Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawsze byliśmy "pod parą"- Piotrkowskie Zakłady Przemysłu Sklejek obchodzą 100 urodziny

Aleksandra Tyczyńska
Piotrkowskie Sklejki chcą połączyć tradycyjną technologię z nowoczesnym produktem. Czy to się uda?
Piotrkowskie Sklejki chcą połączyć tradycyjną technologię z nowoczesnym produktem. Czy to się uda? Dariusz Śmigielski
Najstarszy w Piotrkowie zakład produkcyjny w przyszłym roku obchodzić będzie 100 lat swojego istnienia. Taki wiek to duże obciążenie, choćby ze względu na przestarzałą technologię, ale też potencjał na przyszłość. Piotrkowskie Zakłady Przemysłu Sklejek mogą stać się żywym muzeum produkcji, gdzie historyczne maszyny nadal dają ludziom pracę.

W telewizji furorę od kilku lat robią programy typu "Jak to jest zrobione". A taki program na żywo? Tadeusz Wnuk, najstarszy pracownik piotrkowskich Sklejek, z 42-letnim stażem, wie, co mówi, kiedy przeprowadza nas przez kolejne etapy produkcji sklejki, która narodziła się pod koniec XIX wieku, a w tej chwili nie obejdzie się bez niej praktycznie żaden mebel. W końcu przez ponad 30 lat był szefem produkcji. W halach przepełnionych słońcem i drzewnym pyłem, w huku starych maszyn i wszechobecnym zapachu żywicy, pan Tadeusz czuje się jak w domu.

Potężne betonowe fundamenty, a na nich wsparta ogromna maszyna produkcji fińskiej zwana łuszczarką, która miesięcznie przerabia nawet 1.400 metrów sześciennych drewna, to serce piotrkowskich Sklejek. - Od tego wszystko się zaczyna - mówi Tadeusz Wnuk. - Zastąpiła łuszczarkę z lat 60. produkcji włoskiej i przesłużyła już 23 lata. Przez ten czas postęp technologiczny był ogromny, ale nowa maszyna to koszt rzędu kilku milionów złotych.

Dopiero po wejściu na wysoki mostek, gdzie znajduje się stanowisko kierowania widać, jak pień drzewa jest dosłownie okrawany dookoła, a niekończący się, cienki arkusz dalej cięty na prostokąty. Każda płachta trafia do jednej z dwóch suszarni. Ta starsza pojawiła się w Piotrkowie w latach 50. ubiegłego stulecia i w tej chwili służy już tylko jako suszarnia pomocnicza.

Pocięte arkusze są składane, smarowane żywicą i idą pod prasę hydrauliczną (Czechosłowacka, ma na karku już jakieś 40 lat). Zespojone arkusze wystarczy pociąć na listwy, które służą do produkcji stelaży np. do łóżek. Piotrkowski zakład oferuje poza sklejkami, już nie tylko listwy, ale też kompletne stelaże, a poza tym - w imię zasady, że nic nie powinno się marnować - także m.in. drewno kominkowe.

- Około 85 proc. produkcji jest eksportowane, a główny rynek odbioru to Niemcy - mówi pan Tadeusz. - Listwa powstaje ze sklejki o specjalnej konstrukcji. Sklejka klasyczna ma krzyżowy układ włókien drzewnych, ta ma tylko dwie warstwy poprzeczne, co kilkakrotnie zwiększa jej wytrzymałość na zginanie.

Piotrkowskie Sklejki nie od razu były zakładem produkcji sklejek. Na początku, w 1912 roku przy ulicy Roosevelta prywatna osoba założyła tartak, który po zakończeniu I Wojny Światowej kupiła spółka akcyjna ze Lwowa "Oikos". Podstawowym wyrobem były wtedy płyty stolarskie do produkcji mebli. Produkcja sklejki ruszyła w 1936 roku, z chwilą kiedy kupiono pierwszą łuszczarkę.

W 1940 roku zakład przejął Niemiec, niejaki Willman. Po II Wojnie Światowej Sklejki zostały upaństwowione. Najlepszy okres, kiedy zakład zatrudniał grubo ponad 400 osób przypadł na koniec lat 70. W 2005 roku piotrkowski zakład zatoczył koło i znów znalazł się w prywatnych rękach. Po okresie upadłości i wielomiesięcznym pobycie syndyka, znalazł się inwestor, który przed Sklejkami zobaczył przyszłość. W tej chwili jedynym udziałowcem PZPS sp. z o.o. jest Andrzej Ireneusz Kantorski, piotrkowski przedsiębiorca, właściciel firmy Roka, która ma oddziały w całej Polsce.

Aktualnie piotrkowskie Sklejki zatrudniają blisko 150 osób. Zakład może pracować non stop, by wykorzystywać parę, która znika tylko na czas przerw remontowych.
- To jeden z najstarszych zakładów w Polsce w branży sklejek w przemyśle drzewnym - dodaje pan Tadeusz. - Starszy, no i większy jest tylko ten znajdujący się w Bydgoszczy. Mimo wielu zawirowań, zakład nigdy nie stanął, zawsze jest "pod parą".

- Piotrków powinien być dumny, że ten zakład wciąż istnieje - dodaje jeszcze najstarszy specjalista Sklejek i wspomina, że kiedyś w pochodach pierwszomajowych szły przedstawicielstwa 19 zakładów produkcyjnych. - Z tych zakładów zostaliśmy tylko my i Pioma, która jest znacznie od nas młodsza.
Robert Kalicki, wieceprezes PZPS podkreśla, że widmo upadłości zakład ma już za sobą, funkcjonuje i jest nastawiony na to, by się rozwijać.

- Pracuję nad tym, by w ciągu roku, dwóch lat doprowadzić do tego, żeby produkcja sklejki pozwoliła na rozwój firmy i wprowadzenie fabryki w nowe stulecie - mówi Kalicki. - To się musi odbywać na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim musimy odnaleźć się na rynku dostawców, na którym istnieje zdecydowany monopol lasów państwowych. Stąd też mamy ograniczone możliwości wpływu na formę dostawy.

Piotrkowskie Sklejki odbierają drewno z obszarów łódzkiej, katowickiej i radomskiej dyrekcji lasów państwowych. Wykorzystywana jest olcha, brzoza i sosna. Kalicki zaznacza, że z kolei, jeśli chodzi o odbiorców, to dla spółki nie jest istotne, czy będą oni krajowi, czy zagraniczni, drobni, czy więksi.

- Zdecydowanie bardziej zdrową dla nas sytuacją jest kilku różnych odbiorców, w tym widzę stabilizację - mówi Kalicki. - Zabezpieczenie odbioru naszej produkcji mamy gwarantowane, na taki czas, na jaki możemy przewidzieć dostosowanie parku maszynowego do wymogów rynku i dostawę surowca.
W fabryce rozpoczęły się drobniejsze remonty i podpisano też kontrakty na modernizację parku maszynowego. Wymagającą modernizacji łuszczarką zajmą się Finowie, którzy są jej producentami.

Reorganizacja zatrudnienia to kolejny krok, jaki czeka piotrkowską fabrykę. Nowy zarząd ocenia, że do utrzymania produkcji pozwalającej kończyć rok z zyskiem i planować rozwój firmy, wystarczy zatrudnienie około 100 osób. Spółka nie będzie jednak zgłaszać do urzędu pracy zwolnień grupowych, bo - jak zapewnia wiceprezes - nie będzie to potrzebne. Przez dłuższy okres czasu praca w poszczególnych działach będzie oceniana i redukcja zatrudnienia będzie przebiegać stopniowo.

Wykorzystanie dziedzictwa historycznego - choć nie jest w tej chwili priorytetem - może być natomiast, w najblliższej przyszłości - dodatkowym atutem w działalności piotrkowskich Sklejek.
- Uchronienie i zabezpieczenie, a potem możliwość produkcji na historycznych, tradycyjnych maszynach wchodzi w grę - dodaje Kalicki. - W tym jednak przedsięwzięciu widzę też rolę władz miasta. Może ona polegać najpierw na zainteresowaniu się historycznym zakładem, a w przyszłości na decyzjach, które mogą fabryce pomóc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zawsze byliśmy "pod parą"- Piotrkowskie Zakłady Przemysłu Sklejek obchodzą 100 urodziny - Piotrków Trybunalski Nasze Miasto

Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto