18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mało nas w miastach i będzie coraz mniej

Aleksandra Tyczyńska, Grzegorz Maliszewski
Iwona Patek ze swoim drugim dzieckiem - synkiem Marcelem
Iwona Patek ze swoim drugim dzieckiem - synkiem Marcelem Dariusz Śmigielski
Nasze miasta tracą na atrakcyjności. Piotrków się starzeje i na tę tendencję, utrzymującą się od kilku lat, coraz większy wpływ ma dramatycznie ujemny przyrost naturalny. Mieszkańców w zastraszającym tempie traci Bełchatów i nie dlatego, że rodzi się mniej dzieci. Czy to się da zatrzymać?

Nowe drogi, mieszkania, galerie handlowo-rozrywkowe, niższa, niż w województwie stopa bezrobocia - nie można powiedzieć, że Piotrków i Bełchatów się nie rozwijają. Dlaczego więc jest nas coraz mniej?

Sebastian Pietrzak, fotograf i grafik komputerowy, który na co dzień tworzy aplikacje i gry na popularne iPhone'y oraz iPady, wychował się w Bełchatowie, ale w ubiegłym roku zdecydował się na przeprowadzkę do Wrocławia. Dziś tego nie żałuje.
- Chciałem zmienić środowisko, w większym mieście łatwo poznać osoby o podobnych zainteresowaniach, osoby dynamiczne, nastawione na rozwój, motywujące nas do działania - mówi Sebastian Pietrzak.

Jego zdaniem, w jego rodzinnym mieście mało się dzieje, lokale i puby można policzyć na palcach jednej ręki.
- A Wrocław? Tutaj jest ponad setka miejsc, gdzie można pójść, kluby muzyczne, teatry, wciąż coś się dzieje - dodaje.

W ciągu ostatniej dekady w Bełchatowie liczba mieszkańców zmniejszyła się o blisko 4 tysiące - z 65,1 tys. do 61,2 tys. W ubiegłym roku na tysiąc bełchatowian wyprowadziło się blisko 10 osób. I główną przyczyną jest właśnie migracja, szczególnie młodych ludzi, którzy wyjeżdżając do większego miasta na studia lub w poszukiwaniu pracy, do Bełchatowa już nie wracają. Dla nich większe miasto, to większe możliwości i szansa kariery.

Asia Janicka studiuje teraz stomatologię na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie, ale po studiach powrotu raczej nie planuje.
- Chciałabym wrócić ze względu na rodzinę i uroki życia w niedużym mieście, ale na pewno w Warszawie będę miała więcej możliwości, jeśli chodzi o pracę, no i wyższe zarobki, dlatego raczej zostanę - mówi Asia Janicka.

Tak też było w przypadku młodszej siostry Iwony Patek z Piotrkowa. W Częstochowie skończyła studia, znalazła pracę, wyszła za mąż.
- Nie zamierza wracać, mimo, że mamy tu jeszcze sporo rodziny, choć wielu wyjechało za granicę - mówi pani Iwona, która kilka dni temu urodziła swoje drugie dziecko, synka Marcela.
- Córeczka przyszła na świat rok temu i decyzja o posiadaniu dziecka nie była łatwa, bo nawet jeśli dwoje pracuje, tak, jak w moim i mojego narzeczonego przypadku, to trudno się utrzymać - mówi Iwona Patek i ze śmiechem dodaje, że jednak po trzydziestce czegoś już w życiu zaczęło brakować i przyszedł już najwyższy czas.

W Piotrkowie wprawdzie stopa bezrobocia jest niska, bliska nawet uważanego za najbogatsze, województwa mazowieckiego, to jednak wysokość pensji i koszty utrzymania nijak się mają w tym porównaniu. Przysłowiowe 1500 zł na rękę w Piotrkowie jest powtarzane niczym mantra.
- Mąż już od ponad czterech lat pracuje w Holandii, widujemy się raz na parę miesięcy - mówi piotrkowianka, pani Aleksandra (nazwisko do wiad. red.). - Ja skończyłam dyplomację służb zagranicznych na dobrej uczelni, ale w Piotrkowie takie wykształcenie nie ma znaczenia. Można załapać się na parę miesięcy na staż, na jakąś umowę tymczasową za głodową pensję. Gdyby nie praca męża, nie bylibyśmy w stanie utrzymać dwójki małych dzieci.

Pani Aleksandra dodaje, że zastanawiają się z mężem nad przeniesieniem specjalistycznej działalności budowlanej, którą prowadzi w Holandii, do Polski, ale nie do Piotrkowa.
- Trzeba brać pod uwagę zapotrzebowanie rynku, wysokość podatków, dlatego Piotrków odpada - dodaje piotrkowianka.

Z danych statystycznych za ostatnie pięć lat wynika, że najwięcej mieszkańców trybunalskiego grodu wyprowadziło się w 2007 roku, bo aż ponad tysiąc, głównie na wieś i do innych miast, najmniej za granicę. W minionym roku było to już "tylko" 775 osób, także w większości na wieś i do innych miast. Liczba mieszkańców w ciągu pięciu ostatnich lat spadła o ponad 2,2 tysiąca osób - z 79.599 do 77.336 w ubiegłym roku....

Czytaj dalej na następnej stronie...
Co jednak jest charakterystyczne dla Piotrkowa, z roku na rok spada liczba urodzeń. Więc chociaż liczba zgonów rocznie jest podobna (ponad 800), to o ile do 2008 roku Piotrków miał dodatni przyrost naturalny, to już od 2009 r., kiedy urodziło się 760 dzieci, notuje się coraz większy minus. I choć w ubiegłym roku zawarto więcej małżeństw (726) niż w 2010 r. (682), to liczba urodzeń spadła do 667. Tym samym ujemny przyrost naturalny wzrósł z minus 30 w 2009 r. do minus 149 w 2011 r.
W Bełchatowie w przeciwieństwie do Piotrkowa przyrost naturalny od kilkunastu lat utrzymuje się na dodatnim, wysokim poziomie. W ubiegłym roku wyniósł on 265. W górniczo-energetycznym mieście w 2011 r. urodziło się w sumie aż 637, a zmarło 372 osób.

Więcej niż na początku tego wieku w Bełchatowie zawiera się też małżeństw. Dziesięć lat temu było to niewiele ponad pół tysiąca. W ubiegłym roku zawarto 691 małżeństw, w 2010 - 739, a w 2009 - 752.

Marta Krawczyk, bełchatowianka, która studiowała w Krakowie aktorstwo i wokalistykę, wróciła do swojego rodzinnego miasta. W Miejskim Centrum Kultury jest instruktorem teatru i śpiewu. Przekazuje to, czego nauczyła się przez lata w Krakowie. Z Bełchatowa też dojeżdża, aby grać w teatrach w Gliwicach czy Słupsku.
- Bełchatów leży w centrum i stąd mam wszędzie blisko. Poza tym... lubię to miasto. Tutaj mam rodzinę, przyjaciół - mówi Marta Krawczyk. - Praca z młodymi ludźmi sprawia mi tutaj też coraz większą radość. Czuję się, że spełniam się w tym.Uważam, że Bełchatów też jest miejscem, w którym można się realizować i robić ciekawe rzeczy - dodaje.

Spadek liczby mieszkańców Bełchatowa podyktowany może być też coraz powszechniejszym zjawiskiem przeprowadzek na wieś. Taką drogę wybrał Jarosław Borowiec, który wraz z żoną Kasią i dwójką dzieci, przeprowadził się w okolice Dobrzelowa. W ciągu roku sam wybudował dom, a teraz, jak mówi, cieszy się urokami życia poza miastem.
- Jeśli miałem wybierać pomiędzy mieszkaniem w bloku, a budową domu, to naprawdę jeśli ktoś już ma działkę, to budowa domu wcale nie jest droższa - mówi Jarosław Borowiec. - Jestem osobą, która lubi żyć na przestrzeni, lubię wykonywać prace koło domu. Dlatego dla mnie życie poza miastem jest o wiele spokojniejsze, z dala od gwaru miejskiego, a blisko przyrody.

Elżbieta Jarszak, koordynator zespołu rzecznika prasowego prezydenta Piotrkowa, zauważa, że ujemny przyrost naturalny jest problemem ogólnopolskim i Piotrków nie wyróżnia się tutaj specjalnie na tle innych miast. Podkreśla także, że wyprowadzki na obrzeża miasta, czy wręcz na wieś, to także wśród piotrkowian powszechna forma ucieczki od "miejskiego zgiełku".
- Demografowie już w ubiegłym roku bili na alarm, wskazując jako źródło ujemnego przyrostu naturalnego kryzys gospodarczy, pogorszenie sytuacji na rynku pracy, zawirowania w gospodarce, brak udogodnień i rozwiązań prorodzinnych - mówi Elżbieta Jarszak. - Podobnie jest z procesem migracji, który już nawet nie tyle jest ogólnopolski, co europejski. Odpływ mieszkańców miasta na przedmieścia i na wieś, gdzie budują domy, wynika z kolei z bogacenia się części społeczeństwa. Ale te osoby najczęściej nadal pracują w miastach.

Jarszak dodaje, że nie ma recepty na zatrzymanie ludzi w mieście.
- Oferujemy świetną bazę przedszkoli i szkół, polepszamy bazę sportową, edukacyjną i rekreacyjną z nadzieją że jednak może część osób kupi mieszkanie bądź działkę na obrzeżach, ale w granicach administracyjnych miasta- dodaje pani rzecznik.

O ile jednak starzenie się populacji Piotrkowa (w ciągu pięciu lat o blisko tysiąc ubyło piotrkowian w wieku produkcyjnym, a o prawie dwa tysiące przybyło w wieku poprodukcyjnym) przebiega w raczej naturalnym i stopniowym procesie, o tyle w Bełchatowie może mieć dramatyczny przebieg. Teraz liczba mieszkańców w wieku poprodukcyjnym wynosi blisko 6 tys., a to jest o ponad 2 tys. więcej niż jeszcze 10 lat temu. A będzie gorzej.

Demograf dr Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego tłumaczy, że Bełchatów na tle innych miast województwa jest relatywnie młodym miastem, co zawdzięcza temu, że powstawał w latach 70. i 80. Jednak, jak podkreśla, to będzie się mścić.
- W Bełchatów silniej niż w inne miasta uderzy fala starzenia się. Mieszkańcy w wieku 25 i 30 lat, którzy sprowadzili się tutaj w czasie, gdy miasto powstawało wraz z kopalnią i elektrownią, zaczną w naturalny sposób osiągać wiek 60-65 lat. Wówczas na terenie Bełchatowa odsetek osób starszych bardzo szybko zacznie się podnosić - mówi dr Piotr Szukalski. - To jest zjawisko typowe dla miast, które przeżyły w krótkim czasie dynamiczny rozwój i gwałtowny przyrost ludności.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto