Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbiórka dla Szymka z Gorzkowic. Cała gmina chce pomóc chłopcu

Katarzyna Renkiel
5-letni Szymek przeszedł już dwie operacje z powodu ciężkiej wady serca. Niestety lekarze rozkładają ręce i nie wiedzą jak dalej leczyć chłopca, jego mama postanowiła szukać pomocy za granicą
5-letni Szymek przeszedł już dwie operacje z powodu ciężkiej wady serca. Niestety lekarze rozkładają ręce i nie wiedzą jak dalej leczyć chłopca, jego mama postanowiła szukać pomocy za granicą Dariusz Śmigielski
Zbiórka dla Szymka z Gorzkowic. Pięciolatek cierpi na wadę serca, z którą nie potrafią sobie poradzić polscy lekarze. Jego mama myśli o szukaniu pomocy za granicą, a gmina organizuje zbiórki charytatywne.

Szymek ma zaledwie pięć lat, a już przeszedł dwie poważne operacje z powodu wrodzonej wady serca. Pierwszą, gdy miał zaledwie 2,5 miesiąca. Kolejną w wieku 2 lat. Chłopiec czuł się już coraz lepiej, ale w tym roku jego stan się pogorszył i okazało się, że potrzebna jest trzecia operacja. Z powodu przetoki wątrobowej konieczne jest wstawienie sztucznej żyły. Ostatni zabieg jednak nie doszedł do skutku, bo w momencie, gdy lekarze zaczęli operacje serce chłopca nagle się zatrzymało. Jego mama jest załamana i myśli o szukaniu pomocy u kolejnych specjalistów.

- O tym, że Szymek jest chory dowiedziałam się dopiero, gdy już się urodził. W pierwszych godzinach wydawało się, że jest całkowicie zdrowy. Dopiero kilka godzin po porodzie zaczął mieć problemy z oddychaniem - mówi Joanna Szymczyk, mama chłopca. - Lekarze na początku myśleli, że to zapalenie płuc, bo często się to zdarza przy cesarce, ale w końcu wyszło na jaw, że jest problem nie z płucami, a z sercem. Pamiętam, że jeszcze rano o godz. 8 lekarz zapewniał mnie, że wszystko jest w porządku, a trzy godziny później już mówili, że jest bardzo źle i trzeba małego przewieźć do szpitala do Łodzi - dodaje ze łzami w oczach.

W karetce chłopiec nagle przestał oddychać, wtedy stoczył swoją pierwszą walkę o życie. Gdy trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi spędził 20 dni pod łączony do respiratora na oddziale neonatologii. Jak wspomina pani Joanna, jego szanse na przeżycie wynosiły wówczas 50 procent. - Na początku lekarze nie do końca wiedzieli co mu właściwie jest, więc nie wiedzieli jak go leczyć. Zresztą teraz, gdy wyczerpały się wszelkie możliwości też rozkłądają bezradnie ręce - mówi mieszkanka Gorzkowic.

Po nieudanej próbie przeprowadzenia trzeciej operacji i kilkukrotnej reanimacji w organizmie chłopca utworzyły się kolejne przetoki, które mu szkodzą. Jednym z objawów jest ciągle pojawiająca się siność. Szymek nie może się przemęczać, męczy go nawet stanie, są też problemy z ustalenie właściwej diety dla niego.

- Nie je mięsa i muszę mu kupować specjalne mleko, które kosztuje 60 zł i starcza zaledwie na tydzień. Oprócz tego codziennie rano bierze siedem różnych leków, m.in. na niedokrwistość i rozrzedzenie krwi, do tego dochodzą leki osłonowe i witaminy - mówi pani Joanna, która, aby zajmować się synem wzięła zwolnienie lekarskie. - Jest też porcja południowa i wieczorna, ta druga jest taka sama jak poranna - dodaje.

Jeszcze do niedawna leki chłopca kosztowały jedynie 30 zł i starczały na miesiąc. Teraz tylko za jedną porcję jego mama musi płacić 300 zł, a na wykupienie czekają już kolejne leki za ok. 200 zł, które starczą jedynie do 20 grudnia.

Kobieta jest zrozpaczona, bo mimo, że dotychczas za operacje nie musiała płacić to łódzccy lekarze rozkładają ręce i każą jej szukać innego kardiochirurga.

- Skończyły nam się pomysły, dostałam informację, że muszę szukać pomocy gdzie indziej. Zapisałam się na konsultacje do polskiego profesora, który raz w miesiącu przyjeżdża do Polski. Mam nadzieję, że uda mi się do niego dostać i spojrzy na tę sprawę świeżym okiem - mówi z nadzieją mama chłopca.

Jak dodaje, sama wada jednokomorowego serca jest sporym problemem, a ona naliczyła u niego dodatkowo siedem innych wad, do których dochodzi jeszcze sinica, zakrzepica i niedokrwistość.

Szymek powinien w ubiegłym roku iść do przedszkola, ale nauczyciele nie wiedzieli jak sobie z nim poradzić, więc jego mama zapisała go dopiero w tym roku. Wtedy jednak nie wiedziała jeszcze, że stan chłopca pogorszy się na tyle, że konieczna będzie kolejna operacja. Pięciolatek większość czasu spędza w domu, a pani Joanna stara się go uczyć czytać, pisać, liczyć itp.

Dużo pomaga mu też starszy brat, Marcin. Drugi z człopców ma 8 lat i też od początku nie miał lekko. Urodził się jako wcześniak z niedotlenieniem mózgu, w związku z czym konieczna była rehabilitacja ruchowa i rozwojowa. Na szczęście teraz nie ma większych problemów ze zdrowiem.

Los małego Szymka wzruszył mieszkańców gminy. Trener starszego z chłopców zainicjował dla Szymka zbiórkę pieniędzy, która rozpoczęła się już we wrześniu i potrwa do 23 grudnia. W minioną niedzielę w Gorzkowicach odbył się przegląd rękodzieła i kuchni regionalnej przygotowany przez pięć lokalnych stowarzyszeń. - Podczas imprezy udało się zebrać ponad 4,6 tys. zł, a od września w sumie już ok. 10 tys. zł - mówi Gabriela Krupa z urzędu gminy.

Zbiórka dla Szymka z Gorzkowic
Pieniądze można też wpłacać na konto na nr 02102039160000010202467249 z dopiskiem „Pomoc dla Szymona”. Dane do przelewu Szymon Szymczyk Joanna Szymczyk 97-350 Gorzkowice woj. łódzkie.

Można także odpisać 1% podatku dla chłopca, który jest podopiecznym Fundacji Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej. Wystarczy wpisać KRS 0000266644 z dopiskiem ZC 6888 Szymon Szymczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zbiórka dla Szymka z Gorzkowic. Cała gmina chce pomóc chłopcu - Piotrków Trybunalski Nasze Miasto

Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto