Sulejów czeka na falę

Straż postawiona jest w stan najwyższej gotowości, zgromadzono piasek na wypadek konieczności umacniania wałów, przygotowano auta na ewentualność transportu ewakuowanych.

- Pierwszy komunikat o idącej fali spowodował panikę, mieszkańcy wciąż dzwonili, dopytywali, jakie jest zagrożenie - mówi Halina Kowalska ze sztabu reagowania kryzysowego w Sulejowie. - Oceniamy, że nie jest ono duże, tym bardziej, że może w końcu nadzór wodny zacznie przepuszczać więcej wody do Zalewu Sulejowskiego.

Sulejów ma za sobą kolejny tydzień strachu. Zmęczeni oczekiwaniem na najgorsze są już mieszkańcy, strażacy, pracownicy zespołu reagowania kryzysowego. Przez kilka dni poziom wody w Pilicy rósł sukcesywnie, praktycznie o centymetr co godzię. Pojawiły się podejrzenia, że nadzór wodny w Smardzewicach tak reguluje wpływem Pilicy do Zalewu Sulejowskiego, by zmniejszyć ilość wody w jej dalszym biegu i w efekcie jej ilość wpływającą do Wisły.

- Przytrzymanie wody może spowolnić wpływ do Wisły, ale efekt byłby tak nikły, że nie wart takich zabiegów - tłumaczy Tadeusz Bienias, kierownik nadzoru wodnego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Smardzewicach. - Wprawdzie śnieg już stopniał i deszcz tak nie pada, jak jeszcze kilka dni temu, ale nagromadzona po odwilży i opadach woda wciąż spływa do Pilicy. Jej poziom wolniej, ale sukcesywnie wciąż będzie rósł do piątku - dodaje.

Bienias wyjaśnia też, że normalny wpływ Pilicy do Zalewu to 29 metrów sześc. na sekundę, a nadzór w związku z zagrożeniem powodziowym zwiększył go do 106 m sześc.

- W zalewie mamy już w 25 proc. wypełnioną rezerwę powodziową - dodaje Bienias.

Po tym jednak poziom wody w Pilicy nagle zaczął opadać. Zbyt wolno, by ucieszyć społeczność Sulejowa, ale na tyle, by nieco uspokoić. Uspokoić przede wszystkim rodzinę Misztelów z ul. Błonie, która już w razie konieczności sama się pakuje i ewakuuje, a także rodziny z ul. Klasztornej i Skoczylasów z Białej, których gospodarstwo woda otoczyła już we wtorek.