MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Królewskie piwo z Piotrkowa

Paweł Reising
Fotografie browaru Franciszka Bralińskiego z początku XX wieku. Zdjęcia były ilustracją artykułu jednej z wydawanych wówczas gazet
Fotografie browaru Franciszka Bralińskiego z początku XX wieku. Zdjęcia były ilustracją artykułu jednej z wydawanych wówczas gazet Reprodukcja Dariusz Śmigielski
W czerwcu 1944 roku, na skutek represji niemieckich i ogromnego domiaru finansowego zmarł Franciszek Brauliński. Był właścicielem słynnego browaru, który jako ostatni nieprzerwanie kultywował kilkuwiekowe tradycje piotrkowskiego piwowarstwa. Natomiast już w lutym 1945 nowe władze nakazały utworzenie w browarze Komitetu Fabrycznego. Był to początek nacjonalizacji zakładu i jego likwidacji.

Także w okresie stalinowskim piotrkowski pałacyk Psarskich odebrano prawowitym właścicielom. Piękny zabytek z roku na rok niszczał. Jednak w związku z Centralnymi Dożynkami 1979 roku władze miasta nadrabiając wieloletnie zaległości zdecydowały się na szybkie działania, mające poprawić estetykę miejskich budynków. Wykonano kosztowną dokumentację, która dowodziła, że remont pałacyku jest jak najbardziej wskazany. Jednak niespodziewanie w 1982 roku pałacyk w ciągu kilku dni zburzono. Lokalne media zupełnie nie zauważyły tej rozbiórki.
- To był skandal! - mówił oburzony historyk Kazimierz Głowacki - Nie rozumiem, jak można było zniszczyć taki zabytek. 
Jako powód podano budowę trasy W-Z.

Miejsce po pałacyku znalazło się pośrodku ronda, nazwanego 20 lat później rondem im. Edwarda Gierka, a obecnie rondem Sulejowskim. Z tą nagłą rozbiórką związany jest inny skandal - nie wykonano badań archeologicznych terenu, a miejsce było wyjątkowe. Tu stał przecież "zameczek myśliwski" króla Zygmunta Augusta!
 Rodzina Psarskich zakupiła ten teren od władz miasta około 1868 roku.

Wybitny nauczyciel i historyk Roman Plenkiewicz w 1870 roku, opisując nowo zbudowany pałacyk Psarskich, stwierdził:
- Jeszcze dziś dają się tu widzieć ślady jego fundamentów i piwnic. W pobliżu niego wznosiły się wille możniejszych panów, przyjeżdżających na sejmy.


Zameczek myśliwski Zygmunta Augusta był budowlą z modrzewiowego drewna, zbudowaną na kamiennej podmurówce. Wbrew nazwie nie był mały. Właściwsza nazwa byłaby - letni dwór. Wiemy, że sama stajnia mogła przyjąć trzysta koni. 
Wielkie musiały być również piwnice, skoro pod miejskimi kamienicami spotkać można do tej pory piwnice o powierzchni ponad stu m kw. i o wysokości dochodzącej do czterech metrów, więc u króla nie mogły być one mniejsze. 


Słowo "piwnica", jak nazwa wskazuje, to miejsce przechowywania piwa. Pomieszczenie powinno być umieszczone pod ziemią, aby zapewnić tym sposobem optymalną temperaturę przechowywania napoju. A król Zygmunt August był wielkim miłośnikiem piwa. Ze wszystkich jego gatunków najbardziej cenił piwo piotrkowskie i proszowskie. Nawet będąc w Wilnie władca do obiadu pijał piwo z Piotrkowa. 
Polscy królowie mieli specjalnego urzędnika odpowiedzialnego za zaopatrzenie piwnic. Nosił on tytuł piwniczego. Na Litwie piwnicą królewską zarządzał podczaszy nadworny, lecz wyższą godnością tytularną był w Koronie piwniczy królewski. U Zygmunta Augusta tę funkcję sprawował Stefan Wieszeniewicz.


Piotrkowski dwór stał w miejscu zwanym Ogrodami Królewskimi. Tutaj królowa Bona w trosce o zdrowie ukochanego syna uprawiała sprowadzone ze słonecznych Włoch warzywa. Tutaj też pływała łódką po Strawie. Właściwie w tym miejscu zaczynał się malowniczy staw Bugajski. Otoczony był on pięknym, starym lasem, który w czasach pogańskich uznawano za miejsce pobytu bogów. Stąd nazwa bugaj, czyli boga gaj.


W czasach przedchrześcijańskich, kilkaset metrów stąd na południe znajdowało się miejsce pogańskiego kultu. (Obecnie jest tam kościółek na Krakówce). Prawdopodobnie do magicznych obrzędów używano napoju z chmielu. Ale tuż obok przebiegała droga, którą w XII wieku jeżdżono z Piotrkowa do klasztorów w Witowie i Sulejowie. Trasa omijała stary las, czyli bugaj. Stąd też wieś powstałą za lasem nazwano Zalesicami. A warto wiedzieć, że w klasztorach cystersów i norbertanów warzono napój bardzo bliski współczesnemu piwu. Można przypuszczać, że z Sulejowa lub Witowa po raz pierwszy piwo przywieziono do Piotrkowa.


Jednak początki prawdziwego piotrkowskiego piwowarstwa sięgają 1404 roku. Wówczas król Władysław Jagiełło przebywając na zamku w Inowłodzu nadał dla wsi Piotrków prawa miejskie. Tym samym zaczęło obowiązywać prawo magdeburskie, pozwalające utworzyć samorząd i nadające pewne prawa. Najważniejszym przywilejem było prawo propinacji. Służyło ono wyłącznie mieszkańcom-chrześcijanom, którzy mogli bez żadnych opłat wytwarzać i sprzedawać wszelkie trunki krajowe. Poza tym nikomu nie wolno było takowych trunków do miasta przywozić. 
Prawo propinacji przyczyniło się do powstania grupy piwowarów, którzy kilkadziesiąt lat później założyli cech. Zadaniem cechu była troska o najwyższą jakość wyrobów, lecz także walka z konkurencją.
W XV wieku browary były zakładami rodzinnymi, gdzie tradycje przenoszono z pokolenia na pokolenie.

Piotrków oprócz różnych podatków miał obowiązek przekazywania 12 beczek piwa dla starosty grodowego. 
W drugiej połowie XIX wieku badacz tutejszych dziejów Roman Plenkiewicz twierdził, że, "piotrkowskie cechy, mimo przeciwnych im statutów i konstytucyj, posiadały zadziwiającą ilość pergaminów warunkujących ich byt i swobody". Konkurencją dla piotrkowskich piwowarów byli zjeżdżający na tutejsze targi kupcy węgierscy, włoscy, ormiańscy i greccy. Niektórzy z nich nawet osiedlali się w trybunalskim grodzie. 


Francuski podróżnik w XVII wieku wspominał: "Polacy podczas obiadu piją tylko piwo, w ogromnych szklanicach, kładąc w nie grzanki z chleba polane oliwą." 
Natomiast mieszkający w nieodległej od Piotrkowa Rzeczycy ksiądz Kitowicz pisał: "Piwa dawano do stołu, ile kto chciał, (…) Dla dworzan dawano piwo do ich stancjów po jednemu i po dwa garnce na dzień. To służalcy dworzan za odgłosem dzwonka od piwniczego odbierali. Taki regulament piwa miał miejsce tylko u wielkich dworów. Pomniejsi pankowie i szlachta trapili piwo w kompanii gościa i dworskiego od obiadu do wieczerzy, do poduszki. Pracowite i skrzętne polskie gosposie w każdym domu przygotowywały wyśmienite, jasne, lekkie, szumiące piwo "szlacheckie".

Upadek polskiej państwowości przyczynił się również do upadku browarnictwa w Piotrkowie. Sytuacja poprawiła się w drugiej połowie XIX wieku, gdy miasto stało się stolicą guberni. Wtedy do największego znaczenia doszedł browar Spahna, zwany od końca XIX wieku browarem Franciszka Braulińskiego.
 Dynamiczny rozwój przemysłu piwnego w Piotrkowie przypada na początek XX wieku. Wtedy browar Franciszka Braulińskiego stał się jednym z najlepszych na ziemiach polskich. Produkował trzy gatunki piwa - pilznieńskie jasne, kulmbachskie i bawarskie.

W 1905 roku browar zdobył złoty medal na wszechświatowej wystawie w Londynie, a kilka lat później na wystawie krajowej w Częstochowie. Brauliński miał składy handlowe m.in. w Tomaszowie Mazowieckim, Radomsku i Częstochowie. 
W gazecie z początku XX wieku tak pisano: ,,Powodzenie swoje browar piotrkowski zawdzięcza nie reklamie, której dotąd nie używał, lecz temu, że właściciel jego stara się zawsze mieć wyspecjalizowanych w swym zawodzie majstrów, że nie goniąc za wielkim zarobkiem, do wyrobów swoich sprowadza materyały pierwszorzędnej wartości, a nie używa szkodliwych dla zdrowia ingredyencyi."

od 7 lat
Wideo

Temat aborcji wraca do Sejmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto