Gdy uczeń opuszcza lekcje, ma obniżoną ocenę ze sprawowania. Gdy radny opuszcza sesję czy komisję, dostaje "po diecie". Co z radnym, który z sesji czy komisji po prostu "zwalnia się"? Ano nic, skoro listę podpisał, to formalnie w posiedzeniu uczestniczył, choćby tylko kilka lub kilkanaście minut.
- Nie jest tak źle - mówi Paweł Szcześniak, radny RiG, któremu zdarzają się takie zwolnienia i wcześniejsze wyjścia z sesji oraz komisji. Widzą to i komentują pozostali radni, bez względu na barwy. Praktyka nie znajduje aprobaty, choć wielu radnych przyznaje, że łączenie obowiązków zawodowych z pracą samorządowca łatwe nie jest.
Jak tłumaczy, zwalnianie się z komisji czy sesji często podyktowane jest innymi obowiązkami radnego. Jak podkreśla, zgodnie z zasadą, "liczy się jakość, a nie ilość", spraw ważnych nie opuszcza. - Nie powiedziałbym, że tylko ja szczególnie wychodzę - mówi radny. Poza tym, jak pyta ironicznie, czy samo siedzenie na sali niektórych radnych jest bardziej efektywne ...?
Na pewno, jak podkreśla Urszula Czubała, radna PO, jest bardziej fair nie tylko wobec wyborców, ale i wobec radnych. Formalnie - patrząc od grudnia 2010 do listopada 2011 - i ona, i Szcześniak nie mieli nieobecności. - Tylko, że ja jestem... bardziej zaangażowana - przyznaje Czubała, która widzi rozwiązanie na takie praktyki.
- Podczas posiedzeń rady nadzorczej spółdzielni, w której zasiadałam, w protokołach zaznaczano, kto o której wchodził i wychodził. Nie było potem różnic przy głosowaniu, że obecnych jest 9 osób, a głosów tylko 6 - mówi.
Pomysł przedstawiła kolegom na komisji, ale... - Pokiwali tylko głowami - dodaje.
- Jestem za. 5 minut spóźnienia to nie to samo co 5 minut obecności - mówi z kolei Adam Gaik, radny PiS, rekordzista pod względem nieobecności. W ciągu roku opuścił 16 posiedzeń komisji, co odbiło się na jego diecie - pobrał o 1.993 zł mniej. Powodem nieobecności jest praca zawodowa, ale Gaik podkreśla - tak jak Szcześniak - że ważnych spotkań pilnuje.
Marian Błaszczyński, przewodniczący rady, problem zna, ale już rozwiązania nie.
- Nie ma przepisu, który by określał czas pracy radnego - mówi deklarując, że zadziała, gdy dostanie sygnał, że "zwolnienia" dezorganizują pracę danej komisji. Na razie takiego sygnału nie miał.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?