Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci przybywa, miejsc w przedszkolach brakuje

Ewa Drzazga, Karolina Wojna
Agnieszka i Artur Morawiec zapewniają, że Ala będzie mieć rodzeństwo
Agnieszka i Artur Morawiec zapewniają, że Ala będzie mieć rodzeństwo fot. Dariusz Śmigielski
Kryzys, migracje, stawianie na karierę? Jak wytłumaczyć fakt, że w Piotrkowie rodzi się dzieci coraz mniej, a w Bełchatowie maluchów z roku na rok przybywa?

A może, gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze? Bo choć młodzi rodzice z Bełchatowa podkreślają, że cieszą się, że tu właśnie będą wychowywać swoje dzieci, to przecież powtarzają, że liczyć potrafią. I nim zdecydują się na kolejną pociechę, sprawdzą, czy ich na nią stać.

Agnieszka i Artur Morawiec to dzieci z tzw. pierwszej fali bełchatowskiego wyżu. Mówią, że z życia są zadowoleni. Mają pracę, mieszkanie, zdrową córeczkę. Za rok chcą zacząć budować dom. A potem pomyślą o kolejnym dziecku, bo rodzinny model 2+1 to nie dla nich.

- Oboje mieliśmy rodzeństwo, więc wiemy, ile to znaczy - mówi Artur Morawiec. - Nie chcemy, by Ala była sama.

Dziewczynka ma rok i 9 miesięcy. Kiedy doczeka się brata lub siostry?

- Może w przyszłym roku uda się nam ruszyć z budową domu, chcielibyśmy skończyć go szybko - mówi Agnieszka Morawiec. - Wtedy będzie czas na drugie dziecko. Ale gdyby, odpukać, okazało się, że budowa będzie się przeciągać, to nie będziemy decyzji o drugim dziecku odkładać w nieskończoność.

Takich par jak Agnieszka i Artur w Bełchatowie przybywa. Pokolenie trzydziestolatków coraz częściej decyduje się na więcej niż jedno dziecko. I może dlatego w bełchatowskim szpitalu z roku na rok rodzi się coraz więcej dzieci. W 2010 roku było ich 1.360, w 2009 - 1.071 (ale przez dwa miesiące na porodówce trwał remont), w 2008 urodzeń odnotowano 1.342. Od 2005 roku na świat przychodzi nieco więcej chłopców niż dziewcząt.

W Piotrkowie, mimo, że w szpitalach położne nie narzekają na brak pracy, w ubiegłym roku urodziło się "tylko" 760 dzieci. Tylko, bo jeśli porównać tę liczbę z danymi z lat ubiegłych, to okaże się, że w 2010 roku piotrkowian urodziło się mniej niż przez cztery wcześniejsze lata. Wtedy liczba maluchów systematycznie rosła. Socjologowie podkreślają, że to zjawisko da się wytłumaczyć, choć jeszcze nie pora bić na alarm.

- Na podstawie jednorocznego załamania nie można wyciągać wniosków, że to stały trend - zauważa Kamila Jakubczak-Krawczyńska, socjolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.

Wśród powodów, jakie mogły przyczynić się do spadku urodzeń w 2010, Jakubczak-Krawczyńska, wymienia kryzys gospodarczy, który mógł w minionym roku ochłodzić zapędy niektórych par i przesunąć ich plany na lepsze czasy.

- Trzeba wziąć pod uwagę także migracje, bo z danych wynika, że piotrkowian ubywa w tempie może nie galopującym, ale dużym - dodaje podkreślając, że z miasta uciekają głównie ludzie po studiach, czyli wykształceni i w wieku produkcyjnym.

W Bełchatowie do czynienia mają z innym trendem.

- Musiałabym sprawdzić to dokładniej w archiwach, ale mam wrażenie, że przybywa nam matek, które rodzą już swoje kolejne dziecko - mówi Małgorzata Birżanowska, przełożona położnych w bełchatowskim szpitalu. O tym samym mówią też w żłobku czy w przedszkolach.

- Sporo jest jedynaków - mówi Urszula Dudek-Nitecka, dyrektor Przedszkola nr 1. - Ale coraz częściej widzę mamy trzylatków, które spodziewają się kolejnego dziecka.

Małgorzata Birżanowska dzieli się jeszcze inną obserwacją. - Oczywiście, w przeważającej mierze rodzą teraz mamy z roczników tzw. wyżu - mówi. - Ale sporo jest przypadków, gdy kobiety dany czas na poród wybierają świadomie, dopiero po zakończeniu studiów i zapewnieniu sobie pracy. Cóż, takie czasy...

O tym samym mówi Kamila Jakubczak-Krawczyńska. Podkreśla, że przeciętna polska mama swoje pierwsze dziecko rodzi w wieku 28 lat. Na tle Europy Polki są jednymi z młodszych matek, ale już w porównaniu z własnymi mamami, granica mocno się przesunęła.

- Dziś najpierw trzeba skończyć studia, a jak już ktoś ma tego mgr, to nie po to, żeby siedzieć w pieluchach - Jakubczak-Krawczyńska tłumaczy, jak działa ten mechanizm. - Teraz pary najpierw chcą osiągnąć stabilizację i stworzyć warunki do posiadania dzieci.

Teorię potwierdza praktyka. Tak przynajmniej jest w przypadku Marty Dudek z Piotrkowa, mamy 7-tygodniowego Adasia. Urodzony na początku grudnia chłopczyk to dziecko miłości, zaplanowane przez rodziców. Marta urodziła go "w statystycznym" wieku 28 lat. Najpierw skończyła studia i znalazła pracę.

- Wszystko było po kolei, jak trzeba - śmieje się pani Marta, szczęśliwa choć nieco zmęczona i zestresowana młoda mama. Do Piotrkowa przyjechała z Łowicza, ale to tu chce wychowywać syna, a w przyszłości i więcej dzieci.

Z kolei Agnieszka Marszewska z Bełchatowa, mama 5-miesięcznej Jagody podkreśla, że chciałaby, by jej córka miała rodzeństwo. Ale pomyśli o tym dopiero wtedy, gdy ustabilizuje się jej sytuacja zawodowa. - W połowie lutego wracam już do pracy, nie chcę ryzykować, że przez przedłużenie nieobecności, mogłabym stracić posadę - mówi młoda mama. - Jagodą będą się na zmianę opiekowały babcie oraz kuzynka.

Dudkowie w Piotrkowie kupili mieszkanie. Miasto jawi im się jako przyjazne rodzinie i wychowywaniu dziecka.

- O żłobku i przedszkolu nie myślę na razie, ale mam nadzieję, że nie będzie problemu, na razie mamy pomoc babci, w zasadzie prababci - dodaje Marta Dudek.

Nadzieją na wzrost urodzeń w Piotrkowie są mamy, takie jak Małgorzata Wiatr, od tygodnia mama Wojtusia, od 6 lat Gabrysia, a od 9 - Tobiasza. - Jestem jedynaczką, ale zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć jednego dziecka, myślałam o trzech, choć ta ostatnia decyzja ...podjęła się sama - żartuje pani Małgorzata. O sobie i o mężu, który ma siedmioro rodzeństwa, mówi "dinozaury". - Dziś model rodziny to góra dwoje dzieci - przyznaje, ale nie ukrywa radości z nowonarodzonego syna.

W Bełchatowie wiele jest rodzin, które na kolejne dziecko zdecydowałyby się, gdyby je było na to stać. Bo choć utarło się, że o pracę łatwiej tu niż np. w Piotrkowie, to aż tak dobrze, by się za kieszeń nie trzymać , nie jest.

- Skromnie licząc utrzymanie dziecka kosztuje ponad tysiąc złotych miesięcznie - wylicza Krzysztof. Jego córka niedawno skończyła rok.

- Paczka pieluch to 50 zł. Na miesiąc potrzebne są dwie. Gotowy obiadek w słoiczku -ponad 4 zł i nie wystarcza na jeden posiłek. Mleko to 20 zł za puszkę, starcza na 3-4 dni, deser - 3 zł opakowanie.

No i opiekunka. Stawka za godzinę to nawet 6-7 zł.

- Dochodzi do tego, że rodzice się licytują - mówi Krzysztof. - Naszą opiekunkę ktoś chciał podkupić oferując jej wyższą stawkę. Musieliśmy też podbić naszą ofertę, żeby ją zatrzymać.

Agnieszka Morawiec mówi, że nianię dla Ali "wypożyczyli" od znajomych, których dziecko właśnie szło do przedszkola. Gdyby nie to, mieliby ogromne kłopoty.

- U nas na szczęście mogą pomagać babcie - mówi Wojciech Raś, tata Kuby, Małgosi i Michała. Najmłodszy z gromadki ma 2,5 roku. - Moim zdaniem w Bełchatowie rodzicom nie żyje się źle. Ale przesadnych powodów do entuzjazmu nie ma. Choćby przez to, jak trudno dostać miejsce w żłobku czy przedszkolu.

Miejski żłobek jest jeden. Miejsc 70. Chętnych w zeszłym roku ponad 100. Z przedszkolami historia podobna. "Pod Topolą" w zeszłym roku miejsc było nieco ponad 150. Chętnych dwa razy tyle. Choć nabór na ten rok rozpocznie się dopiero w kwietniu, rodzice już chodzą i dopytują o miejsca. Czy wobec tego, że dzieci ciągle przybywa, przedszkola w końcu nie pękną w szwach?

- Sytuacja powinna się rozładować w 2012 roku, gdy dzieci 5 i 6 letnie przeniosą się do szkół - mówi Mirosława Grzybek, dyrektor Przedszkola nr 5. - Wtedy w przedszkolach zwolni się miejsce dla młodszych grup.

W Piotrkowie historia jest podobna. Co roku do 13 miejskich placówek chętnych jest więcej niż miejsc. Kolejki rosną do żłobka, w mieście jedynego. O przyszłości, choć znacznie odleglejszej, myślą też władze Piotrkowa. Pod koniec ubiegłego roku przeprowadzały symulację dotyczącą rozwoju miasta. Jak wynika z opracowania nadchodzące ćwierćwiecze ma przynieść duże zmiany w południowo-wschodniej części Piotrkowa, gdzie liczba mieszkańców ma wzrosnąć o ok. 5 tys. Stąd w bliższych planach magistratu jest opracowanie planu rozwoju przestrzennego dla tych terenów, gdzie mają wyrosnąć m.in. nowy żłobek, przedszkole, szkoła, świetlica osiedlowa czy tereny rekreacyjne. W krótszej perspektywie budowy nowego przedszkola miasto nie planuje.

- Z naszych prognoz na trzy lata wynika, że nie będzie takiej konieczności - mówi Jarosław Bąkowicz z zespołu prasowego magistratu.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto