Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie studenta w Piotrkowie jest wesołe, ale i niełatwe

Karolina Wojna
Życie towarzystkie piotrkowskich studentów kwitnie wiczorami. Zawiązane tu znajomości i przyjaźnie często przetrwają całe lata
Życie towarzystkie piotrkowskich studentów kwitnie wiczorami. Zawiązane tu znajomości i przyjaźnie często przetrwają całe lata fot. Dariusz Śmigielski
Monika Kopacka drugi rok studiuje stosunki międzynarodowe. Na Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Piotrkowie trafiła dzięki koleżance, z którą teraz mieszka w akademiku.

- Mówiła, że jest fajnie, że niby duże miasto, ale jest spokojnie, nie ma takiego tłoku - Monika nie dodaje "jak w Katowicach". To stamtąd uciekła, nie podobało jej się.

Pierwsze wrażenia z Piotrkowa? Niewyraźne, bo zza szyby samochodu, gdy przyjechała z papierami. W opisie powtarza się jedno słowo: spokojnie. I cicho, blisko trasy, którą dojeżdża z rodzinnych Jawiszowic (k. Oświęcimia).

- To mi się podoba, że nie ma tutaj takiego chaosu. W Katowicach wszędzie otaczało mnie mnóstwo ludzi, tu jest tak normalnie - przekonuje.

Wysoka, szczupła szczerze uśmiecha się aż po kurze stopki, szczególnie, gdy opowiada o codziennym życiu studenta w Piotrkowie.

Generalnie nie różni się ono niczym szczególnym od bytu żaków w innych miastach, nawet metropoliach. Wykłady, ćwiczenia, akademik lub mieszkanie, imprezy i tak w kółko. Życie Moniki trochę odstaje od tego schematu, bo od sierpnia tego roku jest... mężatką. Mąż, żeby było zabawniej, nie czeka na nią w rodzinnych stronach, ale pracuje w Niemczech.

- Staramy się widywać raz w miesiącu. Gdzie, to zależy od tego, czy jadę do rodziców, czy zostaję tutaj - opowiada.

A zostaje co dwa tygodnie. Wtedy jest więcej czasu na spotkania towarzyskie, wypad do kina, nadrobienie zaległości na dvd, połażenie po Focusie, którego pojawienie się obok uczelni mocno urozmaiciło życie żaków.

- Jak zostaję, w piątki zazwyczaj spotykamy się we własnym gronie w akademiku, w soboty wychodzimy - Monikę najczęściej, jak większość koleżanek można spotkać w szóstkach. Koledzy wybierają raczej lokal przy Kwadracie, ewentualnie bawią się własnym sumptem w akademiku.

Na co dzień, piotrkowski student - przyjezdny, niemiejscowy - dalej niż za ul. Narutowicza się nie zapuszcza. Dla Moniki, jak dla zdecydowanej większości, Piotrków kończy się z jednej strony na budynku poczty głównej przy ul. Słowackiego z drugiej - na centrum Echo. - Dalej niż za tory raczej nie chodzimy, różne wersje słyszałam... Ale interesujemy się tym, co słychać w Piotrkowie, czytamy na internecie o imprezach, wydarzeniach - podkreśla Monika.

Czy zna nazwisko prezydenta miasta? - No, na juwenaliach był tam jakiś - dziewczyna ze śmiechem przeciąga słowa. - Z widzenia bym go poznała - usprawiedliwia się.

Dla piotrkowskiego studenta centrum miasta jest przy ulicy Słowackiego 114/118. Monika uczelnie sobie chwali - tak pod względem poziomu, wymagań wobec studenta, jak i stosunku do niego. - Poziom jest wysoki, jedyne czego mi brakuje jako studentce stosunków międzynarodowych, to drugiego języka, bo mamy tylko jeden - ocenia dodając, że ona nie ma kompleksu studiowania w mniejszym mieście.

Również pod względem kosztów utrzymania, studiowanie w Piotrkowie nie odbiega od innych miast. Jak szybko liczy Monika, ją miesiąc razem z dojazdami, kserówkami, akademikiem i zakupami głównie w dyskontach kosztuje około 1.000 - 1.500 złotych.

Są i tacy, jak na przykład Tomasz, którzy miesięczne wydatki zamykają w połowie tej kwoty. - Poza imprezowaniem - śmieje się student. - Najlepiej jest na początku tygodnia, gdy wracamy z domu. Dziś (rozmawiamy w środę - przyp. red.), jest gorzej, ale można sobie poradzić, na przykład kupiliśmy z kolegą dobre pierogi po 5 złotych za kilo - dodaje wesołym głosem.

Co robi student, któremu brakuje pieniędzy? Szuka pracy. Student studiów dziennych zwykle dorywczej, fizycznej. Student zaoczny raczej stałej, z której musi się utrzymać. - Często widzę moich studentów dorabiających w Focusie na przykład w kinie - przyznaje dr Arkadiusz Adamczyk, wykładowca w Instytucie Stosunków Międzynarodowych.

W zasadzie jedynym powodem do narzekań piotrkowskich studentów są akademiki. W przypadku DS Hades na Wysokiej to warunki i nieadekwatna do nich cena. - Jest fatalnie, łazienki jak w starożytnej Grecji - mówi Adam, student, który miał okazję pomieszkać w Hadesie.

To tu, jak wieść niesie, trafiają żacy wywaleni za ,,niegodne studenta" zachowanie z akademika przy uczelni.

W przypadku DS Mikrus, studentów boli położenie i brak internetu. Jeżeli chodzi o warunki i odległość od uczelni, to najlepiej jest w Olimpie, choć tu studenci od lat nie mogą się doczekać kuchni. Co jednak z tego, że w Olimpie są najładniejsze pokoje, skoro tu student czuje się jak w bursie szkolnej - każdy gość jest legitymowany, spisywany i wypytywany po co i dokąd idzie.

- Gdy my wychodzimy wieczorem, też nas portierki przepytują, zapisują godziny. Tylko co ich to obchodzi, jesteśmy dorosłymi ludźmi - studenci o inwigilacji mogą opowiadać bez końca. Anonimowo, bo nie chcą podpaść. A o to, od czasu zmiany kierownika DS, łatwo.

- Gdy imprezujemy w pokoju i jest za głośno, to jesteśmy spisywani do takiego specjalnego zeszytu i trzeba się później tłumaczyć kierownikowi, który grozi wydaleniem. Komu to przeszkadza? Bo na pewno nie innym studentom... Do tego zamknęli nam świetlicę, gdzie urządzaliśmy imprezy. Teraz nie wolno. Nic nie wolno - skarżą się żacy, którzy przyznają, że święci nie są, ale akademik to nie klasztor. - No, były imprezy, gdy przez okno leciał... sedes - opowiadają doświadczeni w studenckich zabawach.

Na tle żaków innych uczelni ich fantazja nie jest nadzwyczajna. Ale tu, jak się skarżą, z każdym rokiem jest coraz bardziej tłamszona np. decyzją prorektor z programu juwenaliów musiał zniknąć "bieg straceńca", inaczej zwany biegiem straconego studenta, w którym studenci ścigają się po wypiciu piwa. Nie godził dobremu imieniu żaka. - Szkoda - przyznaje Hubert, zwycięzca ostatniego biegu (15 piw... - przyp. red). Doktor Adamczyk nie chce komentować decyzji zwierzchników, ale o studentach z Piotrkowa ma bardzo dobre zdanie. - Jestem przeszczepiony, bo z Łodzi, studiowałem na UŁ, ale gdybym miał wybór i takie kierunki, jak dziś są na UJK, to studiowałbym w Piotrkowie.

* * *
KIESZONKOWY PRZEWODNIK PO ŻYCIU STUDENTA W PIOTRKOWIE

Gdzie mieszkać
Najtaniej u mamy – za darmo. Mieszkanie studenckie wypada znacznie drożej: ceny, w zależności od standardu, odległości od uczelni i liczby sublokatorów wahają się od ok. 250 do 500 złotych miesięcznie.
Przykładowe ceny (wg. ogłoszeń zamieszczanych w internecie): miejsce w pokoju 3-osobowym w centrum (umeblowany, tv, internet, łazienka) – 400 zł; pokój 1-osobowy w domu jednorodzinnym z osobnym wejściem, kuchnią, wc – od 500 do ok. 260 zł; pokój 2-osobowy w domu– 350 zł; pokój w mieszkaniu studenckim z internetem: 1-osobowy – 300 zł od osoby; pokój 2-osobowy – 250 złotych; stancja – ok. 400 zł.
Akademiki:
– DS Olimp (ul. Słowackiego 114/118) – 310-350 zł za miejsce
– DS Mikrus (ul. Belzacka 164) – 300-325 zł za miejsce
– DS Hades (ul. Wysoka 13) – 250 zł za miejsce
Studenci studiów zaocznych za dobę w akademiku płacą 16 złotych.

Gdzie zjeść
Najtaniej w akademiku czy mieszkaniu. Od tego roku student w Piotrkowie musi żywić się sam – dosłownie, bo nieczynne są dwie ulubione stołówki żaków: w Olimpie przy ul. Słowackiego 114 oraz tzw. stołówka policyjna.
Studentów można spotkać w barze 10 przy Sieradzkiej, czy w Mini-Kafejce przy ul. Słowackiego 11. Dla bardziej wymagających zostaje restauracja Altamira (ul. Dmowskiego), a dla miłośników fast-foodów: McDonalds i KFC.

Gdzie się bawić
W mieście część knajp i pubów honoruje studentów (za okazaniem legitymacji) zniżkami, np. na piwo czy wejście. Poniżej miejsca do imprezowania, które studenci sobie szczególnie upodobali:
– Insomnia (ul. Słowackiego 66) – w środy organizuje specjalne imprezy studenckie
– Klub 66 – (ul. Narutowicza 18)
– Mohito (ul. Belzacka 66)
– pub Kino (Słowackiego 8/10)
– Klub Starówka (Łazienna Mokra 1)
– Va Banque (Armii Krajowej 24)
– Sztolnia Pub (ul. Dmowskiego 38)
– Piwiarnia Warecka (Rock’n’Roll) – środa to studenckie granie.

Gdzie pracować
Najlepiej nigdzie, ale bywa, że pieniądze rozchodzą szybciej niż przychodzi przelew od rodziców.
Najczęściej studenci studiów dziennych dorabiają dorywczo roznosząc ulotki (ok. 50 zł za dzień), pracując w marketach (święta) oraz udzielając korepetycji (studenci filologii).
W połowie studiów żacy zaczynają szukać pracy na pół etatu, która nie będzie kolidowała z nauką, np. w kinie Helios, w restauracji całodobowej przy trasie.
Pod koniec studiów przeciętny student zaczyna myśleć o karierze i szuka pracy na stałe. Jeżeli mu się to nie udaje, broni się i... rejestruje w pośredniaku.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto