Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon Greszko opowiada o swojej "Opowieści wyśnionej"

Karolina Wojna
Szymon Greszko kręcił zdjęcia do swojej "Opowieści" przez trzy miesiące
Szymon Greszko kręcił zdjęcia do swojej "Opowieści" przez trzy miesiące Archiwum prywatne
O tym, jak to jest, gdy spełniają się sny, z Szymonem Greszko, początkującym piotrkowskim twórcą filmów dokumentalnych, rozmawia Karolina Wojna

"Opowieść wyśniona" - Twój film dokumentalny o znachorze spod Przedborza, miał swoją premierę. Obejrzeli go m.in. uczestnicy festiwalu Amatorskich Teatrów Dorosłych w Miejskim Ośrodku Kultury. Ich reakcja była bardzo pozytywna. Jakie są wrażenia autora po tym pierwszym pokazie?


Byłem nieprawdopodobnie zaskoczony tą reakcją. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, a ta reakcja była bardzo spontaniczna. Opinie ludzi, widzów są różne, myślę, że można uznać, że do jednych ten film dociera, do innych nie. Nie wiem, czy chodzi o rodzaj wrażliwości, czy sposób realizacji - film jest surowy, czarno-biały, są ujęcia, które trwają 5 minut. Są niczym nieprzerywane, a takie tempo montażu, to jest coś, co się rzadko spotyka w tej chwili.



Znachor, wiara w moc natury, w czary... Skąd wziąłeś pomysł na ten film?


Pomysł powstał rok temu, ale musiał poczekać, m.in. Agaty nie było w Polsce, ja trochę mieszkałem poza Piotrkowem. Ten pomysł... przyśnił mi się. Przyśniła mi się pewna historia, która była punktem wyjścia. Dzięki temu zrozumiałem, że chciałbym zrobić film, który przybliżałby opowieści starych ludzi. Takie, które ja pamiętam, gdy w dzieciństwie jeździłem z wujkiem na wieś, gdzie mieszkańcy opowiadali, że gdzieś widzieli, jak ktoś nocami chodził po polach, jak ktoś miał kopyta zamiast nóg... 



Jak wpadłeś na ślad bohaterów swojej historii, którzy pamiętali znachora Jana Guzdaka? 


Dzięki Tadeuszowi Michalskiemu, który jest dyrektorem Przedborskiego Muzeum Ludowego. Pan Michalski zaprowadził nas do pierwszego bohatera, a później już poszło. Zdobyliśmy zaufanie jednej pani i ona zaprowadziła nas do kolejnych osób.



Trochę czasu z nimi spędziłeś. Ile trwała realizacja? 


Nakręciliśmy 10 godzin materiału, a film ma 30 minut. Kręciliśmy zdjęcia od czerwca do końca sierpnia. Na początku jeździliśmy bez kamery i tylko rozmawialiśmy. Musieliśmy znaleźć punkt zaczepienia, a ciężko tam trafić do ludzi. Nie tylko nie mieszkają blisko siebie, niektórzy bohaterowie filmu żyją dosłownie gdzieś w środku lasu. Później od jednej osoby do kolejnej trafialiśmy dzięki zdobytemu już zaufaniu. Gdyby nie to, ciężko byłoby do tych ludzi dotrzeć, bo oni mieszkają samotnie i boją się obcych.



Historie usłyszane od ludzi, którzy byli świadkami uzdrowień dokonywanych przez znachora, zmieniły Twój stosunek do takich spraw?


Mój stosunek jest taki, jaki był, wydaje mi się, że też dlatego zrobiłem ten film. Zrobiłem go, żeby nie zapominać, że istnieje świat naturalny, żeby nie zamykać się, żeby pamiętać skąd się przyszło. Że pochodzimy z ziemi, a ta ziemia jest bardzo ważna, bo dziś wszystko betonujemy. Ci ludzie, mimo że są z jednej strony bardzo prości, to z drugiej strony mają w sobie pewną prawdę i nigdzie niewyuczoną, życiową mądrość. Tak jak pan Kazio, który mówi, że on z tych rur wody nie wypije, on wie, gdzie jest dobra woda, że tylko w jednej studni... 



To nie jest twój pierwszy film?


Nie jest pierwszy, ale to na pewno najbardziej dojrzała rzecz, jaką zrobiłem. Rzeczy się dewaluują, coś najnowszego wydaje się czymś najlepszym i tak jest z tym filmem. Wszystko co chciałem przekazać, to przekazałem w tym filmie. 


Agata Cukierska jest historykiem sztuki, Ty...?


Nie jestem. Studiowałem fotografię w szkole filmowej, teraz pracuję jako niezależny operator, robię rzeczy na zlecenie, staram się sam realizować. Od fotografii odszedłem jakiś czas temu, ale nie tak zupełnie. Praca z kamerą zaczęła się naturalnie od realizacji materiałów telewizyjnych. To był mój pierwszy kontakt z kamerą. Ale gdy kupiłem swoją, to później zacząłem szukać własnej drogi. Robię wszystko, żeby to była droga mojego życia, koncentruję wszystkie siły, żeby tak było - co już się stało, bo udało się zrealizować ten film. Film, który pomoże mi i otworzy inne drzwi. Myślę, że ta droga polega na tym, żeby docierać do innych, a te drzwi można otwierać tylko mając już gotowe dzieło. 



Te drzwi już się otwierają. ,,Opowieść" dostała się już na pierwszy festiwal - ogólnopolski festiwal filmów dokumentalnych ,,Okiem Młodych" w Świdnicy. Czy to magia czy nie, twój film został zakwalifikowany spośród ponad 50. Zaskoczony?


Szczerze mówiąc, po wysłaniu filmu na festiwal zupełnie o tym nie myślałem… Gdy zadzwoniła pani, że się dostał, była wielka radość, ale i zaskoczenie. Dopiero miesiąc temu "Opowieść" została definitywnie zamknięta.



Trudniej było pokazać ten film w Piotrkowie, przed "swoją" publicznością, czy trudniej Ci będzie obnażyć się przed wymagającą publicznością festiwalową?

Teraz, po pierwszym pokazie, to mi chyba będzie łatwiej (śmiech). Od początku wiedziałem, co chcę przekazać. Teraz kamera leży, bo film powstaje w głowie. Tak było też z tym filmem, który przez ten rok dojrzewał. Teraz widzę, że to było potrzebne, żeby ten film sobie odleżał. Trzeba umieć czekać, to nie jest jak w fotografii, tu jest znak zapytania, co z tego będzie. Teraz też zaczynam uczyć się i doceniać cierpliwość. To się dzieje, tego nikt nie reżyseruje. Trzeba umieć nadążyć za tym, co się dzieje przed kamerą, żeby nie przegapić czegoś ważnego.



Twoi bohaterowie już widzieli film?


Jeszcze nie. Musimy do nich dotrzeć z powrotem, co nie będzie takie łatwe, bo na przykład pan Kaziu... nie ma domu.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szymon Greszko opowiada o swojej "Opowieści wyśnionej" - Piotrków Trybunalski Nasze Miasto

Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto