- To, co w zakładzie komunalnym zaczęło się dziać wokół mojej osoby, nękanie i zastraszanie, spowodowało gwałtowne pogorszenie się stanu mojego zdrowia - twierdzi Kozłowski. - Byłem na zwolnieniu lekarskim, ale mój lekarz zdecydował, że muszę położyć się do szpitala, by wykonać pilne badania.
W doniesieniu do prokuratury, które otrzymała także Państwowa Inspekcja Pracy, radny podnosi, że na jego szkodę działał zarówno Marek Krawczyński, miejski urzędnik, który z rady nadzorczej spółki oddelegowany został na stanowisko prezesa na dwa miesiące, jak i obecny prezes Sylwester Łopatowski. Krawczyński - jak opisuje Kozłowski - potrącił mu 15 proc. regulaminowej premii za styczeń i premię lutową w związku z "nieusprawiedliwionymi nieobecnościami w pracy" (radny podkreśla, że nieobecności spowodowane były sesją rady i przesłuchaniem w komendzie policji). Represje, jak wynika z zawiadomienia do prokuratury, na tym się nie skończyły. Prezes Łapatowski miał przenieść Kozłowskiego do innego pokoju, odebrać mu telefon służbowy, laptopa i dostęp do internetu, a na domiar złego prowadzić z nim rozmowy, które miały charakter przesłuchania.
"W pracy zapanowała wokół mnie atmosfera psychozy strachu" - pisze Kozłowski, który przyczyny tych działań upatruje w tym, że na początku lutego złożył doniesienie do prokuratury o podejrzeniu nieprawidłowości w spółce komunalnej. Miały one polegać m.in. na naruszeniu prawa przy powoływaniu organów spółki, zarówno rady nadzorczej, jak i zarządu na nową kadencję.
Kozłowski domaga się pociągnięcia byłego i obecnego prezesa spółki do odpowiedzialności z art. 218 kodeksu karnego ("kto wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy (...) złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika (...) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2).
Marek Krawczyński, pełnomocnik prezydenta ds. polityki socjalnej, już wcześniej odmówił odpowiadania na zarzuty radnego. Sylwester Łopatowski jest zdziwiony treścią doniesienia, podkreślając, że w reorganizacji pracy nie widzi nic, co nosiłoby znamiona prześladowania: - Pan Kozłowski został przeniesiony do pokoju piętro niżej, ale to duży pokój, jest biurko, telefon, nie odebrałem także laptopa, a jedynie poleciłem schować go na czas nieobecności pracownika, by nie zginął - mówi prezes Łopatowski.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?