Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marian Król pseudonim "Szczerba": Samotny partyzant w mieście

Karolina Wojna
Jacek Jażdż:  ,,Szczerba" był partyzantem z lasu i to go chyba zgubiło
Jacek Jażdż: ,,Szczerba" był partyzantem z lasu i to go chyba zgubiło Dariusz Śmigielski
Kanonada trwała od dwóch do czterech godzin. Odbijający się od miejskich murów huk hitlerowskich pistoletów mieszał się z pojedynczymi syrenami karetek. Ostatni wystrzał przyniósł złowrogą ciszę, a dla atakujących Niemców poczucie ulgi i zwycięstwa.

Marian Król pseudonim "Szczerba": Samotny partyzant w mieście

Według jednych źródeł to był 14 lub 15 lutego, według innych, w tym m.in. pamiątkowej tablicy na kamienicy przy ul. Sienkiewicza 3 w Piotrkowie, 24 lutego. Według jednych relacji samotna walka polskiego partyzanta trwała od godz. 11 do 18, według innych od 16 do 20. Według większości opisów wydarzeń tego popołudnia, partyzant bronił się do ostatniej kuli i kropli krwi. Według innej wersji, niespisanej na papierze, ostatni granat lub nabój ze swojej parabelli miał zostawić dla siebie.

Jedno jest pewne i znajduje odbicie praktycznie w każdym opisie dramatycznych wydarzeń, które w zimowy dzień 1944 roku rozegrały się przy Sienkiewicza 3. Marian Król, kapral o pseudonimie "Szczerba", był jednym z odważniejszych partyzantów, jakich wydała ziemia piotrkowska i poległ "śmiercią bohatera" po samotnej walce.

- Był partyzantem z lasu, który trafił do miasta - mówi Jacek Jażdż z Archiwum Państwowego w Piotrkowie, który specjalizuje się w historii partyzantów. - To go chyba zgubiło...

Najbardziej bojowy, bitny, ze względu na celne oko i pewną rękę prawdopodobnie jesienią 1943 został wyznaczany do likwidacji "najbardziej krwiożerczych Niemców" w Piotrkowie. Wcześniej brał udział w kilku brawurowych akcjach oddziału partyzanckiego "Trojan" (później OP "Wicher") w podpiotrkowskich lasach, a w potyczce z hitlerowcami pod Aleksandrowem, to dzięki jego szybkiej reakcji, oddział atak przetrwał niemal bez strat. - Niczego się nie bał - wspomina 94-letni dziś Marian Król, cioteczny brat "Szczerby".

Pochodzili z dwóch sąsiednich wiosek, dzieliły ich dwa lata - Szczerba urodził się w 1918, Marian Król dwa lata później. Oprócz więzów krwi, łączyło imię i nazwisko oraz walka z okupantem.

- On był w oddziałach, ja we wsi - dodaje Marian Król, który wtedy stał na czatach pilnując bezpieczeństwa partyzantów. Pochodził z Władysławowa. "Szczerba" z kolei pochodził z położonej niemal po sąsiedzku Sieczki. Z rodzinnego gospodarstwa oprócz rodziców żyło sześciu synów i dwie córki. ,,Szczerba" był najstarszy. Tadeusz Król, który obecnie mieszka w województwie dolnośląskim, najmłodszy.

Jak dziś wspomina, rodzina była zżyta, a najstarszy brat odwiedzał dom rodziców tak często, jak tylko mógł.

- Dlaczego ,,Szczerba"? Nie wiem, może od miecza Szczerbca...? - Tadeusz Król nie zaprzecza, że 15 lat różnicy między nimi było odczuwalne. Dzisiejszy obraz brata to zlepek własnych odległych wspomnień i zasłyszanych opowieści rodzinnych o losach ,,Szczerby".

Na pewno, jak zapamiętał, Marian był odważny i bitny nie tylko w potyczkach z Niemcami. Pamięta, że brat nieraz wdawał się w awantury cywilne.

- Na zabawie to mu nikt nie podskoczył - Marian Król na wspomnienie młodości swojej i kuzyna lekko się uśmiecha. - ,,Szczerba" był znany...

Znajomość aleksandrowskich lasów, ale i bojowość "Szczerby" uchroniły kilkunastoosobowy oddział partyzantów Mariana Tarkowskiego ,,Trojana", w którym służył, od klęski w starciu z niemiecką jednostką pacyfikacyjną. Do walki, o której wyniku przesądziła odwaga i niezłomność Polaków, doszło 13 sierpnia 1943 roku pod Aleksandrowem. OP "Trojan", do którego należał ,,Szczerba", stacjonował wtedy - w relacji kpr. Stanisława Kędzierskiego "Mściwego" - w zagrodzie gospodarzy Barańskich, po sąsiedztwie z gospodarstwem Dziemborów. Słabo uzbrojeni partyzanci czujnie spali, gdy usłyszeli nadjeżdżające od Jaksonka niemieckie silniki.

Dzisiejszy z trudem może sobie wyobrazić nocną ucieczkę przez gęsty las (do snu układali się "(...) przezornie bez ściągania butów"). Jeszcze trudniej zrozumieć decyzję ,,Trojana" o ataku na Niemców przez jedynie 9 partyzantów - ,,Szczerba" i Wacław Łaszewski "Słoń" na przepustkach odwiedzali wtedy rodzinną Sieczkę.

Walka na krzyżówce, nierówna i teoretycznie przegrana, okazała się zwycięska dla ,,Trojana". Ostrzeliwanym kolegom z odsieczą nieoczekiwanie przyszli ,,Szczerba" i ,,Słoń", których ściągnęły odgłosy zbliżającej się hitlerowskiej kolumny. Granaty i wystrzały z krótkiej broni zaskoczyły Niemców, którzy mogli odebrać je jako atak dużego oddziału. Miesiąc po akcji pod Aleksandrowem kpt Adam Trybus "Gaj", szef Kedywu Okręgu Łódź, nadał oddziałowi ,,Trojana" zaszczytną nazwę I plutonu 25 pp AK.

Trybusowi i Związkowi Bojowników o Wolność i Demokrację Marian i Tadeusz Królowie przypisują także powstanie nagrobka dla kuzyna i brata. Niewielki kamienny grób jest wśród mogił innych piotrkowian zabitych przez Niemców, w starszej części nowego cmentarza przy ul. Partyzantów. Zanim ciało partyzanta tu spoczęło, jak relacjonuje Tadeusz Król, ,,Szczerba", został pochowany we wspólnej mogile.

- Gdy zginął Marian, nasz ojciec był w więzieniu w Piotrkowie. Wtedy aresztowali za to, że ktoś pomagał partyzantom. - opowiada Tadeusz Król. Jak pamięta, po śmierci brata jego zwłoki w kostnicy Niemcy chcieli okazywać informując, że zabili jakiegoś bandytę. Ojca Królów o podstępie ostrzegli Polacy - strażnicy. Nie pożegnał się z najstarszym synem.

Paradoksalnie odwaga i brawura, dzięki którym ,,Szczerba" wychodził z opresji, przyczyniły się do jego tragicznej śmierci. Według ustnych podań, w ręce żandarmów miał głupio wpaść głośno komentując obwieszczenia na słupie przy ul. Sienkiewicza. Jego słowa miał usłyszeć volksdeutsche, który zainicjował pogoń za ,,Szczerbą".
Według wersji, jaką zna Tadeusz Król, brat słownie zadarł z Niemcami, którzy źle wypowiadali się o ofiarach publicznej egzekucji na cyklodromie przy ul. Budki (12 lutego 1944 r.).

- Ich było więcej, a on był sam, uciekał - wspomina.

Uciekinier wyposażony jedynie w zdobytą parabellę i jeden pistolet oraz granaty wpadł do drewnianego budynku na Sienkiewicza, gdzie niemal po sąsiedzku swoją siedzibę miało gestapo.Osaczony przez Niemców samotnie bronił się przez kilka godzin. W relacjach pojawia się straż pożarna, którą hitlerowcy mieli wykorzystać, aby dostać się na dach budynku. Marian zginął przeszyty serią podczas próby ucieczki z kamienicy. - Jak się spotykamy z braćmi, spieramy się o datę i czas. Mi się wydaje, że to trwało ze dwie godziny - mówi Tadeusz Król i pyta: - Czy to dziś ważne? Ważne, że był odważnym, bohaterskim partyzantem...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto