Piotrkowska prokuratura jeszcze raz przyjrzy się śmierci Danuty Cieślak z Piotrkowa. Zdaniem rodziny, kobieta zmarła, bo specjalistyczna pomoc przyszła za późno. Prokurator tego nie potwierdził i umorzył sprawę. Teraz, po kontroli sprawy przez Prokuraturę Generalną, wszystkie materiały trafią do kolejnego biegłego.
Leszek Cieślak nigdy nie pogodzi się ze śmiercią żony. Ale prawie pogodził się, że nikt nie poniesie konsekwencji, choć zdaniem rodziny zmarłej, wszystkiemu jest winna opieszałość pogotowia ratunkowego. Nowe pismo z PR w Piotrkowie dało mu nową nadzieję, tym bardziej, że jak wynika ze szczegółowych zaleceń i pytań dla biegłego, wszystkie zebrane w śledztwie materiały zostaną przejrzane od A do Z.
- Dobrze, bo sprawdzą wreszcie rzeczy, o których mówiliśmy, na które zwracaliśmy uwagę - wzdycha mężczyzna, a lista jego zażaleń jest długa.
Danuta Cieślak zmarła 5 lutego 2008 roku. Kobieta, która przebyła wcześniej dwa udary mózgu, poczuła się źle w domu, wtedy rodzina zaczęła wzywać pomoc. Pierwsze zgłoszenie było o godz. 6.31, ale karetka przyjechała do chorej, u której ostatecznie zdiagnozowano wylew krwi do mózgu, dopiero o godz. 7.25. Zdaniem ciągle pogrążonej w żałobie rodziny, pracownicy Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie popełnili jeszcze szereg błędów, których uniknięcie mogło dać szansę na uratowanie pacjentki. Pan Leszek nigdy nie zapomni, że żona została położona na korytarzu oddziału neurologii zamiast na oczekiwanym i wskazywanym przez rodzinę Oddziale Intensywnej Terapii.
Nowa opinia, o którą PR wystąpiła do Zakładu Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, ma odpowiedzieć na wiele pytań precyzyjnie stawianych przez prokuratora, m.in. czy wcześniejszy przyjazd karetki mógł zapobiec pogorszeniu się stanu kobiety, czy zasadne było przewożenie pacjentki bez włączenia sygnalizacji pojazdu uprzywilejowanego, czy dyspozytorka przyjmująca zgłoszenie od rodziny działała zgodnie z procedurami i czy jej zachowanie przyczyniło się do ewentualnego pogorszenia stanu zdrowia pani Danuty.
- Jestem zaskoczony, że prokuratura jeszcze raz to sprawdza, ale mam nadzieję, że sprawiedliwości wreszcie stanie się zadość - mówi pan Leszek.
Każda rozmowa o zdarzeniach sprzed 6 lat to powracające pytania: co by było, gdyby karetka przyjechała wcześniej, co by było, gdyby oprócz kierowcy i sanitariusza był w niej lekarz... Pani Danuta, gdyby żyła miała by dziś 74 lata.
Prokuratura do swoich działań podchodzi z dystansem. Na powołaniu biegłych z zakresu neurologii bądź neurochirurgii oraz ratownictwa medycznego miały wpływ wytyczne Prokuratury Generalnej, która skontrolowała sprawę i wytknęła konieczność wyjaśnienia dodatkowych okoliczności.
- To nie znaczy, że to postępowanie jest podjęte na nowo - zaznacza Witold Błaszczyk, zastępca rzecznika PO w Piotrkowie, ale przyznaje, że uzupełniająca opinia biegłych może być powodem ewentualnego podjęcia umorzonej sprawy.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?