W Barkowicach jak w filmie Barei. Nawet sam nowy burmistrz Wojciech Ostrowski przyznaje, że sytuacja z niewielkiego sołectwa jest dla niego kuriozalna.
Firma, która zbudowała jesienią kilometrową drogę przez wieś, przyjechała niecałe dwa tygodnie temu i... zerwała ok. 300 metrów nowiutkiego, gładkiego asfaltu, bo... został na tym odcinku położony w złym miejscu, m.in. na terenie prywatnych działek...
- Cała sprawa będzie wyjaśniona, urząd też jest odpowiedzialny jako nadzorujący inwestycję - mówi Wojciech Ostrowski, który dziś ma w tej sprawie spotkanie z wykonawcą, inspektorem nadzoru i swoimi urzędnikami. Mieszkańcy małego sołectwa nie wiedzą, czy śmiać się czy płakać. - Drogę położyli nam w listopadzie. Człowiek po tylu latach jeżdżenia po dziurach aż nie mógł się przyzwyczaić do gładkiego asfaltu - opowiada Małgorzata Nurczyńska.
Jakież było jej zdziwienie, gdy wracając z pracy w poprzednim tygodniu odkryła, że... kawałka nawierzchni nie ma. Zamiast tego zostały bruzdy w ziemi. - Jak w Wąchocku, zwinęli nam asfalt - śmieje się, ale wtedy wcale do śmiechu jej nie było, bo niespodziewane roboty utrudniły wielu mieszkańcom dojazd do domów. - Nie było jak przejechać, robotnicy mówili, że zdjęli asfalt, bo był źle wytyczony.
Oprócz maszyn, które zdjęły asfalt, przez wieś przejeżdżały kolejne, utwardzające nawierzchnię w nowym śladzie przebiegu drogi - około trzy metry przesuwając ją od lasu w stronę domostw. Jak to się stało, że wcześniej asfalt został wylany inaczej?
- Nie wiem - przyznaje bezradnie Wojciech Ostrowski. Burmistrz nie ukrywa, że sprawa zostanie dokładnie wyjaśniona. - Sam się dowiedziałem od radnego, myślałem, że może zdjęli z metr, bo tam były problemy z odwodnieniem, ale ok. 300? - dziwi się.
Dla urzędników z Sulejowa sprawa jest dość krępująca. Sekretarz urzędu najpierw nic o "zwinięciu" asfaltu nie wiedział, potem odesłał do strony internetowej, gdzie z sobotnią datą pojawiły się wyjaśnienia wykonawcy. Firma z Gielniowa przeprasza za utrudnienia związane z "robotami poprawkowymi" i deklaruje, że cała inwestycja zostanie zakończona w terminie, czyli do 27 lutego. Oczywiście na jej koszt.
- Ta sprawa na pewno psuje wizerunek urzędu - przyznaje nowy burmistrz, ale jak podkreśla, nie to jest jego największym zmartwieniem. Dziś będzie wyjaśniał, jak doszło do błędnego wytyczenia drogi i kto za to odpowiada. - Dla nas najważniejsze teraz jest, czy jakość drogi kładzionej w lutym będzie wystarczająco dobra jak np. jesienią. - Wszystko wyjaśnimy, są przecież kary umowne - mówi.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?