Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnicy z powiatu piotrkowskiego żalą się na działania policji i prokuratury. Będzie protest ZDJĘCIA, WIDEO

Aleksandra Tyczyńska
Aleksandra Tyczyńska
Konferencja prasowa przed Prokuraturą Okręgową w Piotrkowie w sprawie zatrzymań rolników i weterynarzy, 13.12.2021
Konferencja prasowa przed Prokuraturą Okręgową w Piotrkowie w sprawie zatrzymań rolników i weterynarzy, 13.12.2021 Dariusz Śmigielski
W poniedziałek, 13 grudnia, przed Prokuraturą Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim odbyła się konferencja prasowa, podczas której rolnicy z powiatu piotrkowskiego i ich rodziny, którym postawiono zarzuty korumpowania urzędowych lekarzy weterynarii i posługiwania się fałszywymi świadectwami zdrowia świń, zapewnili, że są niewinni, zapowiedzieli złożenie zażalenia na czynności policji i prokuratury oraz pikietę protestacyjną na środę.

Rolnicy z powiatu piotrkowskiego żalą się na działania policji i prokuratury. Będzie protest

Podczas konferencji prasowej rolnicy poruszyli sprawę zatrzymań 19 hodowców trzody chlewnej, głównie z powiatu piotrkowskiego oraz 4 lekarzy weterynarii, do których doszło rankiem, 7 grudnia. Przypomnijmy, zdaniem Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie, trzej urzędowi weterynarze działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowych poświadczali nieprawdę w świadectwach zdrowia trzody chlewnej, bo w rzeczywistości nie badali zwierząt. Proceder miał trwać co najmniej od grudnia 2020 do maja 2021 r. Rolnikom i jednemu weterynarzowi prokurator postawił z kolei zarzuty związane z nakłanianiem urzędowych lekarzy weterynarii do wystawiania poświadczających nieprawdę świadectw zdrowia dla trzody chlewnej oraz posługiwania się tymi dokumentami.

- Naszym zdaniem, podczas zatrzymań, doszło do złamania podstawowych zasad jeśli chodzi o godność rolników i nie tylko. Zostały zastosowane wobec nich środki przymusu bezpośredniego - zostali skuci kajdankami i przywiezieni do prokuratury. W skrajnych przypadkach, ci którzy trochę zaspali, byli ściągani z łóżek, bo akcja zaczęła się przed 6 rano. Powtarzam, że żaden z rolników nie stawiał oporu, wszyscy współpracowali, nie było podstaw do tego, żeby ci rolnicy byli dowożeni tutaj w kajdankach - mówił podczas konferencji prasowej Janusz Terka, hodowca trzody chlewnej z gminy Łęki Szlacheckie, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Powiatu Piotrkowskiego dodając, że wśród zatrzymanych byli tylko mężczyźni, ale też młode kobiety i "panie, które już sporo w życiu przeszły, ale nigdy nie były tak potraktowane".

Janusz Terka podkreślał, że wystarczyło wezwać rolników na przesłuchania, tak jak w trwających, bliźniaczych postępowania w kraju, nie było potrzeby działania siłowego i przeprowadzenia takiej "pokazówki", bo wszyscy rolnicy współpracowali, wydawali żądane dokumenty czy posiadaną gotówkę. Zapewniał, że u nikogo nie zabezpieczono większej sumy pieniędzy, a ci, którzy nie mieli gotówki, mieli przeszukania. Wyjaśniał też, że normalną praktyką jest wykonywanie przez rolników telefonów lub wysyłanie sms-ów do urzędowych lekarzy weterynarii z prośbą o wystawienie świadectwa zdrowia dla zwierząt, które mają być sprzedane, a to właśnie te połączenia i sms-y mają być dowodami przeciw tym, którym postawiono zarzuty. Ponadto, jak tłumaczył, rolnik nie ma obowiązku być przy badaniu poprzedzającym wystawienie świadectwa, nie nadzoruje pracy urzędowego lekarza weterynarii, a jedynie płaci za świadectwo według ustalonej urzędowo stawki - ok. 100 zł za ok. 120 tuczników.

- Ta sytuacja dowodzi, jakie są zaniedbania wobec inspekcji weterynaryjnej. Inspekcja jest niedoinwestowana, zbyt wiele obowiązków jest nakładanych na urzędowych lekarzy weterynarii - mówił Terka.

Zapewniał też, że nie ma możliwości, żeby mięso od chorych zwierząt było wprowadzone do obrotu.

Hodowca z gminy Grabica, Jacek Wlaźniak, którego żona ma w tej sprawie postawione zarzuty zwrócił się z kolei do rządzących.

- Mówicie "murem za polską wsią", a w jakim kierunku to wszystko idzie? To idzie w takim kierunku, żeby zniszczyć polskich hodowców, nielicznych którzy zostali. To co zrobiliście... to życzę prokuraturze wesołych świąt, żebyście przy dzieleniu się opłatkiem wiedzieli, jaką krzywdę robicie ludziom, żeby was choć trochę sumienie ruszyło. Nie jesteśmy anonimowi, mieszkamy w środowisku wiejskim, plama zostanie do końca życia. Łata zostanie, choćbym serce tu wyjął, że nic złego nie zrobiłem - mówił Jacek Wlaźniak.

Rolnicy utyskiwali też na to, że prokuratura zatrzymała ich telefony, w których mają m.in. programy sterowania systemem alarmowym czy karmienia w chlewniach i pytali, kto odpowie za ewentualne szkody.

- Uważam, że jakby był honorowy prokurator, to podałby się po tym do dymisji - mówił Jacek Wlaźniak.

Janusz Terka na koniec poinformował, że żaden z zatrzymanych rolników nie przyznał się do zarzucanych czynów, bo nie miał do czego i nie obciążył żadnego urzędowego lekarza weterynarii, bo nie miał czym. Rolnicy m. in. z Solidarność Rolników Piotrków domagają się wycofania zarzutów, cofnięcia zabezpieczeń finansowych i zwrotu zabezpieczonych w postępowaniu telefonów komórkowych. Terka zapowiedział, że w środę o godz. 11, przed budynkiem piotrkowskiej prokuratury odbędzie się akcja protestacyjna.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto