Kierowca busa odmówił zabrania psa
Do przykrej sytuacji, jaka zdaniem obrońców praw zwierząt nie powinna się wydarzyć, doszło na przystanku w Moszczenicy. Kierowca busa z firmy Transportowiec odmówił zabrania dwóch kobiet z psem. Powodem miało być uczulenie, brak kagańca, a tak w ogóle, to brak miejsca dla dużego i kudłatego stworzenia...
Katarzyna Kowara z Moszczenicy i jej mąż adoptowali Nera z piotrkowskiego schroniska. Niestety, niedawno zdiagnozowano u niego nowotwór, co dla kobiety oznacza konieczność jeżdżenia z nim na chemioterapię do weterynarza w Piotrkowie.
- Pierwszą chemioterapię Nero miał wyznaczoną na 17 marca. Mąż dzień wcześniej zadzwonił do Transportowca zapytać, czy nie będzie problemu z przewozem psa i powiedziano mu, że nie. Kiedy jednak z córką i Nerem chciałyśmy wsiąść do busa, kierowca stwierdził, że nas nie zabierze - opowiada pani Katarzyna. Dodaje, że kiedy dopytywała, w czym problem, usłyszała, że kierowca ma uczulenie na sierść.
- Zaproponowałam, że usiądziemy na końcu, ale zapowiedział, że jeśli wsiądziemy, on nawet nie ruszy z przystanku - mówi kobieta, która po takim ultimatum zdecydowała się wycofać i przełożyć wizytę.
Zdenerwowany mąż pani Katarzyny zadzwonił do Transportowca, by złożyć skargę na kierowcę, ale nic nie wskórał. Jak się jednak okazuje, prezes przeprowadził rozmowę z kierowcą i drugim, który był świadkiem. Ich relacje są zupełnie inne. Jak nam wstępnie przekazała księgowa, na uczulenie uskarżał się nie kierowca, a wracająca z pracy pielęgniarka (nota bene prof. Edward Zawisza, alergolog z 50-letnim stażem odnotował tylko 3 przypadki takiego uczulenia na sierść, by samo krótkotrwałe przebywanie w pomieszczeniu z alergenem powodowało objawy). Ponadto, jak nam wyjaśniła, nie było w busie miejsca dla tak dużego i kudłatego psa, który na dodatek ponoć nie miał kagańca.
- Nie mam powodu, by nie wierzyć kierowcom - podkreśla prezes Transportowca Michał Kleska. - Nie pobieramy opłat za przewóz zwierząt, ale to małe busy, więc nie ma problemu, jak na kolanach siedzi mały piesek, czy kot. Problem jest wtedy, kiedy do pełnego ludzi busa ma wejść jeszcze duży pies.
- Nero zawsze podróżuje w szelkach i kagańcu - podkreśla pani Katarzyna, która kilka dni temu przyjechała z Nerem busem innej firmy.
W związku z tym, że zdarzenie obrosło właściwie w trzy wersje przyczyn nie zabrania kobiet z psem, poprosiliśmy o komentarz Grażynę Fałek, prezes piotr-kowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Niestety, prawnie nie jest uregulowany przewóz zwierząt, przewoźnicy określają zasady i koszty w swoich regulaminach, ale i tak wiele zależy od człowieka i jego stosunku do zwierząt - mówi G. Fałek, ubolewając, że czasami właścicieli zwierząt spotykają nieprzyjemne sytuacje.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?