Kto zapłaci za zamianę gruntów między spółdzielnią a spółką mieszkaniową?

Podczas walnego zebrania mieszkańcy wypowiedzą się, czy dochodzi do zamiany gruntu z miejską spółką Towarzystwo Budownictwa Społecznego, ale wtedy spółdzielnia, czyli wszyscy jej członkowie, zapłacą 415 tys. zł podatku, czy też zamiany ma nie być, a wtedy TBS będzie miał prawo wybudować blok, którego po sąsiedzku nie chcą mieszkańcy dwóch bloków przy Słowackiego 106.

TBS, właściciel terenu między Słowackiego a Belzacką, już dwa lata temu zaplanował wybudowanie tam mieszkań. Niedługo potem zaprotestowali mieszkańcy dwóch bloków przy Słowackiego 106. Nie chcieli mieć pod nosem, zamiast skrawka zieleni, sześcio- lub ośmiopiętrowego bloku. Zarząd PSM rozpoczął rozmowy w sprawie zamiany terenów i zaproponował TBS działkę przy ul. Łódzkiej.

Wydawało się, że na tym cała sprawa się zakończy, ale mieszkańcy dwóch bloków, którzy protestowali, dostali ze spółdzielni zawiadomienie, że może dojść do zamiany gruntów, ale wiąże się to z koniecznością zapłacenia 415 tys. zł podatku. Dano im wybór spłacenia należności w ciągu 5 lub 10 lat. To by oznaczało, że przeciętnie musieliby płacić w czynszu po 15 lub 30 zł więcej przez wybrany okres.

- W imię czego tylko my mielibyśmy być obciążeni tymi kosztami, o których zresztą nikt nie mówił, kiedy pojawiła się możliwość zamiany? Przecież to nie będzie teren tylko nasz. Nadal będzie należał do spółdzielni i każdy będzie mógł się po nim poruszać - uzasadnia Urszula Rogalska, mieszkanka bloku, dodając, że na takie rozwiązanie się nie zgodzili.

Zarząd PSM postanowił członkom spółdzielni dać jeszcze jedną możliwość wyboru, tym razem już informując wszystkich o kosztach operacji.

- Zdecydowaliśmy też, że jeśli do zamiany ma dojść, to podatek musiałby być rozłożony na wszystkich członków - mówi Włodzimierz Rochala, prezes PSM. - Domyślam się jednak, że mieszkańcy innych osiedli mogą nie być zainteresowani ponoszeniem kosztów zamiany.

Wszystko rozstrzygnie się na walnym zgromadzeniu, zaplanowanym od 16 do 25 maja.

- Jesteśmy zablokowani, ale dłużej nie będziemy czekać, bo na nasze mieszkania ludzie oczekują w tygodniowych kolejkach - mówi Elżbieta Sapińska, prezes TBS. - Wyraziliśmy dobrą wolę do zamiany, ale jeśli spółdzielnia się nie zdecyduje, wchodzimy na swój teren.