Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ocalone lisy w osadzie w Kole. W Woli Krzysztoporskiej są już pierwsze adopcje psów

Aleksandra Tyczyńska
Małe liski z osady w Kole pod Piotrkowem na razie muszą polegać na pomocy człowieka
Małe liski z osady w Kole pod Piotrkowem na razie muszą polegać na pomocy człowieka Dariusz Śmigielski
Do osady rehabilitacyjnej dla dzikich zwierząt w Kole trafiły dwa osierocone, 7-tygodniowe lisy. W Woli Krzysztoporskiej udało się uratować potrąconego psa - dostał becikowe i nowy dom.

Rude maluchy, które trafiły doosady rehabilitacyjnej dla dzikich zwierząt w Kole pod Piotrkowem Trybunalskim mają za sobą dramatyczne chwile. Kiedy podrosną, leśnicy postarają się zwrócić je naturze.

Piątka rodzeństwa straciła matkę przy budowie drogi na granicy województwa łódzkiego i wielkopolskiego. Kilkunastodniowe liski ukryte w rurze znaleźli drogowcy i wezwali towarzystwo opieki nad zwierzętami. Maluchy same by nie przeżyły i ostatecznie zajęła się nimi wolontariuszka z Moszczenicy. Niestety, przez zarażenie nosówką, udało utrzymać się przy życiu tylko dwa z całej piątki.

- Na początku wymagały praktycznie stałej obecności naszej wolontariuszki i karmienia mlekiem. Teraz już dostają mięso, a mleko dla uzupełnienia - mówi Paweł Kowalski, który prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt i Osadę Edukacyjną w Kole.

Kowalski dodaje, że wychowanie lisów jest bardzo skomplikowane. Wprawdzie wyrastają one szybko, ale potrzebują sporo uwagi - w tym wypadku opiekunów, którzy muszą zastępować im mamę - lisicę.

- Znają już nasz zapach, mają do nas zaufanie i popisują się przed nami - mówi Paweł Kowalski. - Nie chcemy jednak, by za bardzo się do nas przywiązywały, bo na jesieni, kiedy już będą mogły sobie same poradzić w lesie, spróbujemy je uwolnić.

Na razie dwa liski głównie bawią się, jedzą, śpią i poznają okolicę... w szelkach i na smyczy, by wystraszone, jakimś nieznanym hałasem, nie zgubiły się.

Jeśli jednak liski na tyle zżyją się z osadą i jej pracownikami, że nie będą chciały odejść, nie będą wyganiane do lasu na siłę. Pozostaną, jak wiele innych zwierząt, do celów edukacyjnych dla dzieci, które odwiedzają osadę.

Dobrze zakończyła się także sprawa niedużego mieszańca potrąconego przez samochód na drodze krajowej nr 1 w Jeżowie (gmina Wola Krzysztoporska). Rannym czworonogiem zainteresowali się kierowcy, którzy zawiadomili urząd gminy. Wolscy urzędnicy zapewnili zwierzęciu opiekę weterynaryjną i wszystko wskazywało na to, że kiedy wydobrzeje, niemłodego już (ok. 10-letniego) psa trzeba będzie przewieźć doschroniska dla bezdomnych zwierząt w podłódzkich Wojtyszkach. Na szczęście, jak mówi Mieczysław Warszada, zastępca wójta Woli, znalazła się zainteresowana adopcją osoba, która usłyszała, że jest pies potrzebujący nowego domu.

- Rozgłosiliśmy tę sprawę, gdzie tylko mogliśmy, zachęcając do adopcji - mówi zastępca wójta przypominając, że Wola na mocy uchwały wypłaca po 800 zł za adopcję psa, które należy przeznaczyć na wyprawkę dla niego. To pierwszy przypadek adopcji i wypłaty becikowego.

- Pies już doszedł do siebie i myślę, że znalazł bardzo dobrą opiekunkę i dom, w którym będzie szczęśliwy - mówi Radosław Merk, którego babcia zaadoptowała czworonoga.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto