Wniosek do MKiDN w sprawie przyznania nagrody Patrykowi Wnukowi i Albertowi Kaniowskiemu z gm. Rozprza trafił 1 czerwca 2016 roku, ale ostatecznej decyzji jak wynika z odpowiedzi resortu, jeszcze nie ma. Wiadomo, że wniosek został pozytywnie zweryfikowany i skierowany do dalszego procedowania.
- Dokumentacja sprawy przekazana została do Narodowego Instytutu Dziedzictwa w celu dokonania oceny znaleziska pod względem wartości historycznych, artystycznych i naukowych oraz oszacowania jego wartości materialnej. W chwili obecnej opinia Narodowego Instytutu Dziedzictwa poddawana jest w Departamencie Ochrony Zabytków ocenie merytorycznej, stanowiącej podstawę do opracowania rekomendacji dla ministra o przyznanie znalazcom nagrody w wysokości adekwatnej do faktycznej wartości znaleziska - informuje Centrum Informacyjne MKiDN. Na przygotowanie bardziej szczegółowej informacji jak oceniono wartość znalezionej biżuterii sprzed wieków ministerstwo potrzebuje więcej czasu.
Czasu potrzebowali też specjaliści badający okucia naszyjnika z epoki brązu, które piotrkowski konserwator zabytków, już na pierwszy rzut oka, ocenił jako bardzo cenne znalezisko.
- Na pewno wszystkie elementy nie pochodzą z jednego okresu, najmłodszy naszyjnik, czy raczej pektorał można przyjąć, że pochodzi z ok. 7 w p.n.e. Tego typu znaleziska są spotykane, ale raczej w Polsce zachodniej, w naszych okolicach tego nie było- mówi Mirosław Szukała, archeolog z muzeum w Piotrkowie. Pozostałe przedmioty, jak dodaje, wydają się być jeszcze starsze. - Moim zdaniem pozostałe przedmioty są starsze, blaszki podobne do tych z Nowej Wsi, wiele lat temu znaleziono koło Łasku i one były datowane na schyłek epoki brązu, 9-10 wiek p.n e. Jeszcze starsze mogą być kolejne części - okrągłe tarczki, byłby to unikat - dodaje i chce skarb poddać ocenie ekspertów podczas seminarium etnograficznego i archeologicznego w Łodzi.
Patryk Wnuk i Albert Kaniowski potrzebowali ziemi na wyrównanie kolein na podwórzu - i w ten sposób, przekopując fragment pola, znaleźli skarb. Od razu zdecydowali, żeby znalezisko przekazać konserwatorowi zabytków. Nagrody się nie spodziewali, ale jak żartuje dziś Patryk Wnuk, według znajomych i sąsiadów, już ją dawno dostali.
- Kolega miesiąc po odkryciu kupił sobie samochód, to od razu fama się rozeszła, że to za nagrodę - mówi ze śmiechem i dodaje, że znajomi co jakiś czas podpytują o decyzję ministerstwa.
Sami też są ciekawi, ale przede wszystkim losów wykopaliska. Na razie wszystkie elementy znajdują się w Łodzi, gdzie są poddawane konserwacji. W ubiegłym roku konserwator cenne znalezisko przekazał muzeum, gdy eksponaty wrócą, muzealnicy zastanowią się, jak je wyeksponować. - Myślę, że wrócą do nas w czerwcu, wtedy pomyślimy, jak je pokazać, może przygotujemy specjalną gablotę.
Za odkrycie lub znalezienie zabytków archeologicznych, znalazcy który takie skarby przekaże np. muzeum, przysługuje nagroda pieniężna
Zgodnie z rozporządzeniem ministra kultury w sprawie nagród, wysokość takiej nagroda może wynieść maksymalnie 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia. W ubiegłym roku minister swoja nagrodę wręczył leśniczemu Bogusławowi Szwichtenbergowi, który w kwietniu 2015 roku natrafił w okolicy Guzowa (woj. lubuskie) na dwa częściowo rozbite naczynia wypełnione monetami. O odkryciu powiadomił Muzeum Archeologiczne Środkowego Nadodrza w Zielonej Górze i w Świdnicy, i jak potwiedzili naukowcy znalazł prawdziwy skarb.
W naczyniach znajdowały się łącznie 6152 monety, w tym: 5365 halerzy zgorzeleckich, czeskich, morawskich i 787 groszy czeskich, miśnieńsko-saksońskich, heskich, z mennicy w Halberstadt. Wszystko to o wartości 423.535 zł. Na początku maja 2016 rok uczciwy leśnik z rąk ministra kultury Piotra Glińskiego odebrał dyplom i nagrodę 50 tys. zł.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?