Sylwia Rossa z Uszczyna wie, jak bezinteresownie pomagać

Gdy sześć lat temu adoptowała kilkumiesięcznego szczeniaka ze schroniska, jeszcze nie wiedziała, że dzięki niemu wkrótce zacznie pomagać innym zwierzętom bez domu. Ares, bo takie imię nosi piesek, jest uroczym kundelkiem, którego ktoś bez skrupułów porzucił na stacji benzynowej. Znalazł dom w Uszczynie u Sylwii Rossy, która od trzech lat jest wolontariuszką w piotrkowskiej placówce. Kobieta pamięta czasy, gdy placówka funkcjonowała jeszcze przy ul. Glinianej.

- Kocham zwierzęta i bardzo chciałam im jakoś pomóc, dlatego zaczęłam przychodzić do schroniska - opowiada pani Sylwia. - Na początku wyprowadzałam psy na spacery, a kiedy trzeba było, jeździłam z nimi do weterynarza.

Z czasem pani Sylwia zaczęła brać na siebie coraz więcej obowiązków i przejęła funkcję koordynatorki wszelkich akcji organizowanych przez placówkę, m.in. zbiórek karmy dla zwierzaków w okresie przedświątecznym i protestu przeciwko trzymaniu psów na łańcuchach.

- To nie jest praca, to jest dla mnie przyjemność - mówi mieszkanka Uszczyna, która w weekendy i święta przyjeżdża do swoich podopiecznych. - Spędzam tam około trzech godzin, podczas których udaje mi się wyprowadzić na spacer od kilku do kilkunastu zwierzaków - dodaje.

Do mniej przyjemnych obowiązków zaliczyć można kontrole poadopcyjne, które mają zweryfikować, czy dany czworonóg wydany ze schroniska jest dobrze traktowany przez nowego właściciela. - Niestety zdarza się , że czasem musimy go odebrać z powrotem - mówi pani Sylwia.

Od lutego tego roku placówka (która znajduje się na Podolu) może jeszcze lepiej dbać o swoich podopiecznych dzięki profesjonalnemu gabinetowi weterynaryjnemu, wyposażonemu m.in. w stół do przeprowadzania operacji, specjalistyczne oświetlenie, kroplówki i lampę bakteriobójczą.

- Kiedyś trzeba było z każdym zwierzakiem jeździć do weterynarza, teraz mamy go pod ręką - mówi pani Sylwia, która rok temu adoptowała kolejnego czworonoga. Tym razem jest to suczka o wdzięcznym imieniu Fifi.
- Oprócz tego mam też papugi. Przyznaję, że już myślę o kolejnej adopcji, tym razem chciałabym dać dom jakiemuś kotkowi.

Pani Sylwia prowadzi od 2010 roku profil schroniska na Facebooku. Zamieszcza m.in. informacje o prowadzonych akcjach. - Jest też galeria zdjęć wszystkich zwierzaków, a nawet kącik "Już szczęśliwi", w którym pokazujemy fotografie czworonogów z ich nowymi właścicielami.

Jak twierdzi, zwierzaki ze schroniska potrzebują większej uwagi i zainteresowania. Jej pupile, gdy tylko wraca z pracy, robią wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę. - Muszę przyznać, że są bardzo rozpieszczone, pozwalam im nawet spać w łóżku - dodaje ze śmiechem. - Nigdy nie miałam z nimi problemu, są naprawdę kochane.

Pani Sylwia zachęca także do adopcji zwierząt, które jak każdy zasługują przecież na miłość, zwłaszcza jeśli wcześniej zostały skrzywdzone przez poprzednich właścicieli. Dzięki nam mogą znów poczuć się kochane.

Schronisko w Piotrkowie po raz kolejny rozpoczęło akcję " Wigilia dla zwierząt''
Dzięki puszkom z karmą zwierzęta będą miały zapewniony zapas nawet do Nowego Roku. Karmę mogą przekazywać osoby prywatne, szkoły i instytucje publiczne oraz prywatne. W ub. r. dzięki hojności mieszkańców udało się zebrać 1,5 tony jedzenia dla psów i kotów, którego starczyło aż do Nowego Roku. Jak będzie tym razem? Placówka mieści się pod adresem ul. Małopolska 3 - Podole. Więcej informacji pod numerem 44 732 59 49 lub 502 614 063.

Pieskie życie, czyli loteria fantowa
Miejski Ośrodek Kultury i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, oddział Piotrków Tryb. organizują zbiórkę fantów na loterię, która odbędzie się 13 grudnia podczas koncertu charytatywnego pt. ,,Pieskie życie''. Fanty należy przekazywać do schroniska dla zwierząt.