- Prokurator uznał, że było to nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej w następstwie nienależytego obserwowania sygnalizacji semaforów nakazującej ograniczenie prędkości na określonym fragmencie trasy kolejowej do 40 km na godz. i wjechanie na ten odcinek trasy z prędkością 113,7 km na godz - mówi prokurator Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.
Do katastrofy kolejowej w Babach doszło w połowie sierpnia 2011 roku. Pociąg relacji Warszawa Wschodnia - Katowice uderzył w nasyp, co spowodowało przewrócenie się jednego wagonu. W wyniku wykolejenia pociągu dwie osoby zginęły a 159 zostało rannych.
Zmiana zarzutu oznacza, że podejrzanemu 44-letniemu maszyniście grozi nie 12, ale 8 lat pozbawienia wolności.
Mężczyzna nie przyznaje się do zmienionego zarzutu. Wczoraj odmówił składania wyjaśnień.
Od początku twierdził, że przyczyną wypadku miało być wadliwe działanie semaforów.
Co innego mówi jednak szczegółowy raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych oraz raport Instytutu Kolejnictwa, którymi dysponuje prokuratura.
Oba raporty, jak podkreśla prokurator Błaszczyk, wykluczają awarie i usterki urządzeń na trasie.
Jak wynika z raportu PKBWK, maszynista nie zastosował się do wskazań semafora i jechał z prędkością 113 km/godz. przy dopuszczalnej prędkości jazdy do 40 km/godz. Wcześniej podczas jazdy miał też m.in. rozmawiać przez telefon komórkowy. W zarejestrowanej rozmowie z dyżurnym ruchu stacji Baby maszynista powiedział m.in.: "...uuu (...) coś semafora chyba nie przyuważyłem".
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?