Najciaśniej było w weekend, gdy przy ul. Wroniej nocowało 46 osób. Do placówki trafił m.in. mieszkaniec Tomawy w gm. Łęki Szlacheckie, zabrany przez policję z nieogrzewanej rudery.
- Policja i straż miejska przywożą nam bezdomnych na okrągło, w większości to ludzie z całej Polski. Nie wiem, czy wysadzają ich tu z pociągu, czy koczują w Piotrkowie, ale mieliśmy osoby z Inowrocławia czy Szczecina - mówi Elżbieta Szczukocka-Gańczak, kierownik noclegowni. Ci bezdomni po jednej nocy, ubrani, wymyci i nakarmieni, już nie wracają na Wronią. W tym tygodniu do schroniska wróci za to kilku stałych podopiecznych placówki, którzy przebywają w szpitalu czy areszcie śledczym. Wtedy w noclegowni może zacząć brakować miejsc, których teoretycznie jest 48.
- Jesteśmy w stanie przyjąć 52 osoby - deklaruje Szczukocka-Gańczak. Z powodu dużej rotacji, w placówce zaczyna brakować obuwia. - Odzież mamy, ale buty nam... wychodzą - przyznaje kierownik noclegowni.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?