Malować i rysować lubił od dziecka. Wychowywał się na wsi (w Poświętnem nad Pilicą), a tam mimo, że kultura i sztuka wielkich artystów nie była rozpowszechniona, znajdował wiele inspiracji, które ukształtowały tematykę jego późniejszej twórczości. - Pięknie zdobione narzuty na łóżko i cudnie haftowane obrusy były prawdziwym arcydziełem - mówi Józef Jakubczyk.
Pytany o to, dlaczego na swoich tkaninach i obrazach przedstawia głównie przyrodę, odpowiada, że towarzyszyła mu ona od zawsze i lubi wypoczywać na jej łonie. - Gdy byłem dzieckiem większość czasu spędzało się na dworze, nie było telewizji i komputerów, dlatego trzeba było organizować sobie czas na zewnątrz - mówi artysta. - Gdyby wokół Piotrkowa nie było lasów, po których mógłbym spacerować, nie zamieszkałbym tutaj - dodaje.
W 1979 roku otrzymał dyplom z zakresu wzornictwa Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. Tuż po studiach wybrał się na winobranie we Francji i przezornie wziął ze sobą dwie tkaniny i jeden obraz. - Udało mi się je zawieźć do Paryża, a tam kupił je pewien marchand i tak to się zaczęło. Organizowałem też pokaz tkania na stoisku targowym - mówi artysta. Jak przyznaje, było ciężko, bo wszystkim musiał zajmować się sam, m.in. promocją swojej twórczości i księgowością. - W Polsce artysta plastyk pozostawiony był sam sobie, nie można było liczyć na żadne ulgi albo wsparcie - mówi Józef Jakubczyk. W 1999 roku postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wydać katalog swoich prac w czterech językach. Jego prace pojawiły się w galerii Instytutu Polskiego w Wiedniu.
Rok później zdecydował się na ryzykowny krok - pożyczył sporą sumę pieniędzy i wykupił stoisko na targach Foire de Paris. - Nie zarobiłem fortuny, ale opłaciło się to - opowiada artysta. - To było coś wyjątkowego, co bardzo się spodobało i moje prace zaczęły się sprzedawać coraz lepiej - dodaje.
Niestety, kryzys, światowy kryzys w 2008 roku dotknął i jego. Gdy przed nim pojawiła się szansa na udział w ważnej wystawie w Paryżu, zwrócił się do Instytutu Adama Mickiewicza w Warszawie o wsparcie finansowe tego projektu oraz drugiej wystawy w La Chaise-Dien. Niestety, obie prośby przyjęto odmownie.
- W pierwszym przypadku odpisano mi, że ta impreza jest za duża i moja wystawa nie zostanie zauważona, a w drugim, że impreza jest za mała... - opowiada Józef Jakubczyk.
Artysta próbował nawiązać współpracę z galeriami, ale okazywało się, że mają już one artystów, których promują. Poza tym np. paryskie galerie, zabierają około 50-60 procent prowizji.
- To mi się zupełnie nie opłacało, bo zrobienie metra kwadratowego tkaniny trwa około dwóch miesięcy. Jest to bardzo żmudna praca, która dziennie zajmuje nawet kilkanaście godzin - mówi artysta.
Mimo, że zaczynał od malarstwa, to jego specjalnością są tkaniny. Malarstwa jednak nigdy nie porzucił. - Żeby stworzyć gobelin, muszę najpierw stworzyć małą wersję malarską tej pracy - dodaje.
Przyznaje, że najlepiej pracuje mu się w pracowni, która przypomina nieco ponure pomieszczenie. - Kiedyś myślałem, że jeśli będę mieć za oknem piękny widok będzie mi łatwiej tworzyć. Żeby tworzyć, trzeba marzyć, a łatwiej to robić, gdy nie ma się tego w swoim zasięgu - dodaje.
Jednym z jego największych osiągnięć jest wspólna wystawa z Danielem Garcią w Aiges-Mortes w maju 2014 r., którą obejrzało aż 13 tys. osób. Marzy mu się także własna wystawa w Salon Nationale des Beaux - Arts w Carrousel du Louvre w Paryżu. - To byłoby spełnienie mojego marzenia, którego realizacja była dotychczas niemożliwa z powodu braku środków finansowych - dodaje piotrkowski artysta.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?