowie. To są moje rodzinne strony. Przyjeżdżam tu jak do siebie. Mam tu wielu przyjaciół i kolegów.
A nie wspomniałeś o położonej na północ od Piotrkowa wsi Raków, skąd Twój prapradziadek wybierał się z oddziałem kosynierów do powstania styczniowego…
Nie, o tym nie wiedziałem! Ale z tego co wiem, to prapradziadkowie byli kowalami. A więc może kuli kosy dla powstańców?
Jakie masz plany?
Najbliższy rok, jak wszyscy wiedzą, będzie zdominowany przez Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. Dlatego podobnie jak wszyscy planuję, żeby te mistrzostwa obejrzeć, jeśli nie na stadionie to w telewizji. Poza tym na pewno chciałbym zagrać w teatrze. Jestem zaproszony do wzięcia udziału w jubileuszu Piotra Bałtroczyka. Wystąpię w kabaretonie Top Trendy. No i przygotowuję nową produkcję filmową - komedię romantyczną. Zobaczymy, może w tym roku uda się ją zrealizować? Bliższych szczegółów nie mogę ujawnić, bo jeszcze nie wszystko jest podpisane i ustalone. Ale za dwa, trzy miesiące będzie już wiadomo.
A jak oceniasz aktualną sytuację polskiego filmu? Uważa się, że w tym roku pojawiły się dwa znakomite dzieła - "W ciemności" i "Róża"…
Nie widziałem ani jednego, ani drugiego filmu, bo jak ma się małe dziecko, to najpierw trzeba jemu czas poświęcić. Ale czekają na mnie te filmy, więc jak tylko ogarniemy się z żoną, to obiecaliśmy sobie, że to nadrobimy. A dziecko, jak wiadomo, to jest cały świat dla ojca.
Czyli rodzina jest najważniejsza?
Oczywiście! Zawsze tak było, jest i będzie.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?