Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wataha zdziczałych psów straszy rolników

Karolina Wojna
Antoni Olczyk zdziczałe psy spotkał już dwa razy. Teraz jest szczególnie ostrożny
Antoni Olczyk zdziczałe psy spotkał już dwa razy. Teraz jest szczególnie ostrożny Dariusz Śmigielski
Wataha bezpańskich, zdziczałych psów grasuje w okolicach Uszczyna i Korytnicy (gm. Sulejów). Zwierzęta zaczęły zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców. W ciągu ostatnich dni psy zaatakowały wychodzących w pole rolników.

- Poszedłem na pole obejrzeć oziminy i najpierw myślałem, że to jeleń hałasuje, aż podszedłem bliżej, bo słabo widzę, a tam pięć psów - opowiada Antoni Olczyk z Uszczyna, którego psy zaatakowały już dwa razy.

Żeby dojść do roweru, bronił się kamieniami. Psy były bardzo agresywne i atakowały bez żadnej reakcji z jego strony. - Nie jestem lękliwy, ale wtedy się naprawdę bałem - dodaje Olczyk.

Oprócz niego bliskie spotkanie z watahą, grasującą kilkaset metrów od gospodarstw, miało co najmniej dwóch innych rolników. Te sygnały wystarczyły sołtysowi wsi, żeby podjąć interwencję w sprawie zwierząt. Na razie bezskuteczną.

- Strach do nich podejść, rolnicy przez te psy muszą uciekać z pola, a przecież wiosna idzie, robić trzeba - mówi Krystyna Kępska, która nie chce czekać, aż komuś stanie się krzywda. Przez pole, na którym najczęściej grasuje wataha, przebiega droga. Wiosną i latem dzieci jeżdżą tędy często do szkoły.

Sołtyska była już w Miejskim Zakładzie Komunalnym w Sule-jowie, który zajmuje się wyłapywaniem bezpańskich zwierząt w gminie. Gdy akcja pracowników MZK spaliła na panewce, o pomoc poprosiła lokalne koło myśliwskie.

- MZK samochód przysłał, ale psy uciekły, a auto w pole nie pojedzie - tłumaczy swoją decyzję Kępska, według której najlepszym rozwiązaniem problemu jest odstrzał zwierząt. - Zaczęły zagrażać ludziom, a i męczą zwierzynę leśną. Poza tym, nawet nasze psy mogą swojego pogryźć, a co dopiero pięć bezpańskich...

Mariusz Fussy, łowczy koła Leśnik, które ma swój obwód w Uszczynie, podziela obawy ludzi, ale odmówił wykonania odstrzału. Dla mieszkańców, jak wyjaśnia, może to i najlepsze rozwiązanie, ale likwidacją problemu zdziczałych zwierząt w świetle przepisów zajmuje się gmina, a nie koła łowieckie. Podkreśleniem tego stanowiska jest skierowane do Urzędu Miejskiego w Sulejowie oficjalne pismo od koła Leśnik.

- Nie prowadzimy zorganizowanych akcji na życzenie, poza tym taki odstrzał przeprowadza się tylko w sytuacji koniecznej - tłumaczy Mariusz Fussy, przypominając o kontrowersjach, jakie budzą tak radykalne rozwiązania.

Ostatni przypadek odstrzału zdziczałego psa dla myśliwego z koła Leśnik skończył się w sądzie. - Szybko znalazł się właściciel - kwituje Fussy. - Sąd uniewinnił myśliwego, bo odstrzał został wykonany zgodnie z przepisami.

Argumenty koła nie przekonują mieszkańców Uszczyna, którzy na razie liczyć muszą na MZK. Jego szef, Ireneusz Czerwiński, zapewnia, że pracownicy w Uszczynie będą interweniować do skutku.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto